Trafiają tutaj nie tylko marynarze, lecz także żołnierze wojsk lądowych. W wojskowym Ośrodku Szkolenia Nurków i Płetwonurków w Gdyni trzynastu żołnierzy rozpoczęło szkolenie. Najpierw ćwiczą w basenie, potem wypłyną w morze, a po dwóch tygodniach czeka ich egzamin – będą musieli zejść 20 metrów pod wodę. Tylko wtedy zdobędą specjalność młodszego nurka.
Przede wszystkim muszą się cieszyć nienagannym zdrowiem i sprawnością fizyczną. – Poza tym nurek powinien być opanowany i spokojny. Nie może poddawać się panice, gdy znajdzie się w wąskich, ciasnych, często ciemnych przestrzeniach. Ważna jest też umiejętność pracy w grupie – mówi ppor. mar. Michał Drabarczyk, rzecznik prasowy Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego w Gdyni.
Każdego roku w gdyńskim ośrodku są organizowane dwa kursy. W każdym bierze udział kilkanaście osób. Chętnych jest oczywiście więcej, ale część z nich odpada podczas selekcji. – W całej armii jest około 400 nurków. To elita – podkreśla st. kpr. Damian Borkowski, dowódca samodzielnej drużyny rozpoznawczej 5 Pułku Inżynieryjnego w Szczecinie. Jest wśród 13 żołnierzy, którzy właśnie biorą udział w szkoleniu na stopień młodszego nurka.
Pierwsza część kursu to zajęcia teoretyczne. Przyszli nurkowie muszą poznać specyfikę środowiska, w którym przyjdzie im pracować. Dowiadują się, jakie siły działają na człowieka pod wodą, jak reaguje na nie jego organizm i dlaczego. – Przy tej okazji trzeba sobie odświeżyć wiedzę z przedmiotów ścisłych – przyznaje st. kpr. Borkowski.
O certyfikat walczy też por. Monika Bluj, która jest lekarzem wojskowym w ośrodku gdyńskim. – Jako dziewczyna znad morza mam pewnie trochę łatwiej niż na przykład żołnierze wojsk lądowych – żartuje. Kurs na stopień młodszego nurka to dla niej naturalny krok na drodze zawodowej. – Powinnam go zaliczyć – przyznaje. Właśnie przeszła tak zwany test tolerancji tlenowej w komorze dekompresyjnej. – Materiału jest sporo, trzeba to teraz jakoś usystematyzować. A prawdziwe schody pewnie dopiero się zaczną. Zajęcia praktyczne jeszcze przed nami – podkreśla por. Bluj.
Na początek przyszli nurkowie będą oswajali się z wodą. Popływają w basenie z maską, rurką i płetwami. Podczas szkolenia przećwiczą również zachowanie w sytuacjach awaryjnych. – Będą musieli się nauczyć, w jaki sposób radzić sobie na wypadek zaplątania w sieci czy zerwania maski – zapowiada ppor. mar. Drabarczyk. Kolejnym etapem jest szkolenie na terenie gdyńskiej torpedowni, wreszcie wyjścia w morze. Kurs kończy się egzaminem. Żołnierze będą wówczas musieli m.in. zejść na 20 m, czyli maksymalną głębokość, na jakiej może działać żołnierz z uprawnieniami młodszego nurka.
– Podczas szkolenia opanują cięcie łukiem elektrycznym (przyrząd do cięcia przedmiotów pod wodą – przyp. red.), nauczą się korzystać z różnego rodzaju kluczy i urządzeń do wyławiania spod wody obiektów – tłumaczy ppor. mar. Drabarczyk. Po kursie młodszy nurek ma umiejętności, które pozwalają mu wykonywać zadania związane ze zwiadem, poszukiwaniem lub kontrolą kadłuba jednostek pływających. Nie zajmuje się on stawianiem i neutralizacją min, ale uprawnienia, które ma, to pierwszy, niezbędny stopień do zdobywania kolejnych.
autor zdjęć: Krzysztof Wojciewski, Rafał Jaworski
komentarze