Instytut Pamięci Narodowej szuka ofiar terroru stalinowskiego skazanych na śmierć przez wojskowy sąd w Krakowie. Większość zabitych pochowano na tamtejszym cmentarzu Rakowickim. Badaczom udało się zlokalizować mogiły, w których mogą spoczywać zamordowani. Prace ekshumacyjne mają się rozpocząć za kilka miesięcy.
– Chcemy odnaleźć miejsca pochówku działaczy podziemia, przeprowadzić ekshumacje i identyfikacje szczątków, a potem godnie ich pochować – tłumaczy Marcin Kasprzycki, historyk z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
W latach 1946–1955 w Krakowie tamtejszy Wojskowy Sąd Rejonowy skazał na karę śmierci 392 osoby. Spośród 174 osób, na których wykonano wyroki, z antykomunistycznym podziemiem związanych było 71 osób. Wśród nich byli żołnierze Armii Krajowej i powojennych organizacji antykomunistycznych, w tym Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.
Według dokumentów, pozostali skazani to osoby sądzone za współpracę z Ukraińską Powstańczą Armią i kryminaliści. – Musimy te informacje zweryfikować, bo możliwe, że wśród więźniów uznanych przez komunistów za pospolitych przestępców byli też działacze podziemia – tłumaczy historyk.
Dzięki archiwom Zarządu Cmentarzy Komunalnych badacze z IPN ustalili, że 155 osób skazanych przez sąd wojskowy pochowano na cmentarzu Rakowickim. – Na grobach nie umieszczano tabliczek z nazwiskami, ale w dokumentach cmentarnych zachowały się ich dane razem z datą urodzenia i śmierci – wyjaśnia Kasprzycki.
Wśród pomordowanych byli m.in. trzej działacze II Zarządu Głównego WiN: Alojzy Kaczmarczyk, Józef Ostafin i Walerian Tumanowicz. Skazano ich za szpiegostwo w pokazowym procesie we wrześniu 1947 r. Zostali straceni 13 listopada tego roku i pochowani pod fałszywymi nazwiskami.
W zapiskach cmentarnych odnaleziono jednak ich prawdziwe imiona i faktyczną datę śmierci, co umożliwiło zlokalizowanie mogił. Z dokumentów wynika, że szczątki Kaczmarczyka i Tumanowicza pochowano we wspólnym grobie, a ciało Ostafina trafiło do zbiorowej mogiły przy parkanie za pomnikiem żołnierzy Armii Czerwonej.
Aby potwierdzić, że groby zlokalizowane przez IPN to mogiły żołnierzy podziemia antykomunistycznego, potrzebne są jednak prace ekshumacyjne. – Przed ich rozpoczęciem musimy uzyskać od rodzin pomordowanych materiał genetyczny potrzebny do badań – dodaje krakowski historyk. Na razie IPN dotarł do kilku rodzin osób pochowanych na Rakowicach.
Potrzebna jest też zgoda na ekshumację z zarządu cmentarzy oraz od bliskich osób pochowanych w latach 60. i 70. w części grobów ofiar. – Ponieważ pomordowani byli chowani w bezimiennych mogiłach, nikt się ich grobami nie zajmował i po 20 latach przydzielano je nowym osobom – wyjaśniają pracownicy IPN.
Jak zapowiada dr Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego, prace na cmentarzu Rakowickim ruszą najpewniej późnym latem lub jesienią. – W grę wchodzi sierpień albo wrzesień tego roku – mówi.
***
Poszukiwania grobów ofiar terroru stalinowskiego IPN prowadzi w całej Polsce, m.in. na warszawskich wojskowych Powązkach, gdzie w bezimiennych grobach, na tzw. Łączce, chowano żołnierzy podziemia zamordowanych w więzieniu na Mokotowie. W trakcie trwających od 2012 r. prac ekshumacyjnych wydobyto szczątki ok. 200 pomordowanych, a dzięki badaniom DNA zidentyfikowano 28 z nich. Wśród nich są m.in.: mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, dowódca V Brygady Wileńskiej AK, i mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”, dowódca Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Nadal poszukiwane są szczątki gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, szefa Kedywu Komendy Głównej AK, oraz płk. Witolda Pileckiego, dobrowolnego więźnia Auschwitz.
autor zdjęć: Zarząd Cmentarzy Komunalnych w Krakowie
komentarze