Dzieci żołnierzy poległych na misjach to nowa grupa, której potrzebne jest psychologiczne wsparcie. Problemy związane ze śmiercią ojca, który zginął na misji, mogą długo pozostać w ukryciu. Pewne jest jednak to, że wcześniej czy później się ujawnią – pisze Małgorzata Schwarzgruber, dziennikarka „Polski Zbrojnej”.
Z Iraku i Afganistanu nie wróciło do domów 66 misjonarzy. Ich śmierć zbliżyła rodziny, które w 2012 roku zawiązały Stowarzyszenie Rodzin Poległych Żołnierzy „Pamięć i Przyszłość". Już dwukrotnie dzięki finansowemu wsparciu Ministerstwa Obrony Narodowej Stowarzyszenie zorganizowało warsztaty psychologiczne, w których wzięli udział także najmłodsi. Dzieci, które straciły w Iraku i w Afganistanie ojca, jest ponad 50. I to właśnie one wymagają wsparcia psychologów.
Wojsko obejmuje wsparciem psychologicznym żołnierzy powracających z zagranicznych misji, a także najbliższych członków ich rodzin. W jednostkach pracują psycholodzy, działają pracownie i punkty psychologiczne. Jednak wojskowi psycholodzy nie mają doświadczania w pracy z dziećmi, a matki nie wiedzą, jak rozmawiać o śmierci ojca. Jak odpowiadać na często padające pytanie: „mamo, dlaczego pozwoliłaś tacie wyjechać?”. Jak zareagować, gdy wykrzyczą w złości „To twoja wina, że nie wrócił!”. Jak wytłumaczyć dziecku, które usłyszało w szkole od kolegów, że „jego ojciec pojechał do Afganistanu, aby nachapać się kasy”.
Specjaliści zwracają uwagę, że tłumaczenie dziecku procesów związanych ze śmiercią wymaga przygotowania ze strony matki. Dlatego wdowom potrzebne są warsztaty psychologiczne, na których uczą się m.in. jak rozmawiać z najmłodszymi członkami rodzin o życiu i śmierci, które przecież istnieją obok siebie.
W kulturze europejskiej śmierć od wieków jest tematem tabu, przedstawiona jest jako kostucha, o której lepiej nie wspominać. Dlatego mówimy o odchodzeniu, przekraczaniu granicy, zamiast o śmierci i umieraniu. Terapeuci tłumaczą, że wydarzenia niewyjaśnione lub wypierane przez dziecko sprawiają, że jego emocje kumulują się i wywołują niepokój, z którym dziecko nie potrafi sobie poradzić. Nieprzepracowane i niewyrażone uczucia dzieci mogą uzewnętrzniać na rysunku bądź przez zabawę. Tak właśnie dzieje się podczas warsztatów psychologicznych. Terapia pozwala także oswoić śmierć i pogodzić się z nieuniknionym. Dlatego Stowarzyszenie chce organizować kolejne takie spotkania.
Na warsztatach dzieci czują się bezpiecznie, jedno nie dokuczy drugiemu, nie zapyta „dlaczego talibowie zabili twojego tatę?”. Nie padną takie słowa, bo każde z dzieci straciło ojca. Psychologowie pracujący z najmłodszymi uczestnikami podczas trwających właśnie warsztatów, które Stowarzyszenie zorganizowało w Wilkasach koło Giżycka, podkreślają, jak ważne jest wsparcie psychologiczne dla tej grupy. Dorośli nie doceniają i nie rozumieją dziecięcego smutku. Panuje przekonanie, że dziecięca żałoba trwa krótko, a jeśli dziecko nie mówi o smutku, to go nie odczuwa. Tymczasem „nieprzepracowane” emocje wcześniej czy później dadzą o sobie znać. Czteroletnie dziecko najpierw pyta, kiedy tata wróci, jako 6-latek poskarży się, że jest gorszy, bo nie ma ojca i prosi, by mama znalazła mu nowego tatę. Gdy ma 12 lat, staje się agresywny, bo gromadzony przez lata żal nie znalazł ujścia.
Unikanie takich trudnych rozmów to zamiatanie problemów pod dywan. Nie warto tego robić.
komentarze