To nie zbrodnia wojenna, lecz źle wykonany rozkaz – uznał dziś Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie i skazał trzech żołnierzy z Nangar Khel na kary więzienia w zawieszeniu. Postępowanie wobec czwartego z oskarżonych zostało warunkowo umorzone. Wyrok nie jest prawomocny.
Ostrzelaniem afgańskiej wioski Nangar Khel sądy różnych instancji zajmują się już od pięciu lat. Dziś zapadł kolejny wyrok. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie zakończy on sprawy.
Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że żołnierze są winni, ponieważ źle wykonali rozkaz. Ppor. Łukasz Bywalec został skazany na sześć miesięcy więzienia, pozostali oskarżeni zaś, którzy podczas procesu odeszli do cywila – chor. rez. Andrzej Osiecki i plut. rez. Tomasz Borysiuk, odpowiednio na rok i pół roku pozbawienia wolności. Wykonanie wyroków sąd zawiesił. Postępowanie wobec st. szer. Damiana Ligockiego zostało warunkowo umorzone. W odróżnieniu od swoich kolegów, feralnego dnia obsługiwał on nie moździerz, lecz ciężki karabin maszynowy. Ciążył na nim lżejszy zarzut.
Prokurator żądał dużo surowszych kar. Chciał, by oskarżeni trafili do więzienia na okres od pięciu do dwunastu lat. – Działali z zamiarem umyślnym. Co najmniej godzili się na śmierć cywilów – przekonywał ppłk Gerard Konopka z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Tymczasem sami oskarżeni dowodzili: jesteśmy niewinni, pociski spadły na wioskę przypadkowo. Winą za to obarczali sprzęt. – Żołnierze strzelali szmelcem ze szmelcu – podkreślał mecenas Witold Leśniewski, reprezentujący jednego z żołnierzy.
Dzisiejszy wyrok nie usatysfakcjonował obrońców. – Będziemy składać apelację – zapowiada mecenas Piotr Dewiński. Jak zachowa się prokuratura? Tego jeszcze nie wiadomo. – Czekamy na pisemne uzasadnienie wyroku. Wtedy rozważymy, czy się od niego odwoływać – informuje ppłk Sławomir Schewe, rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Pociski na Nangar Khel spadły w sierpniu 2007 roku. Zginęło sześciu mieszkańców, kolejnych trzech zostało rannych. Już w Polsce na wniosek prokuratury sąd aresztował siedmiu żołnierzy. Sześciu usłyszało zarzut zbrodni wojennej, siódmy ostrzelania niebronionych obiektów cywilnych. W pierwszym przypadku maksymalna kara to dożywocie, w drugim – w skrajnych przypadkach 25 lat więzienia. Proces przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył w 2008 roku. Trzy lata później żołnierze zostali uniewinnieni z braku wystarczająco mocnych dowodów. Prokuratura odwołała się do Sądu Najwyższego. Ten z kolei w 2012 roku utrzymał w mocy wyrok wobec starszych szeregowych Jacka Janika i Roberta Boksy oraz kpt. Olgierda C. (jako jedyny nigdy nie zgodził się na upublicznienie swoich danych), który miał wydać rozkaz ostrzelania wioski. Sprawę pozostałych żołnierzy nakazał cofnąć do ponownego rozpatrzenia.
autor zdjęć: Fotolia
komentarze