Podczas szkolenia żołnierz może wykonać przy ich użyciu aż dwadzieścia „strzałów”. Komputerowy system zarejestruje i oceni wszystkie czynności – od uruchomienia zestawu rakietowego aż do „odpalenia” pocisku. Wojsko kupiło trzydzieści treningowych rakiet przeciwlotniczych Grom RST. Wartość zakupu to blisko 20 milionów złotych.
Przeciwlotnicze zestawy rakietowe Grom mogą niszczyć cele powietrzne oddalone o ponad pięć kilometrów i lecące na wysokości od 10 do 3500 metrów. Wojsko korzysta z nich od 1995 roku. Uzbrojeni są w nie przeciwlotnicy z wojsk lądowych, sił powietrznych i marynarki wojennej.
Gromy, podobnie jak inne zaawansowane rakiety przeciwlotnicze, nie są tanie – koszt jednego pocisku to kilkaset tysięcy złotych. Dlatego żołnierze nie mają zbyt często okazji do bojowych strzelań. Rozwiązaniem są trenażery. Umożliwiają szkolenie osób obsługujących Gromy zarówno jako pojedyncze wyrzutnie, jak i jako część artyleryjsko-rakietowych zestawów ZUR-23-2KG lub Wróbel – II.
Trenażery mają jednak zasadniczą wadę. Mimo starań konstruktorów, aby jak najwierniej przypominały realny sprzęt, wielu żołnierzy ma świadomość, że to „tylko” maszyna szkoleniowa. Trudno im się wczuć w rolę i wykonywać zadania tak jak przy użyciu prawdziwej broni.
Rozwiązanie znaleźli konstruktorzy z firmy Mesko. Opracowali szkolny pocisk Grom o kryptonimie RST. Załadowuje się go do prawdziwych urządzeń startowych zestawów rakietowych lub ręcznych. Szkolący się żołnierz będzie widział tylko inny cel – bo w przypadku wyrzutni ręcznych generowany komputerowo na celowniku w hełmie, a w przypadku zestawów rakietowo-artyleryjskich – na urządzeniach celowniczych wyrzutni. Nie nastąpi też wystrzał.
Resztę, czyli całą procedurę strzelania, wszystkie czynności operatora wyrzutni, trzeba wykonywać dokładnie jak w przypadku działań bojowych. Gromy RST umożliwiają podczas jednego, rejestrowanego przez komputer cyklu szkoleniowego oddanie aż dwudziestu symulowanych strzałów. Gdy głowica rakiety ma wyłączone chłodzenie, może pracować bez przerwy przez 100 godzin. Przy uruchomionym chłodzeniu czas ten skraca się do 20 godzin.
Treningowe Gromy po raz pierwszy zaprezentowano rok temu, podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach – To jeden z najnowocześniejszych, jeśli nie najnowocześniejszy, produkt tego typu na świecie. Umożliwia rejestrację wszystkich czynności strzelca i doskonalenie jego umiejętności – komentował wówczas Waldemar Skowron, prezes Meska.
Najnowsze treningowe rakiety Grom RST trafią wkrótce do armii. Pierwszą, składającą się z trzydziestu sztuk partię, zamówił Inspektorat Uzbrojenia MON. Armia zapłaci za nie producentowi ponad dziewiętnaście milionów złotych. Umowa musi przejść jeszcze stosowną procedurę odwoławczą.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Adam Roik/ Combat Camera DORSZ
komentarze