Kim są współcześni terroryści wywodzący się z Europy? Co sprawiło, że wychowani w cywilizacji zachodniej, obrócili się przeciwko niej i jej wartościom? Co takiego „zrobiła” im nasza cywilizacja, że zostali mordercami własnego społeczeństwa? – zastanawia się Naval, były operator GROM-u, autor książki „Przetrwać Belize”.
Spory polityczne i skupianie się na teoretycznym rozwiązaniu problemu terroryzmu, moim zdaniem, przyćmiewają sedno sprawy. Skąd się wzięli bandyci, którzy chcą walczyć na śmierć i życie z systemem, któremu – mogłoby się wydawać – zawdzięczają wszystko, co mają, czyli niby wolne i dostatnie życie w Europie Zachodniej.
Powtarzając spłycone hasło, że terrorystami są emigranci, mylnie oceniamy ludzi, którzy pozbawieni perspektyw na godne życie czy też prześladowani za poglądy w ojczystym kraju, emigrują dziś do Europy. Statystyki mówią jednak, że to nie obecni emigranci są odpowiedzialni za strach, jaki pada na Europejczyków.
W krajach Europy mieszka dziś trzecie, czwarte, a nawet starsze pokolenie emigrantów. Ludzi, którzy – będąc Francuzami, Belgami itd. – mają inny kolor skóry, wyznają inną religię, czy, prozaicznie, gotują inne od naszych potrawy. Pytanie, które ich nurtuje, brzmi tak: kim jesteśmy i czy jesteśmy u siebie? Gdy czyta się o dzielnicach francuskich miast, do których czasem nawet policja nie ma wstępu, trzeba zadać pytanie, czy mieszkańcy tych dzielnic mają wstęp do pozostałej części kraju na równi z autochtonami?
Nie tak dawno oglądałem w telewizji dokument, w którym młody ciemnoskóry Brytyjczyk mówił o swoim pochodzeniu: – Przecież moi pradziadkowie nie przyjechali do Anglii z własnej woli, przywieziono ich tu na siłę, byli tanią siłą roboczą. Pytał ironicznie: kim ja jestem? Anglikiem? Anglikiem, który ma problem z dostaniem się do dobrej szkoły. Nie wszędzie jestem mile widziany jako pracownik. Dlaczego policjant bez powodu i tylko mnie legitymuje na środku ruchliwej ulicy.
Nasz kontynent stał się wielokulturowy nie za sprawą dzisiejszej emigracji. To stało się dawno temu. Dzieci i wnukowie tamtych emigrantów już na starcie są pozbawieni złudzeń, że są równoprawnymi obywatelami danego kraju. Za to w bandyckim środowisku znajdują poczucie przynależności. Dalej spirala nakręca się sama: z czasem z bandyty staje się terrorystą, marzy o wyjeździe do Państwa Islamskiego, by walczyć. Z czym? Ze zgryzotą, że było się pozbawionym startu w kraju, który wydawał się ojczyzną.
komentarze