Generał broni Marek Tomaszycki jest dziś jednym z najbardziej doświadczonych dowódców w naszej armii. Dowodził m.in. trzema brygadami kawalerii pancernej i 12 Dywizją Zmechanizowaną. Przez 34 lata służby wyrobił sobie opinię osoby, której można powierzyć najtrudniejsze zadania.
Zgodnie z reformą systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP, w razie wybuchu wojny dowodzenie nad wydzieloną do operacji obronnej częścią armii obejmie naczelny dowódca Sił Zbrojnych. Dzisiaj prezydent Bronisław Komorowski ogłosił, że kandydatem na to stanowisko jest generał broni Marek Tomaszycki, obecny dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych.
– Wszyscy zdajemy sobie doskonale sprawę, jak ważne jest w niespokojnych czasach zapewnienie maksymalnej stabilności Siłom Zbrojnym i całemu systemowi bezpieczeństwa i obronności państwa. Także maksymalnej konsolidacji systemu dowodzenia zarówno w czasie pokoju, jak i w czasie kryzysu, czy w czasie kryzysu wojennego – wyjaśniał Bronisław Komorowski dlaczego już teraz wskazał kandydata na naczelnego dowódcę Sił Zbrojnych.
Generał broni Marek Tomaszycki jest jednym z najbardziej doświadczonych dowódców liniowych w naszej armii. Dowodził wieloma jednostkami bojowymi. Nie tylko trzema brygadami pancernymi – 6, 9 i 10, lecz także 12 Dywizją Zmechanizowaną. Kierował pierwszą zmianą Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Był również szefem szkolenia Wojsk Lądowych oraz szefem Zarządu Szkolenia P-7 Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Doceniają to oficerowie, którzy z nim pracowali. Ich zdaniem generał dowodził tyloma jednostkami, miał tak różnych podwładnych, że niewiele rzeczy jest go w stanie zaskoczyć. Tym bardziej, że obecny dowódca operacyjny przeżył też w swojej karierze jeden poważny zakręt i z nim sobie poradził. Chodzi o ostrzelanie wioski Nangar Khel przez żołnierzy I zmiany PKW w Afganistanie, którą dowodził. Generał Tomaszycki trafił wówczas do rezerwy kadrowej, prokurator nie wykluczał bowiem, że po zeznaniach jednego z żołnierzy postawi mu zarzuty. Okazało się jednak, że dowódca kontyngentu nie jest w sprawę zamieszany i powrócił do służby. Jak oceniają współpracujący z nim generałowie, wyszedł z tego zakrętu jeszcze mocniejszy niż przedtem.
Decyzja prezydenta RP o wskazaniu gen. Tomaszyckiego jako przyszłego naczelnego dowódcę nie dziwi wojskowego środowiska. Panuje raczej przekonanie, że byłoby zaskakujące, gdyby został nim ktoś inny, niż obecny dowódca operacyjny. – W poprzednim systemie dowodzenia to dowódca operacyjny miał kierować siłami wydzielonymi do operacji obronnej. Kto więc w nowym systemie kierowania miałby być lepszym kandydatem na dowódcę naczelnego, niż on? – pytają retorycznie oficerowie ze Sztabu Generalnego i Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Generał broni Marek Tomaszycki rozpoczął służbę wojskową w 1981 roku. Podczas trwającej prawie 35 lat kariery dowodził: 9 Brygadą Kawalerii Pancernej (1999-2001), 6 Brygadą Kawalerii Pancernej (2004-2005), 10 Brygadą Kawalerii Pancernej (2006-2008), 12 Szczecińską Dywizją Zmechanizowaną (2009 – 2011) oraz I zmianą PKW Afganistan (marzec – listopad 2007). Był również m.in. szefem Zarządu Szkolenia P-7 Sztabu Generalnego Wojska Polskiego (2008 – 2009) oraz szefem Szkolenia Wojsk Lądowych (2011 - 2013).
Kandydat na naczelnego dowódcę został odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Krzyża Wojskowego, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Złotym za Długoletnią Służbę, Bronze Star Medal, Gwiazdą Afganistanu, Gwiazdą Iraku, Złotym Medalem „Za zasługi dla obronności kraju”. Złotym Medalem „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”, Medalem Pamiątkowym Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe w Iraku, medalem NATO – ISAF.
autor zdjęć: Fot. st. chor. sztab. Adam Roik, Wojciech Grzedziński/prezydent.pl, arch. DORSZ
komentarze