Tylko kataklizm może odebrać zwycięstwo we współzawodnictwie w sporcie powszechnym reprezentacji „Czarnej Dywizji” – oceniali kilka miesięcy temu znawcy wojskowego sportu. I mieli rację. Sportowcy z 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej potwierdzili na zakończonej właśnie Spartakiadzie Wojska Polskiego, że są najlepsi. Na rozgrywanych w Warszawie i Zegrzu zawodach pewnie sięgnęli po czwarte z rzędu zwycięstwo – pisze Jacek Szustakowski, dziennikarz sportowy polski-zbrojnej.pl.
Na jesiennej Spartakiadzie kataklizmu więc nie było. Rozczarowaniem było jednak to, że wielu sportowców nie mogło przyjechać na jesienną Spartakiadę, bo brali udział w ćwiczeniach „Anakonda”. Na przykład w 12 Dywizji Zmechanizowanej zabrakło trzech podstawowych strzelców z drużyny pistoletu wojskowego. Nie można więc mówić, że w mistrzostwach Wojska Polskiego rozgrywanych w ramach Spartakiady startowali najlepsi z najlepszych.
Póki co, od czterech lat niepokonana jest reprezentacja „Czarnej Dywizji”. Odpowiadający za jej przygotowanie major Sebastian Krasoń przyznaje, że kluczem do zwycięstw są dobrzy wuefiści i trenerzy, którzy przygotowują zawodników do mistrzostw. – Kultura fizyczna w siłach zbrojnych składa się jakby z trzech elementów: wychowania fizycznego, sportu i rekreacji. I wszystkie te czynniki muszą być ze sobą powiązane. Zaczynamy od wychowania fizycznego w czasie zajęć z wf. Tam wyłapujemy sportowe talenty, potencjalnych medalistów. Następnie poprzez system zgrupowań sportowych szykujemy się do mistrzostw – zdradza receptę na sukces major.
Na podsumowanie tegorocznego eksperymentu z wiosenną i jesienną Spartakiadą przyjdzie jeszcze czas. Specjaliści przeanalizują wszystkie plusy i minusy. Może przyjdzie też zastanowić się nad zmianami w składach reprezentacji biorących udział we współzawodnictwie, tak aby były bardziej wyrównane.
Na Spartakiadzie mówiło się także o rewolucji, która ma nastąpić w sporcie powszechnym. I to w najbardziej wojskowej z wojskowych dyscyplin – biegu patrolowym. W planach jest bowiem, by bieg ten kończyć nie strzelaniem bojowym z pistoletu wojskowego (jak jest obecnie), lecz strzelaniem sportowym na zasadach, które od kilku lat świetnie się sprawdzają w pięcioboju nowoczesnym.
Pułkownik Marek Oleszczuk, szef Oddziału Wychowania Fizycznego i Sportu Inspektoratu Szkolenia Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, konieczność wprowadzenia zmian do biegu patrolowego uzasadnia tym, że są olbrzymie trudności ze znalezieniem strzelnicy, która znajdowałaby się blisko ośrodka sprawności fizycznej (OSF). Bieg patrolowy rozgrywany jest bowiem na dystansie 2 km. W pierwszej części rywalizacji zawodnicy muszą pokonać tor przeszkód OSF, a bieg kończy strzelanie z pistoletu wojskowego. Oznacza to, że strzelnica nie może być dalej od OSF-u niż półtora kilometra. Istotnie, obiektów spełniających te wymagania mamy niewiele. Przykładem są jednostki podległe Inspektoratowi Wsparcia Sił Zbrojnych, w których jest tylko jeden taki obiekt. Pułkownik twierdzi, że właśnie ze względu na brak strzelnic wojskowi musieliby w ogóle zrezygnować z uprawiania tej dyscypliny. Jego zdaniem jedynym ratunkiem dla biegu patrolowego jest właśnie wprowadzenie strzelań laserowych stosowanych w pięcioboju nowoczesnym.
Pierwsze próby zastąpienia tradycyjnego strzelania z pistoletu wojskowego podczas biegu patrolowego miały miejsce przed trzema laty na wojskowym czempionacie w Braniewie. Zawody przeprowadzono wówczas, wykorzystując elektroniczny trenażer strzelecki „Cyklop”.
– Niestety, zawiedliśmy się na „Cyklopie”. Głównie zawodnicy, którzy uzyskali gorsze wyniki, mieli pretensje, że nowy system strzelań zupełnie się nie sprawdził – twierdzi płk Oleszczuk. Teraz ma nadzieje, że rozwiązania z pięcioboju nowoczesnego uratują bieg patrolowy. Miejsce rozgrywania zawodów nie będzie bowiem uzależnione od strzelnicy, a jedynie od OSF-u.
Zdaniem kaprala Rafała Wójcika, zwycięzcy indywidualnego biegu patrolowego rozegranego w ramach zakończonej jesiennej Spartakiady, strzelania z pistoletów laserowych to dobra innowacja. – Zawody mogłyby się wtedy odbyć choćby w Zegrzu. Strzelanie sportowe na pewno jest bardziej precyzyjne. Różnice w wynikach będą więc minimalne i losy rywalizacji rozstrzygać się będą głównie na OSF-ie i w biegu – przyznaje kapral, jeden z czterech olimpijczyków, którzy brali udział w jesiennej Spartakiadzie. Aktualny mistrz Wojska Polskiego w biegu patrolowym widzi jednak i minusy zastąpienia strzelania bojowego. – Żołnierz powinien umieć strzelać z własnej broni i z niej powinniśmy strzelać na zawodach – twierdzi olimpijczyk z Sydney i zastanawia się, czy wszyscy zawodnicy będą mieli okazję solidnie potrenować strzelanie z pistoletów laserowych przed mistrzostwami w nowej formule. Pułkownik Oleszczuk planuje przekazać do każdego związku taktycznego po kilka zestawów do nowych strzelań, aby zawodnicy mogli przygotowywać się do mistrzostw.
komentarze