Wicepremier Tomasz Siemoniak był dziś w Wojskowych Zakładach Lotniczych w Łodzi, gdzie ma powstać centrum serwisowe dla śmigłowców, które chce kupić armia. W Łodzi maszyny będą też montowane. Wczoraj zaś szef MON był w 42 Bazie Lotnictwa Szkolnego w Radomiu. – To ważne miejsca na lotniczej mapie Polski – mówił.
Wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak spotkał się z zarządem i pracownikami Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1. Wizyta szefa resortu obrony miała związek z przetargiem na dostawę dla sił zbrojnych pięćdziesięciu śmigłowców wielozadaniowych. Do finałowej fazy przetargu – testów przeprowadzanych przez wojsko – zakwalifikował się wielozadaniowy śmigłowiec H225M Caracal, produkowany przez koncern Airbus Helicopters.
Wymogiem, jaki musi spełnić firma, która zostanie zwycięzcą przetargu, jest utworzenie na bazie WZL nr 1 centrum serwisowego. Ma się ono zajmować obsługą i naprawami nowych polskich śmigłowców, a w przyszłości także ich modernizacją.
Jan Piętowski, prezes Wojskowych Zakładów Lotniczych, podkreśla, że jeśli armia wybierze maszyny H225M Caracal, to w łódzkiej firmie powstanie również linia do montażu tych śmigłowców. Dodał, że w dęblińskiej filii zakładu powstanie linia montażu silników Makila, które napędzają te wiropłaty. – Wdrożenie nowego śmigłowca to szansa uzyskania nowych technologii i perspektywa kilkuset nowych miejsc pracy dla naszego zakładu – mówił prezes Piętowski.
O tym, że koncern Airbus Helicopters zamierza zainwestować w Polsce setki milionów euro, zapewnia Guillaume Faury, prezes tej firmy. Przekonywał, że francusko-niemiecki koncern poza montownią śmigłowców uruchomi również w Polsce (w Radomiu lub Łodzi) fabrykę komponentów dynamicznych, w tym m.in. wirników i skrzyń biegów. Według deklaracji prezesa Faury, w fabryce mogłoby znaleźć zatrudnienie ok. tysiąc osób, a kolejne dwa tysiące etatów powstałoby w firmach kooperujących. Podkreśla, że Airbus Helicopters blisko współpracuje już z łódzką Politechniką. Jej inżynierowie pracowali m.in. przy opracowywaniu komponentów do najszybszego śmigłowca świata – X-3.
Na początku lutego Airbus Helicopters otworzył w Łodzi swoje biuro konstrukcyjne, czwartą taką placówkę w Europie, w której docelowo ma pracować ponad sto osób.
Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 w Łodzi powstały siedemdziesiąt lat temu na bazie podległych dowództwu 2 Armii Wojska Polskiego 131 Samodzielnych Warsztatów Lotniczych. Przez pierwsze dwie dekady zakłady specjalizowały się w remontach i naprawach samolotów będących w wyposażeniu ówczesnej polskiej armii, czyli m.in. Po-2, Jak-9, Ił-2, Ił-10, Tu-2, Pe-2, Li-2. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku nastąpił podział w ich działalności. Łódzka firma skoncentrowała się na śmigłowcach, które wtedy zaczęły wchodzić „szturmem” do wojska.
Dziś Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 są częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Zajmują się remontami, obsługą i modernizacją wszystkich śmigłowców, jakie posiada armia, czyli: Mi-2, Mi-8, Mi-14, Mi-17, Mi-24 oraz Kaman SH-2G.
Wczoraj zaś wicepremier Siemoniak odwiedził 42 Bazę Lotnictwa Szkolnego. Rozmawiał z żołnierzami i kadrą dowódczą m.in. o systemie szkolenia i rozbudowie infrastruktury. – Bardzo mocno stawiamy na tę część Polski, jeśli chodzi o rozwój lotnictwa. Rozmawialiśmy o zadaniach na przyszłość, które są związane z inwestycjami w polski przemysł lotniczy. Przewidujemy, że w tej osi Łódź–Radom–Dęblin będą tworzone nowe miejsca pracy i będą przepływały nowe technologie w związku z decyzjami dotyczącymi pozyskania nowego śmigłowca wielozadaniowego – powiedział minister Siemoniak.
autor zdjęć: chor. Artur Zakrzewski / DKS MON
komentarze