Przyjmowanie cywilnych kandydatów na komandosów to bardzo dobry pomysł. Myślę, że wpłynie to na podniesienie wymagań stawianych wszystkim żołnierzom wojsk specjalnych – ocenia gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u, były zastępca, a później p.o. szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Wojska specjalne potrzebują żołnierzy mających unikatowe umiejętności, np. arabistów czy informatyków. A uczelnie wojskowe często nie są w stanie wykształcić takich absolwentów, których potrzebują specjalsi. Otwierając się na kandydatów z cywila, poszerzamy możliwości znalezienia najlepszych specjalistów. Dlatego cieszę się, że przy Jednostce Wojskowej Komandosów powstanie Ośrodek Szkoleniowy Wojsk Specjalnych.
Pojawiają się opinie, że kandydaci na komandosów powinni się wywodzić z armii, bo nie zaczynają od początku, lecz mają odpowiednie doświadczenie wojskowe zdobywane na poligonach czy strzelnicach. Ale to niewykonane skoki spadochronowe czy musztra robią z kogoś wartościowego komandosa. Choć oczywiście kondycja fizyczna jest bardzo ważna. Przede wszystkim jednak żołnierz wojsk specjalnych powinien być „inteligentną bronią”. Dlatego głównie liczy się spryt, inteligencja, specjalistyczna wiedza oraz umiejętność posługiwania się nowoczesną techniką. Wiedza ogólna nie wystarcza, by być „specjalsem”. Myślę, że otwarcie się na kandydatów z cywila sprawi, że zostaną podniesione wymagania stawiane wszystkim komandosom. Bo zawsze większy wybór i konkurencja przekładają się na jakość.
Oczywiście ukończenie półrocznego kursu nie sprawi, że dana osoba od razu rozpocznie służbę w zespołach bojowych. Myślę, że taki żołnierz będzie na to potrzebował około 3–5 lat.
komentarze