Kijów zamierza w tym roku wydać na siły zbrojne i inne służby mundurowe 86 mld hrywien, czyli równowartość 5,5 mld dolarów. Jednocześnie ma się zwiększyć liczba żołnierzy do ćwierć miliona. Czy w obecnej sytuacji gospodarczej planowane wydatki na bezpieczeństwo będą możliwe do zrealizowania? – zastanawia się Tadeusz Wróbel, dziennikarz „Polski Zbrojnej”.
W grudniu ubiegłego roku minister obrony Stefan Połtorak oszacował, że siły zbrojne będą potrzebować w tym roku 50 mld hrywien. Za te pieniądze resort obrony chce m.in. utworzyć nowe jednostki oraz kupić sprzęt wojskowy. Na ten ostatni cel zaplanowano w budżecie prawie 7,5 mld hrywien. Dodatkowo 400 mln hrywien ma być wydane na modernizację już posiadanego wyposażenia. Prezydent Petro Poroszenko chce też zwiększyć liczebność armii. Przed rokiem Ukraina miała ok. 130 tys. żołnierzy. Teraz jest ich już 232 tys., a docelowo – ćwierć miliona. To niemal podwojenie wielkości sił zbrojnych w stosunku do stanu sprzed konfliktu z Rosją.
Łącznie na siły zbrojne i pozostałe służby mundurowe Kijów chce przeznaczyć w tym roku 86 mld hrywien. Stanowiłoby to aż 5 proc. budżetu państwa znajdującego w głębokim kryzysie ekonomicznym. W ubiegłym roku ukraiński deficyt budżetowy wynosił 4 proc. PKB. Według szefowej banku centralnego, Wałeri Hontariewej, coś takiego nie miało miejsca od czasów II wojny światowej. Prognozy gospodarcze na ten rok nie napawają optymizmem. Eksperci ekonomiczni uważają, że wzrośnie bezrobocie, PKB, które w ubiegłym roku zmniejszyło się o 7,5 proc., teraz ma być mniejsze nawet o 12 proc. Jednocześnie trzeba się liczyć ze wzrostem inflacji, która już wynosi 21 proc. i spadkiem wartości ukraińskiej waluty. Władze w Kijowie utrzymują, że tegoroczny budżet będzie „oszczędnościowy”. A to rodzi pytanie, komu zostaną obcięte wydatki, by zapewnić gigantyczne – jak na tamtejsze warunki – pieniądze strukturom siłowym.
Czy w obecnej sytuacji gospodarczej planowane wydatki na bezpieczeństwo będą możliwe do zrealizowania? Zastanawia też kwestia, jak odniosą się do tych planów instytucje i państwa udzielające finansowego wsparcia Ukrainie. Wątpliwe, aby zaakceptowały wydanie ich pieniędzy na zbrojenia. Istnieje jednoznaczne oczekiwanie, że jej władze muszą się zająć na poważnie reformami prowadzącymi do stworzenia gospodarki rynkowej, których zaniechano przed ponad 20 laty i co przyniosło opłakane skutki dla państwa.
Pogodzenie zwiększenia budżetów struktur siłowych z reformami ekonomicznymi może okazać się bardzo trudne. W Polsce w latach 90. zmianom zachodzącym w gospodarce towarzyszyły redukcje liczebności armii i cięcia budżetowe. A budżety Ministerstwa Obrony Narodowej były nazywane „budżetami przetrwania”. Fakt, że wówczas nasza sytuacja w zakresie bezpieczeństwa była nieporównywalnie korzystniejsza niż dzisiejsza Ukrainy. Kraj ten musi reformować się, prowadząc jednocześnie bardzo kosztowną wojnę ze wspieranymi przez Rosję separatystami z Donbasu.
komentarze