Pomysł marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego o zorganizowaniu dla posłów przeszkolenia wojskowego uważam za trafiony. Jest zwróceniem uwagi na sprawy obronności, czyli nadrzędne dla każdego kraju, który chce być suwerenny. Dziwi tylko, że wielu parlamentarzystów podeszło do tego wręcz z rozbawieniem. Czy sprawy przygotowań do ewentualnej obrony granic są aż tak zabawne? – pisze Bogusław Politowski, dziennikarz portalu polska-zbrojna.pl.
Marszałek Sikorski ma zapewne świadomość, że umożliwiając posłom zakładanie kamaszy, natknął się na bardzo twardy orzech do zgryzienia. Z tego pomysłu zostanie drobiazgowo rozliczony. Jaką otrzyma cenzurkę, zależy od niego. Jeżeli zapowiedziane na maj szkolenie zostanie zorganizowane w sposób poważny i będzie efektywne, to pozwoli posłom poznać „zapach żołnierskiego potu”. A sam marszałek zyska poklask i uznanie społeczne. Będzie to też bardzo cenny przykład dla wielu, szczególnie młodych ludzi, że warto skorzystać z propozycji wojska i takie przeszkolenie odbyć.
Jeśli jednak szkolenie będzie miało wymiar majówki, plenerowej wycieczki, połączonej z jedzeniem grochówki, stanie się dla ludzi znakiem, że wysiłek obronny nie jest wymagany od wszystkich i nie trzeba do tego podchodzić zbyt poważnie.
W mojej długiej karierze dziennikarza wojskowego posłów na poligonach widywałem często. Zazwyczaj jednak tylko w trzech sytuacjach: jak stoją wyprężeni na trybunie, jak w grupie VIP-ów oglądają wojskowy sprzęt lub stojących przy kotłach z grochówką. Teraz, w trudnych politycznie czasach, wobec wojny toczącej się na wschodzie Ukrainy, chętnie widziałbym ich w mundurach, jak pod okiem kaprali trenują musztrę, czołgają się lub strzelają z Beryla. Czy zobaczę? Oby, bo inaczej inicjatywa marszałka Sejmu nie będzie nic warta, będzie powieleniem wielu wcześniejszych wizyt i stanie się tylko wyważaniem otwartych drzwi z akcentem antyobronnym.
Jako obywatel uważam, że prawdziwe przeszkolenie wojskowe przyda się parlamentarzystom, bo uczy współpracy i wzajemnego poszanowania. W mundurach nie będą mieli czasu na czcze dyskusje i spory. Dryl wojskowy wyrobi w nich nie tylko dyscyplinę, ale także nawyki konkretnego działania i zwięzłych, krótkich wypowiedzi. Czyli tego, czego przedstawicielom różnych opcji politycznych na co dzień bardzo brakuje.
Jako obywatel postuluję także, aby przy okazji zbliżających się wyborów parlamentarnych wprowadzić zasadę, że posłem w naszym kraju może zostać tylko ten, kto odbył przeszkolenie wojskowe. Oczywiście mówię o osobach w wieku poborowym. Ludzi, którzy potrafili poświęcić czas i wysiłek, aby nauczyć się, jak bronić granic kraju, słucha się inaczej niż tych, którzy mówią o racji stanu i suwerenności, ale od założenia munduru notorycznie się uchylali...
komentarze