Przy nich James Bond wydaje się żółtodziobem. Opisywane w Internecie wyczyny „komandosów”, polskich „pilotów Black Hawk” czy „marynarzy z naszych lotniskowców” mogłyby zawstydzić niejednego żołnierza. Niestety, ta armia jest jedynie wirtualna, a realizuje się głównie na profilach społecznościowych czy randkowych. W ostatnim czasie można zaobserwować prawdziwy wysyp osób podszywających się pod żołnierzy – pisze mjr rez. Tomasz „Burza” Burzyński, były oficer JWK Lubliniec.
Gdy służyłem w 1 Pułku Specjalnym w Lublińcu i dojeżdżałem do domu pociągiem lub autobusem, często byłem świadkiem tzw. dworcowego cudu. Dochodziło do niego w piątek, gdy żołnierskie bractwo ruszało na przepustki. W tym czasie w Lublińcu, prócz komandosów, służyli także żołnierze Obrony Powietrznej, Żandarmerii Wojskowej oraz Wojskowej Komendy Uzupełnień. Czujne „oko zwiadowcy” mogło zaobserwować cud, jaki dokonywał się w dworcowej ubikacji. Wchodzący do niej żołnierze mieli nakrycia głowy świadczące o ich przynależności do Dywizjonu Rakiet Obrony Powietrznej czy WKU. Jednak z toalety wychodzili już jako … „czerwone berety”.
Podróżując z nimi w jednym przedziale, z ciekawością wysłuchiwałem opowieści przebierańców o tym, jak wygląda ich, komandosów, codzienna służba. Ze zdumieniem dowiadywałem się na przykład, że trzech komandosów wyskoczyło na jednym spadochronie, czy że nurkowali pod lodem przy minus 10o bez skafandra. Płeć piękna, która obowiązkowo była obecna podczas tych bajecznych wywodów, z zachwytem w oczach patrzyła na bohaterskich żołnierzy…
Czasy się zmieniły. Dziś przebierańcy przegrupowali się do sieci. Zmieniło się też coś innego – głównymi bohaterami nie są już żołnierze, lecz ci, którzy chcieliby nimi być. Na portalach nietrudno spotkać pseudożołnierzy GROM, JWK, Formozy czy AGAT-u.
Czasami znajomi proszą mnie o zweryfikowanie, czy ich siostry lub córki rzeczywiście spotykają się z operatorem JWK. Najczęściej do spotkania nie dochodzi, bo sam zainteresowany znika tak szybko, jak się pojawił. Dość powiedzieć, że liczne przypadki udawania wojskowego nie dotyczą tylko żołnierzy sił specjalnych. Natknąłem się już na marynarza – kapitana polskiego… lotniskowca czy pilota Black Hawk.
Kiedyś większość uciekała od kamaszy, teraz wielu młodych ludzi na skróty próbuje zostać żołnierzem. I mimo wszystko coś w tym jest, o czym mówiły nasze babki, że za mundurem panny sznurem. Nawet, gdy mundur jest tylko wirtualny…
komentarze