moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Cel żołnierza na froncie: chronić kobietę

Jednym z powodów, może nawet głównym, nie wysyłania kobiet na linię frontu, było zachowanie żołnierzy - mężczyzn. Okazało się, że widząc zagrożenie dla życia koleżanki z oddziału czy też ryzyko, że dostanie się ona do niewoli, zaczynali tracić kontrolę nad sobą. Zapominali o zadaniu powierzonym jednostce a ich głównym celem zaczynała być ochrona za wszelką cenę rannej czy zagrożonej koleżanki. Takie nadopiekuńcze zachowania żołnierzy wpływały na skuteczność jednostek oraz na wykonywane zadania, co stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla prowadzonych działań wojennych – pisze Dawid Karbowiak, felietonista, pasjonat wojskowości, współpracownik portali poświęconych siłom specjalnym.

Kobiety były obecne na wojnach i w konfliktach zbrojnych na przestrzeni wieków w niemal każdej kulturze, ale wojaczka zawsze była typowo męskim zajęciem. Oczywiście trafiały się przypadki, gdy kobiety brały bezpośredni udział w bitwach, ale czyniły to albo przebrane za mężczyzn (zdarzało się tak podczas wojny secesyjnej) albo z pozycji uprzywilejowanej, jako królowe lub charyzmatyczni dowódcy (tutaj świetnym przykładem jest Joanna d’Arc). Poza takimi wyjątkami rola kobiet na wojnie sprowadzała się głównie do bycia sanitariuszkami czy łączniczkami.

Z biegiem czasu, zmianą mentalności, rozwojem społeczno-kulturowym oraz technologicznym, a co za tym idzie dużo większą skala konfliktów zbrojnych w XX wieku, kobiety zaczęły w większym stopniu uczestniczyć w walkach zbrojnych. Zaczęły się pojawiać kobiety – żołnierki. Jeden z pułków kozackich podczas I wojny światowej dowodzony był przez kobietę w randze pułkownika, a niejaka Maria Boczkariowa dowodziła sformowanym w 1917 roku Kobiecym Batalionem Śmierci, który brał udział nie tylko w walkach na froncie I wojny, ale również w późniejszych walkach z bolszewikami w obronie Rządu Tymczasowego.

Podczas drugiej wojny światowej panie w mundurach można już było spotkać w każdej z armii biorących udział w konflikcie. Oprócz tradycyjnych funkcji pomocniczych (kierowcą była na przykład późniejsza królowa brytyjska Elżbieta II) stanowiły one również trzon obrony przeciwlotniczej zarówno w Anglii jak i w Trzeciej Rzeszy. Początkowo pozwalano im obsługiwać urządzenia kontrolne uważając, że sama czynność „pociągnięcia za spust” i zestrzelanie wrogiego lotnika, a więc w efekcie zabicie go, jest zajęciem zbyt męskim dla kobiety. Jednakże wzrost natężenia walk sprawiła, że obsługa broni przeciwlotniczej rozmieszczonej wokół Londynu stopniowo przejmowana była przez kobiety. Pierwszego zestrzelania damskie dłonie dokonały w kwietniu 1942 roku. W 1943 roku w wojskach obrony przeciwlotniczej w Wielkiej Brytanii służyło już 56 tysięcy kobiet (między innymi córka Winstona Churchilla).

Ogółem na stanowiskach operacyjnych i bojowych (jak nazwalibyśmy to dzisiaj) służyło w Wielkiej Brytanii i Niemczech ponad pół miliona kobiet. Ciekawostką jest, że jednym z motywów dopuszczenia kobiet do takich zadań był fakt, że zadania bojowe przez nie wykonywane niosły, co prawda ze sobą wysokie ryzyko śmierci, ale za to praktycznie zerowe szanse dostania się do niewoli. Jak widać dowództwo bardziej martwiło się żeńskimi jeńcami wojennymi niż martwą kobiecą obsługą działa przeciwlotniczego. Zresztą nie tylko dowództwo dostrzegało to zagadnienie, ale o tym za chwilę.

Z chwilą zakończenia działań wojennych świat zapomniał o doświadczeniach, jakie przyniosła II wojna w kwestii kobiet i wszystko wróciło do starego porządku.
Kobiety ponownie zaczęły trafiać do wojska dopiero w latach 60-tych i 70-tych XX wieku. Jednakże nawet kraj taki jak Izrael, w którym kobiety są zobowiązane do 2-letniej służby wojskowej wykluczał wykorzystanie kobiet bezpośrednio na polu walki. Jednym z głównych argumentów, które wówczas przemawiały dość wyraźnie przeciwko wysyłaniu kobiet na linię frontu był nie tylko fakt, iż kobieta jest słabsza od mężczyzny i mniej wytrzymała fizycznie (w świecie cywilnym normy ISO11228 oraz EN1005 określają wydajność fizyczną kobiety, jako średnio 2/3 wydajności mężczyzny). Innym powodem, może nawet głównym, nie wysyłania kobiet na linię frontu, było zachowanie żołnierzy płci męskiej. Okazało się, że mężczyźni widząc zagrożenie dla życia koleżanki z oddziału czy też ryzyko dostania się do niewoli, zaczynali tracić kontrolę nad sobą, zapominali o powierzonym jednostce zadaniu, a ich głównym celem zaczynała być ochrona za wszelką cenę rannej czy zagrożonej koleżanki. Takie nadopiekuńcze zachowania żołnierzy wpływały na skuteczność jednostek oraz na wykonywane zadania, co stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla prowadzonych działań wojennych.

Podobne głosy usłyszeć można wśród żołnierzy australijskich, którzy wolą na misje bojowe nie zabierać ze sobą kobiet w obawie, że instynktowna chęć ochrony kobiety okaże się w ferworze walki ważniejsza od powierzonego zadania. O ile, bowiem mężczyznę można wyszkolić i niejako zaprogramować do zabijania, to o wiele trudniej jest go nauczyć, aby ignorował w żołnierzu obok kobietę. Zwłaszcza w walce, gdy przestają często obowiązywać zasady społeczne, a górę biorą instynkty.

Powyższe przykłady oraz badania przeprowadzone w 2009 roku wśród kadetów West Point i Reserve Officers' Training Corps (ROTC) oraz studentów kilku uczelni cywilnych, pozwalają wysnuć wniosek, że zwolennikami służby wojskowej kobiet na stanowiskach bojowych są w większym stopniu cywile niż sami wojskowi. Czy jest to wniosek słuszny? Pozostawiam to Wam do rozważenia.

Kobiety były i są obecne w armiach świata od lat. Ich rola w wojsku z roku na rok rośnie. Pilotują samoloty i śmigłowce (podobno kobieta za sterami odrzutowca jest bardziej wrażliwa na przeciążenia od mężczyzny, ale za to o wiele bardziej odporna na przypadki utraty świadomości z powodu zbyt silnych przeciążeń – są więc tego „zarówno plusy dodatnie i jak i plusy ujemne” – cytując klasyka), są psychologami, tłumaczami, negocjatorami, lekarzami, analitykami wywiadu, logistykami, mechanikami, marynarzami okrętów nawodnych oraz powoli także tych podwodnych. W Nowej Zelandii mogą nawet wstąpić do SAS (aczkolwiek żadnej jeszcze nie udało się przejść selekcji, a pamiętajcie, że Maoryski to naprawdę twarde kobiety). W wielu aspektach przewyższają mężczyzn i są niezbędne do sprawnego funkcjonowania nowoczesnych sił zbrojnych. Zwłaszcza w takich konfliktach, jakie mieliśmy w Iraku i Afganistanie, gdzie kobieta w oddziale była w wielu przypadkach niezbędna, aby przesłuchać, czy przeszukać afgańską kobietę czy dziecko. Należy jednak pamiętać, że w kulturze, z której wywodził się przeciwnik, z którym walczyliśmy przez ostatnią dekadę, kobieta nigdy nie była i nie będzie traktowana, jako równorzędny żołnierz czy wojownik, którego nasz wróg będzie darzył szacunkiem. Muzułmanin kobiety (nawet uzbrojonej) się nie boi i na pewno jej się nie podda. Podejmując więc decyzje o wysyłaniu kobiet na fronty walki z terroryzmem musimy mieć tego świadomość.

Wojsko oraz bezpieczeństwo kraju i narodu są zagadnieniami zbyt ważnymi, aby przeprowadzać na tym polu jakiekolwiek eksperymenty z włączeniem kobiet do jednostek pierwszoliniowych. Decyzje te nie mogą być podejmowane odgórnie, przy kierowaniu się zasadami parytetów i ideami równouprawnienia. Kobieta powinna mieć jak najbardziej możliwość służenia swojemu krajowi najlepiej jak potrafi i robiąc to, co robi najlepiej. Jeżeli sprawdza się na stanowisku dowódcy okrętu to nic nie powinno stać na przeszkodzie, aby takim dowódca została, ale tym dowódcą powinna zostać tylko i wyłącznie dlatego, że jest w tym dobra, a nie dlatego, że kobiety w wojsku to teraz modny temat.

Każda kobieta oraz mężczyzna przekraczający bramy koszar muszą o sobie zacząć myśleć przede wszystkim jako o żołnierzach i być przez system traktowani bez różnic w prawach, ale również bez różnic w wymaganiach. Dobro kraju jest daleko bardziej istotne niż czyjaś urażona feministyczna czy szowinistyczna duma i obniżanie jakichkolwiek wymagań stawianych naszym żołnierzom, które zaowocować mogą spadkiem zdolności bojowych, jest niedopuszczalne.

Dawid Karbowiak
tłumacz, podróżnik, felietonista, pasjonat wojskowości, współpracownik portali poświęconych siłom specjalnym

dodaj komentarz

komentarze

~vito
1403594220
Wreszcie jakieś rzeczowe i nieemocjonalne spojrzenie na ten temat. Popieram autora w 100% Dość wypudrowanych lal w mundurach, jeżeli kobieta w wojsku, to na zasadach równych dla wszystkich. Ps. Z utęsknieniem czekam na powołanie w MON pełnomocnika ds. służby wojskowej mężczyzn, oczywiście etat stanowiska - pełen pułkownik!
50-72-7B-5A
~Vorevol
1402300680
@ komentator: Mam wrażenie, że nie z wojskiem nie miał pan do czynienia nigdy, z wyjątkiem przeczytania kilku artykułów w internecie. Ciekaw jestem ile razy był pan w Afganistanie, jak długo i na jakiej podstawie opiera pan swoje wnioski. Ciekawe też jest pana podejście do tzw. "ułomności".
0C-35-EA-04
~komentator
1402247700
Ciekawe i rzeczowe, tylko dlaczego z powodu ''męskiej'' ułomności ktoś ma tracić coś do czego ma prawo? Nie zastanawiła się pan nad tym, że tak jak np środowiska LGBT mająś swoje lobby na rzecz wmawiania nam, że homoseksualizm jest normalny, to i środowiska konswerwatywne mają swoje silne lobby, które wmawiają nam, że prawo kobiety do walki nie jest w rzeczywistości prawem człowieka i w zasadzie się jej nie należy bo jej rola jest inna? To działa dokładnie na tej samej zasadzie. Kobiety się wykorzystuje kiedy sa potrzebne (patrz I i II wojna światowa), potem daje im się pstryczka w nos i mówi, że mają wracać tam gdzie ich miejsce. Niestety na tej zasadzie też to działac nie może moim zdaniem. Jak było z Afganem? podobnie. nieprawdą też jest, że w ich kulturze kobieta nie jest akceptowana, takie zdanie wynika z niewiedzy, wystarczy poszperac w necie na temat kobiet, które szkołiły składające się z męczyzn odziały policji czy ANA i było ok. musiały sobie tylko na ten szacunek zasłużyć, to fakt, ale to się działo. Uważam, że argumenty o ochronie męzczyzny są baardzo naciągane i wynikają z ludzkiej ułoności, Duńczycy czy Niemcy mają kobiety w oddziałach bojowych tam, żaden facet nie zasłania się tym, że w razie W będzie latał za babą jak za swoją własną żoną...
2B-21-50-7B

Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
 
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Transformacja wymogiem XXI wieku
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
„Jaguar” grasuje w Drawsku
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Determinacja i wola walki to podstawa
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Jaka przyszłość artylerii?
Olympus in Paris
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Norwegowie na straży polskiego nieba
Mniej obcy w obcym kraju
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Wybiła godzina zemsty
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Jesień przeciwlotników
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zyskać przewagę w powietrzu
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Ogień Czarnej Pantery
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
„Szczury Tobruku” atakują
Polskie „JAG” już działa
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Zmiana warty w PKW Liban
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Ostre słowa, mocne ciosy
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Medycyna „pancerna”
Setki cystern dla armii
Karta dla rodzin wojskowych
Czworonożny żandarm w Paryżu
Olimp w Paryżu
Transformacja dla zwycięstwa
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Aplikuj na kurs oficerski
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Bój o cyberbezpieczeństwo
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Terytorialsi zobaczą więcej
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Co słychać pod wodą?
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Pożegnanie z Żaganiem
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO