Na głębokości sześciu metrów do kursanta podpływa instruktor i nagle zrywa mu z twarzy maskę do nurkowania. Kursant musi natychmiast zdecydować: założyć maskę zapasową czy z pomocą kolegi wynurzyć się na powierzchnię – tak wygląda jeden z etapów szkolenia na stopień młodszego nurka. W Gdyni bierze w nim udział kilkunastu żołnierzy.
Kurs organizuje Ośrodek Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego. Do Gdyni przyjechali żołnierze między innymi z marynarki wojennej i wojsk lądowych. Wszyscy przeszli już pierwszy etap, czyli zajęcia teoretyczne. Podczas wykładów mieli okazję dowiedzieć się choćby tego, jak zachowuje się ludzki organizm pod wodą i jakie siły na niego oddziałują.
Grunt to szybka reakcja
Kolejny rozdział to zajęcia na basenie, a wśród nich tak zwane wypadki awaryjne. Szkolenie ma sprawić, by nurkowie wiedzieli, jak zachować się podczas niespodziewanego zagrożenia. – Bez tego nie będą mogli rozpocząć szkolenia na morzu – mówi ppor. mar. Michał Drabarczyk, rzecznik gdyńskiego ośrodka.
Zajęcia są prowadzone na głównym basenie ośrodka, którego głębokość sięga dziesięciu metrów. Kursanci zejdą sześć metrów pod powierzchnię. Co ich tam czeka? – Na odprawie przed nurkowaniem uczestnicy kursu dowiadują się, jakiego rodzaju zadanie będą wykonywać, nie znają jednak kolejności i czasu, w którym będą ćwiczyć poszczególne elementy. Muszą wiedzieć, jak szybko zareagować w nieoczekiwanej sytuacji – zaznacza ppor. mar. Drabarczyk.
Utrata maski, rybackie sieci
Lista zagrożeń jest długa. Do nurka może, na przykład, podpłynąć instruktor i zerwać mu z twarzy maskę albo zakręcić zawory butli, by odciąć dopływ powietrza. – Kursant musi szybko przeanalizować sytuację i podjąć decyzję, co robić dalej – podkreśla por. mar. Mariusz Ozga, wykładowca cyklu nurkowego ośrodka szkolenia. – W pierwszym przypadku najlepiej skorzystać z zapasowej maski, w drugim – przejść na automat awaryjny bądź poprosić o pomoc partnera i razem z nim korzystać z jego automatu. Nurek może też oczywiście wynurzyć się, ale musi to robić umiejętnie, by nie nabawić się choroby dekompresyjnej – dodaje. Najlepiej użyć do tego kamizelki wypornościowej. – Można ją stopniowo napełniać powietrzem, aby dzięki temu unosić się w toni i zatrzymywać na dowolnej głębokości – wyjaśnia ppor. mar. Drabarczyk.
Kolejne zagrożenie, z którym zmagają się kursanci, wiąże się z zaplątaniem w zalegające pod wodą liny i sieci, na przykład należące do rybaków. Na basenie ich rolę odgrywa specjalna lina. Instruktor oplątuje nią nurka, a ten musi się jak najszybciej wyswobodzić i wypłynąć na powierzchnię.
– Pod wodą na nurka czyha wiele zagrożeń. Bezwzględnie musi on jednak pamiętać o jednym: należy zachować chłodną głowę i nie panikować – podkreśla por. mar. Ozga.
Nurek zwiadowca
Żołnierze, którzy zdobędą kwalifikacje młodszego nurka będą mogli schodzić pod wodę na głębokość 20 metrów. Zajmą się zwiadem, poszukiwaniem różnego rodzaju obiektów, kontrolą kadłuba jednostek pływających. Stopień młodszego nurka to wstęp do zdobywania wyższych kwalifikacji. Żołnierze, którzy go posiadają, mogą rozpocząć kurs na nurka jednej z kilku specjalizacji, na przykład inżynierii czy nurka minera. Kolejny szczebel stanowi stopień starszego nurka.
Gdyński ośrodek szkolenia organizuje kursy na każdy wymieniony stopień.
autor zdjęć: OSNIP, Łukasz Zalesiński
komentarze