Wyjście w morze niszczyciela rakietowego i okrętu desantowego z dwoma okrętami pomocniczymi nie jest niczym niezwykłym w większości państw mających duże floty wojenne. Jednak w przypadku Rosji zawsze pojawia się przy takich wydarzeniach pewien podtekst polityczny. Ponieważ od kilku lat Moskwa stara się manifestować, że nie jest jedynie mocarstwem regionalnym, lecz o wymiarze globalnym. Jednym ze sposobów demonstrowania tych aspiracji są rejsy zespołów okrętów wojennych w odległe rejony świata, gdzie Rosja uważa, że ma ważne interesy polityczne, wojskowe i gospodarcze – pisze Tadeusz Wróbel, publicysta „Polski Zbrojnej”.
Agencja Ria Novosti podała w czwartek, że rosyjska Flota Północna została skierowana na Atlantyk. W skład flotylli weszły jednostki do zwalczania okrętów podwodnych, w tym „Siewieromorsk”, a także okręt desantowy i tankowiec. W ten sposób Moskwa chce podkreślić wojskową obecność w ważnych rejonach. Północna Flota, operując na północnym i wschodnim Atlantyku, obejmuje swoim zasięgiem między innymi: Bałtyk, Morze Norweskie, Morze Barentsa, Morze Północne oraz kanał La Manche. Zachodnie media zaalarmowały, że rosyjskie okręty zbliżają się do granic NATO. Czy aktywność Floty Północnej może być powodem do niepokoju?
Rosja przypomina: z nami trzeba się liczyć
Obecny rejs jest kolejnym gestem mającym pokazać NATO, że z Rosją należy się liczyć. Trzeba też uwzględnić wymiar propagandowy takich działań. Ich adresatem jest zarówno opinia publiczna za granicą, jak i ta w kraju, bo wielu Rosjanom poprawia nastrój poczucie, że są obywatelami mocarstwa. Poza tym Rosja nie ogranicza się tu tylko do wysłania w morze marynarki wojennej. Demonstracją siły są też loty samolotów bojowych, zwłaszcza bombowców strategicznych, w pobliżu granic państw członkowskich NATO, ale też Japonii, kluczowego sojusznika USA w Azji.
Długotrwałe rejsy zespołów okrętów w odległe regiony świata są normą. Wystarczy wspomnieć grupy bojowe lotniskowców US Navy na co dzień znajdujące się w rejonie Zatoki Perskiej, gdzie USA mają strategiczne interesy polityczne i gospodarcze. W Polsce całkiem niedawno gościliśmy w Gdyni okręty japońskie. Jednak w przypadku Rosji zawsze pojawia się przy takich wydarzeniach pewien podtekst polityczny. Ponieważ od kilku lat Moskwa stara się zamanifestować, że nie jest jedynie mocarstwem regionalnym, lecz o wymiarze globalnym.
Flota Północna coraz bardziej aktywna
Jednym ze sposobów demonstrowania tych aspiracji są rejsy zespołów okrętów wojennych w odległe rejony świata, gdzie Moskwa uważa, że ma ważne interesy polityczne, wojskowe i gospodarcze. I tak, rosyjska marynarka wojenna stała się po długiej przerwie bardzo aktywna na Morzu Śródziemnym, zwłaszcza w jego wschodniej części u wybrzeży Syrii. Od marca ubiegłego roku utrzymywana jest na tym akwenie stała eskadra okrętów. W operację tę są zaangażowane jednostki wszystkich flot wojennych Rosji, włącznie ze stacjonującą na Dalekim Wschodzie Flotą Pacyfiku. Wczoraj pojawiła się informacja o zakończeniu rocznej służby w składzie eskadry śródziemnomorskiej przez duży okręt desantowy „Kaliningrad”, należący do Floty Bałtyckiej. Rosyjskie siły morskie działają również u wybrzeży Somalii, gdzie marynarki wojenne wielu państw starają się zwalczyć plagę piractwa.
Oczywiście najwięcej takich demonstracyjnych rejsów wykonuje Flota Północna, która jest najsilniejsza spośród wszystkich. W jej składzie są m.in. jedyny rosyjski lotniskowiec oraz większość atomowych okrętów podwodnych. Jednym z powodów utrzymywania na północy Rosji, w rejonie podbiegunowym, tak dużych sił jest dogodne położenie portów wojennych, z których okręty mają łatwe wyjście na otwarty ocean. Co ważne władze w Moskwie rozmawiają z kilkoma państwami w różnych częściach świata o możliwości korzystania z ich baz morskich przez rosyjskie jednostki.
komentarze