Polska od samego początku swej drogi NATO i UE postrzegała obronność w kategoriach bezpieczeństwa wspólnego. W operacje pokojowe na Bałkanach zaangażowani byliśmy od początku, jeszcze jako państwo partnerskie. Po uzyskaniu członkostwa w NATO staliśmy się nie tylko konsumentem bezpieczeństwa, lecz także jego eksporterem. Tak, jak Niemcy wcześniej, tak my wówczas nie chcieliśmy być państwem flankowym, na którym kończy się bezpieczeństwo i stabilność w Europie – powiedział wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak na dorocznej konferencji podsumowującej działalność niemieckiej armii, która odbyła się 29 października 2014 roku.
Przede wszystkim chciałbym bardzo podziękować Pani Minister Ursuli von der Leyen za zaproszenie na dzisiejszą konferencję. To wielki honor i zaszczyt dla mnie, że mogę być tutaj dzisiaj w Berlinie obecny. Dziękuję bardzo też wszystkim obecnym na Sali generałom, oficerom Bundeswehry za wiele lat znakomitej współpracy z naszymi żołnierzami. Prosili mnie o to polscy oficerowie, polscy żołnierze uczestniczący wspólnie w wielu różnych projektach od wielu lat z Bundeswehrą, żeby w tym miejscu i w tym gronie takie podziękowanie przekazać.
Prawdziwe pojednanie sąsiadów
Należę do tego pokolenia Polaków, na którego oczach rozegrał się cud pojednania polsko-niemieckiego. To blisko 25 lat temu kanclerz Niemiec Helmut Kohl i pierwszy polski niekomunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki w Krzyżowej postanowili, że raz na zawsze przerwą zaklęty krąg historii, który obracał Polaków i Niemców przeciwko sobie. W ciągu tych 25 lat Niemcy, z kraju postrzeganego jako Polsce nieprzyjazny, stały się naszym przyjacielem. Państwem, które wspierało wejście Polski do NATO; państwem które wspierało wejście Polski do Unii Europejskiej. Chciałem za to bardzo podziękować bo było to, i jest dzieło historyczne i miliony Polaków widzą dzisiaj w Niemcach swoich przyjaciół, partnerów i sojuszników.
Jesteśmy wdzięczni za tę śmiałą i rozważną wizję strategiczną, sformułowaną przez Niemcy prawie ćwierć wieku temu. Każdy w Polsce, kto pamięta początki drogi naszego kraju do NATO, bądź dziś je poznaje doskonale wie, że pierwszym politykiem, który zarysował perspektywę otwarcia Sojuszu, był minister obrony Niemiec, Volker Ruehe.
Jeszcze 25 lat temu, chwilę przed tym gdy w Krzyżowej spotkali się kanclerz Kohl z premierem Mazowieckim uczestniczyłem w zajęciach studium wojskowego na uczelni prowadzonych jeszcze przez oficerów z poprzedniej epoki. Jednym z głównych wątków było straszenie Bundeswehrą. Nie pomyśleli, że jeden ze studentów, 25 lat później, stanie przed generałami Bundeswehry jako przyjaciółmi, jako sojusznikami, jako partnerami. To jest miara tej wielkiej zmiany, która nastąpiła w ciągu ostatniego ćwierć wieku.
Demokracja to źródło wolności i pokoju
Dla Polaków i Niemców kluczową wartością jest demokracja i przestrzeganie praw człowieka. Dla nas zawsze te wartości stanowiły główny punkt odniesienia w walce z totalitarnym komunizmem. Jesteśmy dumni, że Polska dołączyła do rodziny wolnych narodów. Uważamy, że te kwestie są podstawowym wyznacznikiem dla polityki zagranicznej, dla oceny różnych zjawisk we współczesnym świecie. Jeśli ktoś nie przestrzega zasad demokracji, jeśli ktoś łamie prawa człowieka prędzej czy później stanie naprzeciw Zachodu i jego wartości. Sądzę, że powinniśmy zawsze o tym pamiętać i tego elementu nigdy nie zgubić. Tylko demokratyczne państwa są w stanie zachować pokój między sobą. Demokracje nie prowadzą wojen. Demokracje budują przestrzeń wolności we współczesnym świecie.
Dlatego w naszym przekonaniu Europa, bardziej niż kiedykolwiek od dziesiątków lat, potrzebuje silnej obecności Stanów Zjednoczonych, silnego związku ze Stanami Zjednoczonymi także, jeśli chodzi o obecność wojskową. Jestem przekonany, że kilkadziesiąt lat pokoju w Europie dla jej części zachodniej było związane z amerykańską obecnością. To ona zapewniała bezpieczeństwo Niemcom w części zachodniej, Francuzom i innym narodom. Uważamy, że utrzymanie tej obecności, utrzymanie tego bliskiego związku wojskowego i gospodarczego ze Stanami Zjednoczonymi jest fundamentem bezpieczeństwa Europy, Polski, Niemiec, także na najbliższe dziesięciolecia. Sądzimy, że rola Stanów Zjednoczonych w NATO powinna być wzmocniona także europejskim wysiłkiem. Jako sojusznicy powinniśmy więcej wnosić do Sojuszu, ale nie zamiast obecności Stanów Zjednoczonych, ale po to by tę obecność i aktywność we właściwy sposób dopełnić. Utrzymanie więzi transatlantyckich powinno być obowiązkiem wszystkich polityków demokratycznej Europy. Wojskowi w tym dziele robią swoje, można powiedzieć, że w części która jest związana z oficerami, żołnierzami te więzi transatlantyckie są żywe i silne. I jest to korzystne dla Europy.
Silna demokratyczna Europa potrzebuje silnych Niemiec i silnej Polski. I siła, to nie tylko potęga gospodarcza, to nie tylko więzi gospodarcze. To nie tylko przekonanie, że nasze wartości są słuszne. Siła to także zdolność do obrony, to także siła militarna; to także siła Bundeswehry i siła Wojska Polskiego. Sądzimy, że nigdy nie powinniśmy zapomnieć o tym, że ta część Europy, którą zamieszkują Polacy i Niemcy od setek lat była areną ciężkich wojen wywoływanych z różnych powodów, ale zawsze niosących ogromne cierpienia milionom ludzi.
Historia nauczycielką życia
Niedawno obchodziliśmy setną rocznicę wybuchu pierwszej wojny światowej. Wiele prac historycznych przybliżało jej przyczyny. Na pewno wielu nie mogło się oprzeć refleksji, jak łatwo pewien łańcuch wydarzeń może doprowadzić do wybuchu wojny i zmiany losów życia milionów ludzi, do śmierci milionów ludzi. Wyciągajmy wnioski z historii. Ona jest najlepszą nauczycielką życia, a ta lekcja mówi: nie zapominajmy o obronie, nie zapominajmy o żołnierzach, nie zapominajmy o zdolnościach, które sprawiają, że potencjalny agresor wiele razy się zastanowi zanim zdecyduje się uderzyć.
Musimy umieć tłumaczyć własnym obywatelom, że sprawy ich bezpieczeństwa są sprawami absolutnie fundamentalnymi – bez nich nie ma dobrobytu, bez nich nie ma rozwoju gospodarczego, bez nich nie ma realizacji aspiracji milionów ludzi. Rządy, obywatele, podatnicy muszą mieć tego świadomość. Muszą mieć też świadomość, że o sprawach tych nie rozmawia się w bardzo doraźnych perspektywach. Są to sprawy, które planuje się na długie dziesięciolecia i mądrości rządzących należy przydać tę cechę, aby widzieli więcej, analizowali te zagrożenia, które są tu i teraz, ale przewidywali te zagrożenia, które mogą się wydarzyć w przyszłości.
Pokój i bezpieczeństwo nie są nigdy dane raz na zawsze. Trzeba umieć się na ich rzecz poświęcać, trzeba umieć przewidywać to, co się będzie działo za kilka, kilkanaście lat.
Uważam że tej naszej wspólnej siły nie należy tylko i wyłącznie odnosić do bieżącego kontekstu kryzysu ukraińsko-rosyjskiego. Obecny świat niesie bowiem o wiele więcej zagrożeń, zagrożeń które sprawiają, że zachodni świat musi być silny, że zachodni świat musi być zwarty i zachodni świat musi mieć narzędzia do obrony swoich wartości, także do obrony ludzi zagrożonych przez terroryzm, ludzi zagrożonych wojnami. Oni oczekują od nas, że będziemy potrafili im pomagać. To jest jeden z elementów tego, że nasze wartości są dla wieluset milionów ludzi na świecie atrakcyjne i przyciągające, bo potrafimy bronić słabszego, bo potrafimy upomnieć się o dyskryminowanego. Dlatego ta siła militarna, o której mówię, nie jest taką prostą realizacją chęci ministra obrony czy wojska by mieć jak najwięcej pieniędzy, jak najwięcej możliwości: to po prostu konieczność.
Liczą się czyny, nie słowa
Ostatnie lata pokazały, że i NATO, i Europa muszą być aktywne. Na pewno Bliski Wschód będzie obszarem, który przez długie dziesięciolecia będzie przysparzał nam problemów. Afryka Północna, Afryka Środkowa, Azja Środkowa z Afganistanem. Sądzę, że w tej odpowiedzialności naszej za globalny pokój musi znajdować się element naszej siły i naszej zdolności do działania. We współczesnym świecie nikt nie szanuje słabych nawet jeżeli mają sto procent racji. Do swoich racji potrzeba siły.
W Polsce nikt nie chce powrotu do zimnej wojny, mimo że czerwone linie podziału przeniosły się kilkaset kilometrów na wschód. W Polsce nikt nie chce konfrontacji z Rosją, ale jesteśmy przekonani, że nic bardziej nie prowokuje niż słabość i uległość. NATO potrzebuje siły, NATO potrzebuje zdolności także na wschodzie po to, aby móc w sposób skuteczny przeciwstawić się negatywnemu rozwojowi wydarzeń, który może nastąpić w ciągu najbliższych lat i dziesięcioleci.
Szanowni niemieccy przyjaciele! Nauczyliśmy się od Was, właściwie można powiedzieć przez setki lat, tego, że najważniejsze są konkrety a nie gadanie, realne efekty a nie papierowe zapewnienia.
Nie dziwcie się więc, że chcielibyśmy, aby Sojusz Północnoatlantycki był bardziej obecny we wschodniej Europie nie tylko zobowiązaniami i deklaracjami, ale przez konkretne fakty, przez konkretne działania takie jak: ciągła obecność wojskowa, takie jak wzmocnienie Korpusu Północy-Wschód, osadzona w realiach zagrożenia „szpica” – czyli siły natychmiastowego reagowania. Sądzimy, że tego rodzaju wysiłek, w którym jesteśmy gotowi finansowo partycypować, będziemy najlepszą odpowiedzią na zagrożenia i sprawi, że na długie lata i dziesięciolecia będziemy żyli w pokoju.
Unia Europejska musi być aktywniejsza
Jesteśmy bardzo zainteresowani wszystkimi inicjatywami pogłębiającymi polsko-niemiecki sojusz w ramach NATO i w ramach relacji dwustronnych. Uważamy, że jest tutaj jeszcze wiele do zrobienia. Chcielibyśmy, aby nowego sensu nabrała Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony Unii Europejskiej. Wiele lat dyskusji powinno zamienić się w konkretne decyzje, w konkretne działania. Ambicją Unii Europejskiej powinno być podjęcie wyzwań choćby tylko ograniczonych do Europy takich jak Bałkany, takich jak Kosowo, gdzie Unia Europejska mogłaby w dobry sposób zastąpić NATO, które ma przecież wiele innych zadań w innych miejscach świata.
Polska i Niemcy wykorzystały wyśmienicie szansę do zacieśnienia współpracy w sferze obronności, jaka nadarzyła się po zimnej wojnie. Nawiązaliśmy bliski dialog i zaangażowaliśmy się w konkretne przedsięwzięcia. Nasi żołnierze uczestniczyli ramię w ramię w wielu operacjach pokojowych i innych działaniach stabilizacyjnych na świecie. W trakcie setek wspólnych ćwiczeń i szkoleń nauczyli się działać wspólnie. Poznawali się i podnosili kwalifikacje. Prawdziwie partnerskie, przyjazne relacje nawiązały wszystkie rodzaje naszych sił zbrojnych. Podjęliśmy współpracę, służącą modernizacji naszych sił zbrojnych. Najlepiej symbolizuje to Leopard, jeden z najnowocześniejszych czołgów na świecie, od dawna pełniący służbę w polskich Siłach Zbrojnych.
Zgromadziliśmy więc ogromny bagaż współpracy na przyszłość. Dziś musimy zadać sobie pytanie, jak wykorzystać szansę na dalsze jej zacieśnienie? Jak sprawić, by nasze partnerstwo wzmocniło całą wspólnotę euroatlantycką.
Poszukując odpowiedzi musimy zdać sobie sprawę z tego, że stajemy się sobie coraz bliżsi w wielu sferach. Niemcy, najsilniejsza gospodarka europejska to dla Polski od dawna najpoważniejszy partner handlowy, największy odbiorca naszych towarów i usług. Również Polska jest dla Niemiec coraz bardziej atrakcyjna – w 2013 staliśmy się waszym największym partnerem handlowym w Europie Środkowo-Wschodniej, wyprzedzając Rosję.
Polska potrzebuje silnej Bundeswehry
Nie jestem pierwszym gościem z Polski, który w Berlinie podnosi konieczność aktywnego zaangażowania Niemiec w sferze bezpieczeństwa i obronności. My w Polsce nie uwierzyliśmy w plotki o słabości Bundeswehry. Dziś nikt na kontynencie nie może sobie na nią pozwolić. Oznaczałaby bowiem utratę wiarygodności Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej, a tym samym poczucia bezpieczeństwa wielu państw na kontynencie, w tym Polski. Chcemy więc silnej, aktywnej Bundeswehry, pomnej doświadczeń historycznych, nie unikającej jednak współodpowiedzialności za bezpieczeństwo i obronę kolektywną swych sojuszników.
Wyzwań stojących przed wspólnotą transatlantycką jest wiele. Jednak najpoważniejsze związane jest dziś z agresywną postawą Rosji – aneksja Krymu oraz destabilizacja wschodniej Ukrainy. Te dramatyczne wydarzenia wzbudziły w Europie szok, współczucie dla narodu ukraińskiego i obawę również o swoje bezpieczeństwo.
Okazało się, że Rosja, najważniejszy dotąd partner instytucjonalnego Zachodu, zamiast pomagać nam w stawieniu czoła wyzwaniom, sama stanowi zagrożenie i rezygnuje z szans, jakie niesie partnerska współpraca. Należy wyciągnąć z tego wnioski. W sposób odpowiedzialny, ale stanowczy. Stawką jest bowiem bezpieczeństwo, siła i spójność wspólnoty euroatlantyckiej.
Na pewno należy wzmocnić obronę kolektywną – pierwotną, traktatową funkcję NATO. Nie chodzi oczywiście o słowa i działania obliczone na zaostrzenie sytuacji. Nie może być mowy o radykalnej zmianie koncepcji obronnej Sojuszu, cofającej nas do okresu zimnej wojny. Chodzi o spokojne, oparte na rzeczowej ekspertyzie odświeżenie i usprawnienie instrumentarium niezbędnego do realizacji zadań wynikających z art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego.
Musimy mieć pewność, że sojusznicza polityka obrony i odstraszania jest wiarygodna politycznie i skuteczna wojskowo. A konkretne rozwiązania nie tylko doraźnie wychodzą naprzeciw obawom sojuszników Europy Środkowej i Wschodniej, lecz także służą trwałej adaptacji NATO do nowej sytuacji strategicznej.
Trwale wzmocnić wschodnią flankę NATO
Wychodząc z tych właśnie przesłanek, Polska sformułowała swoje oczekiwania na szczyt NATO w Walii. Kształtują one nasze stanowisko również dziś, gdy Sojusz stanął przed zadaniem, od którego zależeć będzie w dużym stopniu jego przyszłość, użyteczność i atrakcyjność dla państw członkowskich. Mam oczywiście na myśli wdrożenie Readiness Action Plan.
Ten plan przesądził o ustanowieniu ciągłej, rotacyjnej obecności sił sojuszniczych na terytorium państw flanki wschodniej. Dla Polski jest ważne, by stała się ona nowym, trwałym elementem więzi międzysojuszniczej. Pragniemy, by dawała państwom naszego regionu poczucie bezpieczeństwa a siły sojuszników przygotowywała do podjęcia pełnego spektrum zadań, w tym również tych najtrudniejszych, związanych z obroną terytorium. W Walii zadecydowaliśmy również o stworzeniu sił zdolnych do natychmiastowej odpowiedzi (VJTF) i ustanowieniu na stałe, na terytorium wschodnich sojuszników, elementów systemu dowodzenia i kierowania – przeznaczonych dla VJTF oraz sił rozmieszczonych w ramach ciągłej obecności rotacyjnej. Rozwiązania w tych dwóch sprawach przesądzą być może o znaczeniu całego Readiness Action Plan.
Liczymy na niemieckiego sojusznika. Chcielibyśmy razem pracować tak, by ministrowie obrony NATO uzgodnili w Brukseli, w lutym przyszłego roku, rozwiązania najlepsze z możliwych. Liczymy też, że następnie będziecie aktywnie zaangażowani w ich wdrożenie. Dziękujemy za okazaną dotychczas solidarność w obliczu eskalacji kryzysu na Ukrainie. Liczymy na dalszy udział sił niemieckich w ćwiczeniach i szkoleniach na naszym terytorium, obecność w strukturach wielonarodowych oraz innych przedsięwzięciach realizowanych w ramach wzmocnienia wschodniej flanki.
Korpus gotowy do działania
Chciałbym w tym miejscu wspomnieć o dowództwie Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie. Już odegrał on istotną rolę w zbliżeniu naszych państw, i to nie tylko w sferze obronnej. Dziś może odegrać rolę jeszcze większą, w związku z wdrożeniem Readiness Action Plan. Może służyć dalszemu pogłębieniu naszej współpracy i zwiększeniu wkładu naszych państw w bezpieczeństwo całego Sojuszu.
By tak się stało musimy podnieść jego gotowość tak, by był zdolny do realizacji operacji o różnej skali, w tym również tych największych. Należy wyposażyć go w trwałą zdolność dowodzenia VJTF oraz zwiększyć jego zaangażowanie w regionalne ćwiczenia i szkolenie. Taką rolą korpusu zainteresowanych jest wiele innych państw, m.in. nasi sojusznicy bałtyccy oraz wyszehradzcy, a także partnerzy basenu Morza Bałtyckiego.
Ma on również szansę stać się jednym z filarów zainicjowanej przez Niemcy Koncepcji Państw Ramowych, a być może nawet jej kołem zamachowym. Tym, co dziś skłania wielu sojuszników do poszukiwania rozwiązań wielonarodowych jest konieczność wypracowania bardziej efektywnych rozwiązań w sferze dowodzenia i łączności oraz zacieśnienie współpracy w ramach szkoleń ćwiczeń.
Polska, jako jeden z sygnatariuszy przyjętego na szczycie w Walii listu w sprawie Koncepcji Państw Ramowych, chce projekt ten aktywnie wspierać. Wierzymy, że działając razem, państwom skupionym wokół tej inicjatywy będzie łatwiej zachować i rozwijać kluczowe zdolności wojskowe. Punktem odniesienia dla naszych działań powinien być obecny poziom ambicji operacyjnych Sojuszu – nie możemy w żadnej mierze doprowadzić do jego obniżenia.
Cięcia wydatków to droga donikąd
Nie wolno nam również traktować współpracy wielonarodowej, jako pretekstu do dalszych redukcji wydatków na obronność. Oszczędzać na obronności należy jedynie poprzez reinwestowanie w nią wygospodarowanych środków, a nie przeznaczanie ich na inne cele.
Należy pamiętać o konieczności rozwoju zdolności tradycyjnych. Jest zdecydowanie za wcześnie na to, by czołgi, śmigłowce bojowe, artyleria, czy środki obrony powietrznej trafiły do muzeum. Potrzebujemy ich zarówno do obrony terytorium, jak i odpowiedzi na wyzwania z dala od naszych granic. Pokazała to wyraźnie operacja NATO w Afganistanie. Zdolności te nie mogą więc padać ofiarą cięć budżetowych. Musimy je posiadać w odpowiednich ilościach oraz udostępniać w ramach procesu planowania obronnego NATO – tylko wtedy będziemy pewni, że są one przygotowane do użycia.
Tylko tak rozumiane podejście do współpracy wielonarodowej i racjonalizacji wydatków na obronność może sprzyjać większemu wysiłkowi obronnemu Europejczyków i stopniowemu zmniejszeniu dysproporcji między nami a Stanami Zjednoczonymi. A także stanowić odpowiedź na zbrojenia Rosji, która od 2008 r. podwoiła swoje wydatki na obronność, a w najbliższym roku zwiększy je o jedną trzecią.
Tylko powstrzymując cięcia, a w dłuższej pespektywie doprowadzając do wzrostu wydatków na obronność będziemy w stanie odpowiedzieć na wszystkie stojące przed nami zagrożenia, ze wszystkich kierunków geograficznych.
Powstanie tzw. państwa islamskiego, czy pogłębiająca się niestabilność Afryki Północnej to kolejne dowody na to, że spektrum tych zagrożeń będzie się poszerzać. Traktując priorytetowo naprawę obrony kolektywnej, powinniśmy być gotowi stawić czoła innym wyzwaniom. I musi to być nasz wspólny wysiłek.
Ukraina wyzwaniem dla europejskiego bezpieczeństwa
Polska od samego początku swej drogi NATO i UE postrzegała obronność w kategoriach bezpieczeństwa wspólnego. W operacje pokojowe na Bałkanach zaangażowani byliśmy od początku, jeszcze jako państwo partnerskie. Po uzyskaniu członkostwa w NATO staliśmy się nie tylko konsumentem bezpieczeństwa, lecz także jego eksporterem. Uczestniczyliśmy w wielu działaniach stabilizacyjnych oraz wspieraliśmy państwa partnerskie w ich wysiłkach transformacyjnych. Tak, jak Niemcy wcześniej, tak my wówczas nie chcieliśmy być państwem flankowym, na którym kończy się bezpieczeństwo i stabilność w Europie.
Dziś musimy wspólnie pomóc Ukrainie w jej zbliżeniu z Zachodem, w osiągnięciu standardów demokratycznego państwa prawa. Nie po to, by zmieniać układ sił na naszym kontynencie według naszego widzimisię. Lecz w imię zasad – tych samych, które kilkanaście lat temu nakazały Europie Zachodniej wesprzeć ich wschodnich sąsiadów; w imię przekonania, że każdy naród powinien suwerennie decydować o swojej przyszłości, a gdy zechce podążać drogą obraną przez nas, naszą powinnością jest mu pomoc. Niedzielne wybory parlamentarne na Ukrainie nie zostawiają złudzeń, jakie są pragnienia narodu ukraińskiego – chce on zbliżenia z Zachodem i żyć jednocześnie w przyjaźni ze wszystkimi swoimi sąsiadami. Te dwa cele nie wykluczają się wzajemnie.
Polska zdecydowana jest wywiązywać się ze swych obowiązków sojuszniczych najlepiej jak to jest możliwe. Nasze inwestycje w obronność rosną. Od kilkunastu lat mamy zagwarantowany stały poziom budżetu obronnego – 1.95 proc. PKB. Od 2016 r. wzrośnie on do 2 proc. Realizujemy program modernizacji sił zbrojnych, na który zamierzamy przeznaczyć do 2022 r. ok. 35 mld euro. Poprawi on znacznie zdolność naszych sił zbrojnych do realizacji szerokiego spektrum zadań, zarówno obrony kolektywnej, jak i misji poza terytorium traktatowym. Jego najważniejsze priorytety to: obrona przeciwrakietowa, mobilność wojsk lądowych, systemy dowodzenia i łączności.
Wierzę, że wzmocnieniu solidarności między naszymi państwami sprzyjać będą wspomniane przeze mnie pola współpracy: wdrożenie Readiness Action Plan, szkolenie i ćwiczenia z centralną rolą korpusu w Szczecinie w tych projektach.
Szczególnie sprzyjać temu mogą wysiłki modernizacyjne obu naszych państw. Wspomniałem o naszych planach rozwojowych – Polska zdecydowana jest pozyskać najnowocześniejszy sprzęt i uzbrojenie. Stwarza to okazję do poważnego zacieśnienia współpracy między przemysłami obronnymi. Proces ten będzie optymalny jedynie wówczas, gdy jego integralną częścią będzie przepływ myśli technologicznej.
Dziękując za uwagę i jeszcze raz za zaproszenie, pragnę wyrazić nadzieję, że takich okazji w naszych relacjach będzie więcej. To dobrze, że wspólnie obchodzimy rocznice, często bolesne, przypominające, jak trudna była nasza historia. O pewnych rzeczach nie powinniśmy milczeć, w imię naszej przyszłości. Z tego samego powodu powinniśmy coraz częściej zastanawiać się nad stojącymi przed nami wyzwaniami. Dlatego Pani Minister, proszę przyjąć serdeczne zaproszenie na analogiczne spotkanie kadry kierowniczej Wojska Polskiego, w marcu przyszłego roku.
Tekst jest zapisem wystąpienia wicepremiera i ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka na dorocznej konferencji podsumowującej działalność niemieckiej armii. Tytuł, śródtytuły i wyróżnienia pochodzą od redakcji.
komentarze