Europa powinna się zjednoczyć w walce z terroryzmem, którego jedną z twarzy jest fanatyzm dżihadystów. Nie tylko w marszach solidarności i pamięci o ofiarach zamachów, ale też tworząc bardziej efektywne narzędzia działania, by do ataków terrorystycznych nie dochodziło często, jeśli nie wcale… – pisze mjr rez. Tomasz „Burza” Burzyński, były oficer JWK Lubliniec.
Wraz zamachem terrorystycznym we Francji został zakłócony spokój codziennego życia obywateli tego kraju. Tak jak Stany Zjednoczone zmieniły się pod wpływem tragedii z 11 września, tak Francuzi utracili wartości, które były fundamentem ich dotychczasowego życia. Mimo marszów solidarności Francja i jej mieszkańcy są podzieleni. Cienka granica, która ich dzieliła, istniała wprawdzie już wcześniej, ale teraz nabrała kolorytu i jest – niczym krew ofiar – cienką czerwoną linią.
Ten podział, który nastąpił we Francji, coraz bardziej uwidacznia się w państwach takich jak Wielka Brytania, Holandia, Niemcy, Włochy. Ten podział na „oni – my” pomału też dotrze do granic państw Europy środkowej i wschodniej. Wkrótce dotyczyć będzie nas wszystkich – „starych i nowych” obywateli Europy. Podziałem nie będzie już kolor skóry, wykształcenie czy status społeczny. Murem, który będzie rósł w naszych sercach i umysłach, we wzajemnych relacjach będzie strach przed terroryzmem. Terroryzmem, który – niestety dla muzułmanów – jest kojarzony z ich wiarą w islam.
Zamach terrorystyczny w redakcji „Charlie Hebdo” nie był atakiem – jak większość uważa – na Francję i jej obywateli. Był to atak, który w brutalny sposób uderzył we wszystkich obywateli zjednoczonej Europy. Został zaatakowany nasz system wartości, gdzie wolność słowa jest jednym z fundamentów demokratycznego państwa.
Europa powinna się zjednoczyć w walce z terroryzmem, którego jedną z twarzy jest fanatyzm dżihadystów. Nie tylko w marszach solidarności i pamięci o ofiarach zamachów, ale też tworząc bardziej efektywne narzędzia działania, by do ataków terrorystycznych nie dochodziło często, jeśli nie wcale…
Dobrym pomysłem byłoby stworzenie swoistego międzynarodowego Interpolu do walki z terroryzmem. Taka instytucja mogłaby być finansowana w ramach budżetu Unii Europejskiej. Miałaby w swych zasobach specjalistów w walce z terroryzmem ze wszystkich państw Unii Europejskiej, ale też państw członkowskich NATO, które nie należą do Unii. Najwyższej klasy fachowcy, wspomagani przez sprzęt i możliwości współczesnej technologii (wywiad elektroniczny, satelity, bezzałogowe etc.), jak i narzędzia prawne i procedury działania wypracowane przez państwa członków takiego organu umożliwiałyby sprawniejszą niż dotychczas walkę z terroryzmem. Uważam, że wspólne działania synchronizowane przez działanie takiego organu stwarzałyby lepszy niż dotychczas przepływ informacji pomiędzy zagrożonymi terroryzmem państwami, a międzynarodowy charakter takiej instytucji dawałby rękojmię wspólnego „frontu walki” z tą „swoistą zarazą” naszych czasów. Siły i środki, które taki organ by posiadał, zapewniłby przewagę nad terrorystami i planowanymi przez nich zamachami.
Naszą przewagą musi być prawdziwa solidarność państw Starego Kontynentu i nie tylko. Prawdziwa współpraca państw Europy razem z innymi krajami w walce z terroryzmem przyniesie lepsze niż dotychczas efekty. Czy pomysł na zbudowanie ponadnarodowego organu do spraw walki z terroryzmem jest dobrą receptą na poprawę bezpieczeństwa? Wierzę, że tak. Wierzę również, że ci, którzy posługują się terroryzmem w walce z nami, obywatelami wolnego świata, sromotnie przegrają.
komentarze