Obserwując to, co dzieje się na Krymie, głównie w Sewastopolu, można snuć różne scenariusze. Od bardzo pesymistycznych do optymistycznych. Jednak procesu wzrostu świadomości Ukraińców, co do tego, że to oni są panami swojego losu, nikt już nie odwróci. Konflikt krymski należy z tego powodu rozpatrywać w kategoriach nie konfrontacji siłowej, a raczej świadomościowej. Ukraińcy zrozumieli, że wolność wspierająca procesy demokracji to przyszłość. Rosjanie, a także ich krymscy rodacy długo jeszcze nie będą w stanie rozumieć, że można w pełni żyć jedynie będąc całkowicie wolnymi – pisze dr Wiesław Topolski, komandor rezerwy, Stowarzyszenie Oficerów Marynarki Wojennej RP.
Dokładnie 60 lat temu Nikita Chruszczow, Ukrainiec z krwi i kości, „podarował” Krym Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Ten radziecki działacz partyjny, znany ogółowi przede wszystkim z referatu na XX Zjeździe KPZR, w którym został obnażony kult Stalina, a także z zatrzymania się w pół kroku w czasie konfliktu kubańskiego w 1962 r. był i jest różnie oceniany przez historyków. Dla nas, Polaków, jeden z epizodów jego działalności państwowej jest mało znany: próba porozumienia się z Niemcami Zachodnimi w sprawie zwrotu Ziem Odzyskanych, co doprowadziło do furii ówczesnych jego sojuszników z Niemiec Wschodnich, czyli nieistniejącego już NRD. Jak widać, jego pomysły nie tylko zaskakiwały, ale wprowadzały poważne zamieszanie wśród prawdziwych i wymuszonych sojuszników Rosji radzieckiej. Również sprawa przekazania Krymu radzieckiej Ukrainie to klasyczny przykład, lekko mówiąc, nonszalanckiego prowadzenia polityki międzynarodowej i wewnętrznej przez tego partyjnego działacza.
Krym, oczko w głowie Katarzyny II i wszystkich kolejnych rosyjskich carów, a potem radzieckich przywódców. Tu warto przypomnieć wizytę Stalina i jego wspaniale rozegraną konferencją jałtańską, która dla Polski oznaczała faktycznie zgodę Zachodu na przekazanie naszego kraju w skład radzieckiego obszaru, czyli koniec marzeń o odtworzeniu II Rzeczypospolitej. Zasadniczym punktem rosyjskiego oparcia był Sewastopol – port i twierdza stworzona od podstaw przez Rosjan w XVIII wieku. Jednak bazujące zarówno w tym miejscu, jak i na terenie całego Krymu rosyjska flota oraz siły lądowe nigdy nie wsławiły się zbytnim wkładem w historię rosyjskiej potęgi militarnej, mimo że tysiące propaństwowych pisarzy i dyżurnych historyków próbowało przez wieki stworzyć obraz rosyjskiej sławy na tym terenie. Flota rosyjska, a potem radziecka, znana była z tego, że największym jej sukcesem były doskonale wykonane operacje samozatopienia w celu uniemożliwienia wykorzystania Sewastopolu przez siły morskie przeciwników. Po II wojnie światowej Krym zasłynął z przymusowego wysiedlenia krymskich Tatarów, oskarżonych o współpracę z wojskami faszystowskimi. Tak jak w wypadku Czeczenów i innych narodów Kaukazu Tatarzy w czasie tej akcji stracili tysiące swoich współbraci, dorobek wielu pokoleń i wielu z nich przysięgało, że kiedyś powrócą do swojej małej Ojczyzny…
Radziecka władza, wraz z narastaniem zimnej wojny, szykowała Krym do wojny i to wojny jądrowej. W efekcie praktycznie cały ten obszar zamieniono w obóz warowny. W Bałakławie wybudowano w skałach największe w świecie zakłady remontowe i bazę dla okrętów podwodnych, ośrodek badawczo-rozwojowy broni podwodnej oraz szkolenia zwierząt morskich do zadań wojskowych. Cała zachodnia część Krymu wraz z Sewastopolem do 1994 r. była zamknięta dla osób postronnych. W Sewastopolu i pobliskim Inkermanie mogli zamieszkiwać tylko sprawdzeni obywatele, przede wszystkim wojskowi i pracownicy wszelkiego rodzaju zakładów pracujących dla potrzeb sił zbrojnych. Na przestrzeniach na północ od Sewastopola w stronę Sak i Czernomorskoje rozciągały się stanowiska startowe dywizji rakiet OPL, stacje radarowe, lotniska, magazyny i wiele, wiele innych elementów wojskowej infrastruktury.
Skutkiem takiego podejścia i nasycenia terenu obiektami wojskowymi trzon mieszkańców Krymu stanowiły osoby związane z radzieckim systemem militarnym. Kontyngent ten wzmacniała także tendencja wybierania Krymu jako miejsca zamieszkania na starość przez oficerów, którzy zakończyli swoją służbę na Syberii czy na dalekiej północy ZSRR. W efekcie, w 1991 r., kiedy Ukraina ogłosiła 24 sierpnia swoją niepodległość, którą przypieczętowało referendum w sprawie potwierdzenia niezależności od Rosji, Krym – pozostając Autonomiczną Republiką w ramach nowego ukraińskiego państwa – przejął cały swój specyficzny balast.
Otwarcie Sewastopolu w 1994 r. dla tzw. szerokiej publiczności, likwidacja wielu jednostek dyslokowanych na terenie Krymu, utrata pracy przez tysiące ludzi pracujących dla sił zbrojnych, a także trudne negocjacje dotyczące statusu rosyjskiej Floty Czarnomorskiej (Ukraińska Konstytucja nie przewiduje stacjonowania obcych wojsk na jej terytorium), stopniowy powrót krymskich Tatarów – wszystko to nie tworzyło ani łatwego, ani czytelnego obrazu tego terytorium. To ten splot czynników wyjściowych stanowi określony grunt do tego, co przez 23 lata kipiało podskórnie i od czasu do czasu wychodziło na zewnątrz.
To jeden obraz spraw krymskich. Drugi – znacznie bardziej skomplikowany i liczony już w skali strategicznej – to znaczenie tego obszaru na południu Europy. Ukraina, deklarując status pozablokowy, otoczona jest z jednej strony grupą państw członkowskich NATO: Rumunią, Bułgarią i Turcją. Z drugiej – Federacja Rosyjska ze swoimi imperialnymi ambicjami i dążeniem do ścisłej ochrony własnej strefy wpływów. Doświadczyła tego Gruzja w 2008 r., kiedy Rosjanie nie zawahali się użyć siły zbrojnej, by pokazać, że to oni kontrolują sytuację. Efekty tej operacji są ogólnie znane i jak zwykle ze strony rosyjskiej pokazywane są jako wielki sukces, ale eksperci wojskowi spoza Rosji mają jednoznacznie przeciwstawne zdanie.
Współcześnie Krym to skrzyżowanie interesów wielu państw, nie tylko Rosji, Rumunii, Turcji czy też USA. To nie tylko półwysep wychodzący głęboko w Morze Czarne z jego zasobami gazu i ropy naftowej, a także zasobami biologicznymi. To ważna pozycja wojskowa pozwalająca kontrolować rejon południa Europy, część terytorium Azji, a przede wszystkim – wschodniej części Afryki Północnej. Zabranie Rosjanom Sewastopola i całego Krymu z jego przez lata budowanym potencjałem wojskowym poważnie osłabiło możliwości ich sił zbrojnych na wspomnianych kierunkach. Plany przeniesienia bazy sewastopolskiej do Noworossyjska spełzły na niczym pomimo wielokrotnych deklaracji, w tym i W. Putina. Rosyjska dyplomacja czyniła wszystko, by maksymalnie odciągać czas opuszczenia Krymu przez jej siłę zbrojną. Rosyjskie wybrzeże czarnomorskie nie ma żadnego odcinka, który mógłby być tak doskonale wkomponowanym w budownictwo baz morskich, jak to miało miejsce z Sewastopolem. Poza tym, ten port wojenny i całe miasto to nie tylko miasto bohater, ale także swoista perła w koronie. Jak wiadomo, z perłami bywa różnie – kiedyś Wielka Brytania nie wyobrażała sobie, że utraci Indie, ale wysiłek Hindusów dążących do wolności doprowadził do tego, że niemożliwe stało się prawdą.
Obserwując to, co obecnie ma miejsce na Krymie, głównie w Sewastopolu, można snuć różne scenariusze. Od bardzo pesymistycznych do optymistycznych. Jednak procesu wzrostu świadomości Ukraińców, co do tego, że to oni są panami swojego losu, nikt już nie odwróci. Konflikt krymski należy z tego powodu rozpatrywać w kategoriach nie konfrontacji siłowej, a raczej świadomościowej. Ukraińcy zrozumieli, że wolność wspierająca procesy demokracji to przyszłość. Rosjanie, a także ich krymscy rodacy długo jeszcze nie będą w stanie rozumieć, że można w pełni żyć jedynie będąc całkowicie wolnymi, szczególnie w sferze świadomości. Bez cara, knuta i manipulowania historią…
komentarze