Uczyli się budować zapalniki lontowe, detonować ładunki i strzelać do celu. Na koniec – były zawody. Tu najwięcej trudności sprawiała ewakuacja rannych i czołganie się. 47 żołnierzy NSR zakończyło pierwszy etap obowiązkowych ćwiczeń na poligonie. Teraz w 2 Stargardzkim Batalionie Saperów szkolą się z obsługi maszyn inżynieryjnych.
W 2 Stargardzkim Batalionie saperów stawiło się 47 ochotników, którzy zawarli z wojskiem kontrakty i dostali przydziały kryzysowe. Teraz jako żołnierze Narodowych Sił Rezerwowych odbywają obowiązkowe ćwiczenia rotacyjne.
Dowództwo batalionu podzieliło szkolenie na dwa etapy. – Postanowiliśmy, że najpierw przeszkolimy ich z podstaw działań saperskich na poligonie, a dopiero potem będą wykonywać zadania związane ze stanowiskami, które im przydzielono – tłumaczy ppłk Sławomir Szwemin, dowódca 2 Stargardzkiego Batalionu Saperów.
Budowa zapalnika i topografia
Pododdział szkolny rezerwistów stworzony został na bazie kompanii drogowo- mostowej. W składzie dwóch plutonów, każdy po trzy drużyny, żołnierze NSR wyjechali na poligon do Drawska. Spędzili tam dwa tygodnie.
Pod okiem zawodowców z 2 batalionu uczyli się, jak wykonać zapalnik lontowy i jak detonować pojedynczy ładunek trotylu. Poznali też sposoby wysadzania: ogniowy i elektryczny. – Mieli też zajęcia ogólnowojskowe, na przykład z topografii i łączności. Przeszli też szkolenie taktyczno - inżynieryjne, medyczne i ogniowe. Podczas tego ostatniego żołnierze strzelali na celność – wylicza st. chor. Jarosław Majka, Pomocnik Dowódcy ds. Podoficerów w 2 batalionie.
Na zajęciach na poligonie rezerwistami dowodzili doświadczeni podoficerowie. – Takie ćwiczenia to korzyść i dla żołnierzy NSR i dla zawodowców. Nasi podoficerowie na co dzień dowodzą żołnierzami, którzy mają już doświadczenie i są wyszkoleni. Nie uczą więc, a jedynie szlifują i sprawdzają rzemiosło szeregowych. W przypadku szkolenia rezerwistów musieli natomiast przypomnieć sobie metodykę szkolenia niemal od podstaw – mówi st. chor. Majka.
Zawody jak sprawdzian
Na koniec dwutygodniowego szkolenia zorganizowano zawody użyteczno-bojowe. Żołnierze wystartowali w sześciu drużynach. Dotyczyły one zagadnień, których przez kilkanaście dni uczyli się rezerwiści. – Takie zawody to doskonały sposób na sprawdzenie wiedzy i umiejętności rezerwistów, oni z kolei mogą poznać swoje mocne i słabe strony – mówi dowódca batalionu.
Zawodnicy musieli np. założyć odzież ochronną na czas, ewakuować rannego, nawiązać łączność oraz w odpowiednim czasie złożyć i rozłożyć broń. – Najwięcej trudności sprawiało pokonywanie terenu różnymi sposobami, szczególnie czołganie się oraz ewakuacja rannego z pola walki. Wszystko dlatego, że żołnierze mieli za sobą ponad 10-kilometrowy marsz i byli już dość zmęczeni – dodaje podoficer.
W drodze do armii zawodowej
Pomocnik dowódcy ds. podoficerów przyznaje, że na zawodach ochotnicy radzili sobie dobrze, sprawnie ustawili grupę min przeciwpancernych czy odcinek przeciwpancernego pola minowego. – A jeszcze dwa tygodnie temu ich wiedza i umiejętności z tego zakresu były na bardzo niskim poziomie. Na 47 osób, które startowały w zawodach, 11 z nich zaliczyło wszystkie zadania na piątki. Widać duże zaangażowanie ćwiczących, zwłaszcza, że większość z nich chce związać się z wojskiem na stałe. – dodaje st. chor. Majka.
Szer. rez. Judyta Młynarczyk, była jedną z tych, którzy podczas zawodów wypadli najlepiej. W ćwiczeniach brała udział po raz pierwszy. – Jestem pracownikiem wojska i od dłuższego już czasu myślałam o tym, żeby zostać żołnierzem. Zdecydowałam się na NSR. W przyszłości chciałabym być oficerem – mówi szer. rez. Młynarczyk.
Rezerwistów czeka jeszcze kilka dni zajęć w jednostce. – Większość ma przydziały kryzysowe na stanowiska inżynieryjne. Szkolą się więc na przykład z obsługi traka GKT-60, jako pomocnicy kierowcy Pływającego Transportera Samobieżnego (PTS-M) czy operatora Uniwersalnej Maszyny Inżynieryjnej (UMI) – dodaje dowódca batalionu. Za tydzień żołnierze wrócą do domów.
Narodowe Siły Rezerwowe składają się z ochotników, którzy podpisali kontrakty i pozostają w dyspozycji armii w razie zagrożeń w kraju i za granicą. Każdy żołnierz NSR ma obowiązek wziąć udział w ćwiczeniach organizowanych przez wojsko, w sumie nie więcej niż 30 dni w roku. Wojsko wypłaca im wtedy żołd, a ich pracodawcy otrzymują rekompensaty za czas nieobecności pracownika.
autor zdjęć: st. chor. Jarosław Majka
komentarze