W Powstaniu Warszawskim, początkowo wbrew rozkazom Komendy Głównej AK, wzięło udział około 900 żołnierzy Zgrupowania Stołpecko-Nalibockiego. Pojawili się pod stolicą właściwie „znikąd”, czyli z Puszczy Nalibockiej na dawnym pograniczu polsko-sowieckim. Nie byli uwzględnieni w planach powstania, choć mieli niewątpliwe atuty. Byli, jak na warszawskie warunki, bardzo dobrze uzbrojeni. I mieli bardzo duże doświadczenie, zdobyte w Okręgu Nowogródek AK w walkach z Niemcami oraz z partyzantką sowiecką – pisze ppłk Andrzej Łydka z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, znawca i miłośnik historii.
Zgrupowaniem Stołpecko-Nalibockim dowodził rezerwista, cichociemny por. Adolf Pilch „Góra”, w cywilu inżynier budownictwa. Zgrupowanie tworzyły: 1 batalion 78 Pułku Piechoty AK dowodzony przez por. pil. Witolda Pełczyńskiego „Dźwiga”, 27 Pułk Ułanów AK dowodzony przez chor. Zdzisława Nurkiewicza „Noc”, szwadron ciężkich karabinów maszynowych 23 Pułku Ułanów Grodzieńskich pod dowództwem por. „Jara” Jarosława Gąsiewskiego oraz mniejsze pododdziały.
Ułani z 1939 w Warszawie 1944
Nasuwają się pytania: gdzie Puszcza Nalibocka, a gdzie Warszawa? I skąd w piątym roku wojny wzięli się ułani w mundurach z wojny obronnej 1939 roku? Odpowiedzi na pierwsze pytanie należy szukać w atlasie geograficznym np. autorstwa Eugeniusza Romera. Z drugim pytaniem nierozerwalnie jest związana sylwetka pewnego ochotnika z 1920 roku, zupaka o potężnej sylwetce, urodzonego partyzanta, chor. Zdzisława Nurkiewicza. Ci ułani to wyłącznie jego zasługa, a nawet jego wina, jak uznał kilkanaście lat później sąd PRL.
Pierwsze polskie oddziały partyzanckie w Okręgu Nowogródek AK wyszły w pole w maju 1943 roku z zadaniem obrony polskiej ludności. Z sowiecką partyzantką utrzymywały poprawne stosunki. I to mimo spacyfikowania wsi Naliboki i wymordowania 128 jej mieszkańców przez radzieckich partyzantów w maju tego samego roku (była to kara za sprzeciwienie się kolektywizacji za „pierwszego Sowieta”). W ramach Polskiego Oddziału Partyzanckiego im. T. Kościuszki por. Kacpra Miłaszewskiego „Lewalda”, chor. Zdzisław Nurkiewicz „Noc” sformował pluton ułanów jako zwiad konny oddziału.
Chorąży Nurkiewicz co prawda pochodził z Kujaw, lecz po ochotniczym udziale w wojnie polsko-bolszewickiej (Krzyż Walecznych po raz pierwszy) pozostał w wojsku i rozpoczął służbę w 27 Pułku Ułanów w Nieświeżu jako podoficer. W tamtym wojsku, w pierwszej połowie lat 20. XX wieku nie było nowo mianowanych podoficerów bez doświadczenia bojowego. Patrząc z dzisiejszej perspektywy – trochę dziwne. 27 Pułk Ułanów to był najmłodszy pułki kawalerii, poprzednio ochotniczy 203 Pułk Ułanów, któremu ze względu na waleczność i skuteczność w walce pozwolono pozostać w składzie pokojowym wojska.
Dla Zdzisława Nurkiewicza stał się domem. Dosłużył się w nim stopnia starszego wachmistrza. W służbie przesiąkł do cna pułkowym esprit de corps. Podczas wojny 1939 roku generał Anders mianował go do stopnia chorążego. Po przegranej wojnie obronnej i zaleczeniu ran Nurkiewicz wrócił w okolice swojego byłego garnizonu. Jednak, jak oceniał go późniejszy dowódca, porucznik „Góra”, zupełnie nie nadawał się na konspiratora. Jego doświadczenie, wiedza i kompetencje zostały za to wykorzystane w partyzantce Armii Krajowej. Według opinii „Góry”, chorąży „Noc” (późniejszy rotmistrz) był wspaniałym organizatorem, dzielnym i bojowym oficerem.
Sowieckie polowanie na polskich kawalerzystów
Formowanie plutonu kawalerii jest o wiele trudniejsze i bardziej pracochłonne niż plutonu piechoty. Zwłaszcza bez wystarczającego wsparcia kwatermistrzostwa. Oprócz żołnierza, munduru i karabinu potrzebne są jeszcze: koń, siodło i umiejętności jeździeckie żołnierza (nie wspominając o umiejętności posługiwania się szablą). Jednak chorąży „Noc” nie narzekał na brak ochotników. Przyjmował tych z mundurem, bronią i (najlepiej) z osiodłanym koniem. Kowale kuli strzemiona i wędzidła. Brakujące siodła wyrabiał jeden z podoficerów plutonu, wachmistrz Jakubowski „Dąb”, późniejszy dowódca 1 szwadronu. Kawaleria to w ogóle jest droga broń.
Chorąży „Noc” był dosyć upartym podoficerem, który kilkakrotnie odtwarzał swój pułk. Po raz pierwszy – po udanym powstaniu iwienieckim 19 czerwca 1943 roku, gdy po zdobyciu broni i koni rozwinął pluton zwiadu konnego do siły czteroplutonowego szwadronu 27 Pułku Ułanów. Po raz drugi – po niemieckiej akcji przeciwpartyzanckiej „Hermann” w lipcu i sierpniu 1943 roku, kierowanej przez SS-Obergruppenfuehrera Ericha von dem Bacha-Zelewskiego, gdy po dwóch miesiącach wymykania się obławom szwadron stracił wszystkie konie. Po raz trzeci – po zdradzieckiej napaści partyzantów radzieckich na obóz Polskiego Oddziału Partyzanckiego im. T. Kościuszki 1 grudnia 1943 roku. Napaść była realizacją decyzji szefa białoruskiej Komunistycznej Partii (bolszewików), gen. Pantielejmona Ponomarienki dotyczącej likwidacji band polskich legionistów „partyzantów”, których należało rozbroić i wcielić do sowieckich oddziałów a „w razie oporu w czasie rozbrajania ze strony legionistów (partyzantów) rozstrzeliwać na miejscu”. Tak stanowił rozkaz generała Dubowa przejęty przez akowców.
Z kilkusetosobowego oddziału ocalało dwudziestu piechurów z „Górą” i kilkudziesięciu ułanów, którzy byli na dalekim rozpoznaniu. W lesie zaczęło się polowanie z nagonką. Jako zwierzyna łowna występowali polscy partyzanci. W rolę myśliwych z nagonką wcieliło się ponad 10 tysięcy radzieckich partyzantów.
W wojnie na dwa fronty
Akowcy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Byli bez zapasów amunicji i żywności w wojnie na dwa fronty. W lesie Sowieci, a w miastach i miasteczkach niemieckie siły okupacyjne. Postawione przed oddziałem zadanie obrony polskiej ludności pozostało bez zmian. Żandarmi z Iwieńca, mający w pamięci aktywność Armii Krajowej w tym mieście, wysłali do porucznika „Góry” propozycję tymczasowego rozejmu (oni nie będą atakować akowców, a akowcy też im dadzą spokój). W tej sytuacji ppor. „Góra” postanowił przyjąć niemiecką propozycję zawieszenia broni i wyznaczenia rejonu z kilkoma wsiami, do których Niemcy zobowiązali się nie „wchodzić”. Komendant Okręgu Nowogródzkiego AK wyraził zgodę na to posunięcie. Pozwoliło to na odbudowę oddziału i w efekcie sformowanie zgrupowania w składzie batalionu piechoty 78 Pułku Piechoty i dywizjonu kawalerii 27 Pułku Ułanów.
Chorąży Nurkiewicz powoli formował pluton po plutonie i szwadron po szwadronie m.in. dzięki czasowemu wstrzymaniu walki przeciwko Niemcom i skoncentrowaniu się na obronie polskich wiosek przed rabunkami partyzantki sowieckiej (stoczono ponad 100 starć zbrojnych). W ciągu połowy roku, do czerwca 1944 roku, udało mu się odtworzyć cztery pełne szwadrony liniowe oraz pododdziały pułkowe (pluton łączności, kwatermistrzostwo, itd.). Nie sformował szwadronu ciężkich karabinów maszynowych (CKM), lecz plutony CKM weszły w skład szwadronów liniowych (podobnie jak to miało miejsce w ochotniczych pułkach kawalerii w 1920 roku). Chorąży „Noc” sam dobierał dowódców szwadronów. Zatwierdzał ich dowódca zgrupowania.
Kilkukilometrowa kolumna maszeruje na zachód
Zgrupowaniu „Góry” udało się przetrwać pół roku, broniąc polskich wiosek w Puszczy Nalibockiej. 29 czerwca 1944 roku, w związku z bezładnym odwrotem Wehrmachtu, Zgrupowanie Stołpecko-Nalibockie rozpoczęło marsz na zachód. Trzy kompanie piechoty (na furmankach), za piechotą tabory, a dalej ułani na koniach. Cztery pełne szwadrony liniowe, pluton łączności, kwatermistrzostwo, szpital polowy. Każdy strzelec i ułan w kompletnym przedwojennym umundurowaniu. Za nimi duszpasterstwo i uchodźcy cywilni. Kolumna długa na kilka kilometrów. Mając za przykrywkę kilku żandarmów z Rakowa, porucznik „Góra” udawał przed Niemcami, że Zgrupowanie to zaprzyjaźniony z nimi oddział. Ostatecznie razem z Wehrmachtem wycofywało się wiele różnych sojuszniczych wobec Rzeszy formacji. Partyzanci maszerowali leśnymi i polnymi traktami, omijając z dala ruchliwe szosy, którymi przewalały się rozbite niemieckie oddziały. 26 lipca 1944 roku pod Modlinem przy Białym Borze Zgrupowaniu udało się dzięki bezczelności i wprowadzeniu w błąd Niemców przejść Wisłę po moście.
Należy zaznaczyć, ze kawaleria chorążego Nurkiewicza, 26 lipca 1944 roku licząca 262 szable, to nie były tylko cztery szwadrony w barwach 27 Pułku Ułanów. Faktycznie to był kompletny pułk ułanów w składzie: dowództwo, poczet sztandarowy, cztery szwadrony liniowe (w każdym pluton karabinów maszynowych na taczankach), pluton łączności ze zrzutowymi radiostacjami o zasięgu 25 km, kancelaria sztabowa, lazaret polowy, warsztaty, a po zdobyciu na Niemcach instrumentów muzycznych zamierzano sformować pluton trębaczy, czyli orkiestrę pułkową. Przez długie miesiące oficerowie Komendy Okręgu Nowogródek AK oraz Komendy Głównej AK nie mogli „strawić”, że dowódcą pułku jest podoficer, a podlegają mu dowódcy szwadronów w stopniach oficerskich i uparcie nazywały ułanów „Dywizjonem 27 Pułku Ułanów”. Dopiero od bitwy pod Krogulcem i Kiścinnem, którą stoczono 1 września 1944 roku, kawalerię chorążego Nurkiewicza oficjalnie nazywano 27 Pułkiem Ułanów AK im. Króla Stefana Batorego, a w sprawie samego chorążego został wysłany wniosek awansowy na stopień podporucznika.
27 Pułk Ułanów AK miał własny sztandar o barwach ogólnokawaleryjskich, czyli czerwono-niebieski. Wyhaftowany był na nim orzeł biały ze złotą koroną na czerwonym tle. Cały sztandar wyhaftowały siostry zakonne. Na terenie Puszczy Kampinoskiej chor. „Noc” wręczył ten sztandar dowódcy 3 szwadronu wachm. pchor. „Sumowi”. Sztandar po klęsce pod Jaktorowem został spalony, aby nie dostał się w ręce Niemców.
Każdy szwadron miał proporzec dowódcy szwadronu, który – podobnie jak sztandar pułku – umocowywano na lancach. Proporce szwadronowe wywieszano przed kwaterami dowódców, a w marszu znajdowały się one w poczcie dowódcy każdego szwadronu. Przed kwaterą dowódcy pułku wystawiano lancę z proporcem dowódcy pułku. Proporzec ten znajduje się obecnie w dziale kawalerii Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie.
W całym zgrupowaniu zachowano barwy pułkowe. Ułani 27 Pułku Ułanów AK nosili na kołnierzach proporczyki starego pułku. Ułani szwadronu sformowanego przez porucznika „Jara” nosili proporczyki 23 Pułku Ułanów Grodzieńskich. Piechota nosiła proporczyki o barwach biało-czerwonych. Dowódca Zgrupowania, porucznik „Dolina”. nosił proporczyki 27 Pułku Ułanów.
Jedna bitwa – 300 poległych, 300 w niewoli
Od 31 lipca do 30 września Zgrupowanie stoczyło ponad 60 walk na terenie Puszczy Kampinoskiej oraz przedmieściach Warszawy. Złożyło w Powstaniu Warszawskim olbrzymią daninę krwi. Dzięki Zgrupowaniu w puszczy powstała „Niepodległa Republika Partyzancka”. Dopóki Zgrupowaniem dowodził rezerwista, cichociemny, porucznik „Góra-Dolina”, żołnierze zgrupowania wygrywali starcia. Doświadczenie, zaufanie podkomendnych i umiejętności dowodzenia przynosiło efekty. No, ale porucznik to tylko dwie gwiazdki. W Puszczy Kampinoskiej sformowano pułk „Palmiry-Młociny”, w skład którego weszło Zgrupowanie Stołpecko-Nalibockie. Dowództwo objął, przysłany z Warszawy, major „Okoń”, typowy garnizonowy oficer, który zupełnie nie rozumiał zasad nietypowej wojny podjazdowo-partyzanckiej, skrajnie różniącej się wojny regularnej. Było to przyczyną wielu niepotrzebnych i niepowetowanych strat. 29 września pod Jaktorowem dowodzeni przez majora „Okonia” partyzanci ponieśli klęskę (300 poległych i 300 wziętych do niewoli). Zginął również major „Okoń”, być może nie od niemieckiej kuli. Kilkudziesięciu piechurom „Góry-Doliny” i ułanom „Nocy” udało się przedrzeć przez pierścień obławy i dołączyć do 25 Pułku Piechoty AK w Piotrkowskiem oraz do oddziału porucznika Hedy „Szarego”. Działania partyzanckie prowadzili do 17 stycznia 1945 roku.
Trochę statystyki. Według obliczeń dowódcy pułku, 27 Pułk Ułanów AK im. Króla Stefana Batorego w czasie swego istnienia samodzielnie stoczył około 80 potyczek i walk. Brał udział wraz z piechotą w ponad 220 starciach. Straty własne: zabitych –291, rannych – 184 (w tym dowódca pułku, chorąży „Noc” 2 razy). Straty nieprzyjaciela (Niemcy i Sowieci razem): zabitych – 1008, rannych – 411.
Po zakończeniu wojny wszystko znalazło się na „właściwym” miejscu. SS-Obergruppenfuehrer Erich von dem Bach-Zelewski uniknął kary. Porucznikowi Pilchowi udało się uciec do Wielkiej Brytanii. Generał Ponomarienko w latach 1955–1957 był ambasadorem ZSRS w Polsce i 22 lipca 1955 roku wręczył polskim lennikom klucze do Pałacu Kultury i Nauki im. J. Stalina. Zdzisław Nurkiewicz ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem w Polsce, lecz w 1959 roku został aresztowany. W 1960 roku skazany przez sąd w imieniu PRL na karę śmierci, zamienioną na 15 lat więzienia. Za walkę o niepodległość i integralność terytorialną Polski przesiedział w ludowym wiezieniu 10 lat i pół roku. Nie doczekał się słów przeprosin. Zmarł w 1980 roku. Całkowicie zrehabilitowany został dopiero ćwierć wieku później.
Nie chciałbym kończyć tego komentarza pesymistycznie. W 1995 roku 27 Pułk Zmechanizowany z Braniewa (obecnie 9 Brygada Kawalerii Pancernej) przejął tradycje niezniszczalnego 27 Pułku Ułanów. Fotografia ostatniego dowódcy tych ułanów zawisła na honorowym miejscu w sali tradycji 10 lat przed oficjalną sądową rehabilitacją rtm. Zdzisława Nurkiewicza „Noc”, co daje piękne świadectwo o kadrze i żołnierzach tej jednostki wojskowej.
komentarze