Patrząc na organizację ćwiczeń „Noble Sword 2014”, na logistyczny rozmach i opracowane w najdrobniejszych szczegółach procedury, można być spokojnym, że polskie wojska specjalne, nie tylko pod względem sprzętowym czy osobistego wyszkolenia żołnierzy, dorównują najlepszym na świecie – pisze senator Jarosław Lasecki (PO), członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej oraz sprawozdawca ustawy offsetowej.
Ponad 1700 żołnierzy z 15 państw pod polskim dowództwem planuje i prowadzi operacje specjalne w ramach operacji z artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego.
Na kilka dni poligon w Drawsku zamienił się, można by rzec, w Stadion Narodowy, bo to, co najlepsze w naszej armii, swoista Kadra Narodowa – wojska specjalne, mają swój występ: ćwiczenia „Noble Sword 2014”, służące certyfikacji wielonarodowego komponentu NATO Response Force – NRF.
Ćwiczenia są przede wszystkim sprawdzianem dla wielonarodowego Dowództwa Komponentu Operacji Specjalnych w Krakowie, bo przecież już w 2015 roku Polska ma być wiodącym państwem ramowym NATO-wskiego Komponentu Operacji Specjalnych. W ramach przyszłorocznego, 12-miesięcznego dyżuru, polscy żołnierze wojsk specjalnych będą stanowić trzon sojuszniczego Komponentu Operacji Specjalnych, gotowi do przeprowadzenia każdej operacji w składzie Sił Odpowiedzi NATO (NATO RF). Ma to szczególne znaczenie w obliczu geopolitycznych zmian u naszych wschodnich sąsiadów i potencjalnej konieczności odpowiedzi NATO na asymetryczne działania na terenie państw członkowskich. A cóż do tego nadaje się lepiej, jak nie siły specjalne?
Polscy komandosi dorównują najlepszym
Sama certyfikacja NATO-wska ma ogromne znacznie, bo jest jednym z ważniejszych elementów doprowadzania naszej armii do pełnej kompatybilności działania z innymi armiami członków NATO. Jest też potwierdzeniem, jak bardzo zmieniła się nasza armia od czasu przystąpienia przed 15 laty do NATO. Dowodzenie wielonarodowym komponentem to nie tylko wyzwania językowe, sprzętowe czy organizacyjne. I te dzisiaj nie stanowią już żadnego problemu dla polskich specjalsów. Ale także takie elementy, jak mentalność, historyczne doświadczenia czy geopolityczne uwarunkowania krajów uczestników tegorocznego ćwiczenia udało się skutecznie sprowadzić do wspólnego mianownika. Patrząc na organizację ćwiczeń, na logistyczny rozmach i opracowane w najdrobniejszych szczegółach procedury, można być spokojnym, że polskie wojska specjalne, nie tylko pod względem sprzętowym czy osobistego wyszkolenia żołnierzy, dorównują najlepszym na świecie.
Trening czyni mistrza. I warto, w obliczu modernizacji technicznej naszej armii oraz coraz lepszego wyposażenia sprzętowego poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, pamiętać o szkoleniu. Bo o zdolności bojowej nie będzie decydować liczebność czy naszpikowany elektroniką sprzęt, ale ci, którzy płynnie i skutecznie będą umieli się nim posługiwać. W porozumieniu z naszymi partnerami z NATO. Jak polscy specjalsi.
komentarze