Stwórzmy młodym Ukraińcom warunki do studiowania w Polsce. To najbardziej zaprocentuje im na przyszłość. Ale także Polsce. Bo warto inwestować w najbliższego sąsiada – pisze Magdalena Rochnowska, dyrektor Biura Rektora Akademii Obrony Narodowej.
Jeszcze kilka miesięcy temu nawet najbardziej odważni eksperci nie przewidywali, że na Ukrainie dojdzie do tak istotnych wydarzeń. Można jednak było przewidzieć działania Rosji wobec Kijowa. Nikogo nie zaskoczyły daleko idące obietnice, ale też i konkretne decyzje dotyczące pomocy finansowej. Nie zaskoczył początkowy brak zainteresowania Unii Europejskiej wobec zmian na Ukrainie. Nie jest też niespodzianką polityka Stanów Zjednoczonych wobec Ukrainy, bo przecież Amerykanom bardzo zależy na dobrych relacjach z Rosją. Nieprzewidywalni okazali się sami Ukraińcy.
Wydarzenia na Majdanie, zrodzone ze spontanicznego buntu, rozwijały się tak żywiołowo, że momentami trudno było przewidzieć, w którą pójdą stronę. Niespodzianek było więcej. Trudno było przewidzieć, że armia ukraińska przestanie być lojalna wobec oficjalnych władz państwowych. Całe szczęście, że nie doszło do jej użycia. I całe szczęście, że byli tam tacy ludzie jak zdymisjonowany szef Sztabu Generalnego Wołodymyr Zamana, który zachował rozsądek. Ale nastroje w armii zmieniły się tak bardzo, że należało się liczyć ze zbiorowymi odmowami wykonania rozkazów, gdyby dotyczyły one wystąpienia przeciwko demonstrantom. Problem w tym, że niektóre jednostki były gotowe wesprzeć działania prezydenta Janukowycza. A to już krok od wojny domowej.
Wielu uczestników tych wydarzeń przejdzie do historii. Także minister spraw zagranicznych Polski, Radosław Sikorski, któremu udało się doprowadzić do porozumienia pomiędzy władzami i Majdanem. Zwolnienie z więzienia Julii Tymoszenko i jej wystąpienie na Majdanie wcale nie kończy dzieła przełomu, ale być może na dobre rozpoczyna. Sama Tymoszenko, wbrew oczekiwaniom, nie porwała serc Majdanu i wyraźnie było widać, że marzy jej się przede wszystkim „własna pieczeń polityczna”. Sytuacja jest bardziej skomplikowana niż wydaje się to wielu bijącym dziś brawo Europejczykom.
Majdan różni się tym od polskiej „Solidarności”, że jego uczestnicy wcale nie mają tak powszechnego poparcia jak było to w 1980 roku w Polsce. Kliczko to nie Wałęsa. Ukraińska opozycja nie ma jednego lidera, za którym poszłaby w ogień, tak jak Polacy szli za Lechem Wałęsą przez wiele lat. Samo państwo ukraińskie jest zróżnicowane. Spora część ludności mówi tylko po rosyjsku i ma rosyjską mentalność.
Majdan rozbudził w Ukraińcach nadzieje. Ale nie tylko wolnościowe. Przede wszystkim nadzieje na godne życie. I to łączy wszystkich Ukraińców. Dążenie do szybkiej poprawy poziomu życia. Do Unii Europejskiej, ale bez ciągot w stronę NATO. To jednak inne dążenia niż te, którymi kierowali się przywódcy „Solidarności”. Polska postrzegana jest przez Ukraińców jako wzór do naśladowania. Głównie jako kraj dostatku ekonomicznego, a nie państwo, w którym najważniejsze zmiany lat 80. dotyczyły systemu politycznego, swobód obywatelskich, wolności, przejrzystości działania władzy, wolności mediów. Unia była dużo później. Ukraińcy potrzebują trochę czasu, kontynuacji działań i wyboru własnej drogi, która będzie akceptowana przez społeczeństwo.
Polska w wolnościowych wydarzeniach ukraińskich ostatnich tygodni odegrała pozytywną rolę. Z jednej strony wspierając opozycję w wielu obszarach i momentach, a z drugiej zachowując rozsądną rolę unijnego lidera, przy jednoczesnym motywowaniu innych państw do poparcia dla Ukrainy.
Wydawać by się mogło, że duża liczba ofiar, przelana krew i ogromna determinacja Ukraińców powinny szybko zakończyć dzieło Majdanu. Myślę, że to nie takie proste. Dobrobyt nie bierze się tylko z przejęcia władzy i wprowadzenia oczekiwanych reform. To także efekt solidnej pracy. Obecnie jednym z największych wrogów oczekiwanych zmian jest wszędzie obecna korupcja. Oskarża się o nią zarówno wysoko postawionych polityków, urzędników, jak i generałów czy naukowców. Korupcja – rak, który zżera Ukrainę jest zjawiskiem o wiele bardziej groźnym niż rządy Janukowycza. To ona jest przyczyną, że tak wielu Ukraińców nie chce wstąpienia do Unii. Dzięki korupcji wielu z nich świetnie dziś żyje. A poza tym Unia skorumpowanych nie przyjmuje. Najpierw obliguje do wprowadzenia konkretnych zmian. Dziś nie starczyłoby więzień nie tylko na Ukrainie, gdyby zamknęli tam wszystkich skorumpowanych. Na Ukrainie wszystko trzeba „załatwić”. Koniec tego „załatwiania” to koniec opływania w dostatki tysięcy osób w wielu obszarach państwa. A to nie takie proste. Ukrainę czeka więc jeszcze dużo pracy.
Nie wolno zapominać też o Rosji. To ona ma kurki z gazem i ropą. To ona może szybko spowodować wielki kryzys gospodarczy na Ukrainie. Czy Unia Europejska będzie w stanie podjąć wysiłek, który to zrównoważy?
Władzę łatwiej jest przejąć niż utrzymać. Nie mam żadnych złudzeń, że gdyby dziś przywódcy Majdanu wzięli się za rządzenie na Ukrainie, szybko spotkaliby się z krytyką i być może podzieliliby los tych, którzy władzę szybciej oddawali niż ją brali. Już na Majdanie były chwile, że trzej przywódcy tracili kontrolę nad demonstrantami. Co będzie, gdy przyjdzie im kierować państwem?
Mimo tych wątpliwości i potrzeby zachowania w obecnej sytuacji rozwagi i cierpliwości, Ukrainę trzeba wspierać i wspomagać. To ważne europejskie państwo, które kiedyś dołączy do unijnej rodziny i razem z nami będzie mogło wspierać jej rozwój.
Najważniejszą i najbardziej potrzebną dziedziną, w której mamy jako sąsiad Ukrainy ważną rolę do odegrania, jest edukacja. I to realizowana u nas, w polskich uczelniach. Proponuję, aby wszystkie szkoły wyższe przyjęły do siebie studentów z sąsiedniej Ukrainy. Z pomocą państwa i przy szybkiej zmianie przepisów byłoby to możliwe. Dzisiaj studia dla studentów zagranicznych w Polsce są dość drogie. Dla Ukrainy za drogie. Zróbmy dla Ukraińców wyjątek. I to na dużą skalę. Stwórzmy im realne warunki do studiowania w Polsce. Pomóżmy tysiącom, a może dziesiątkom tysięcy młodych Ukraińców. To najbardziej zaprocentuje im na przyszłość. Ale także Polsce. Bo warto inwestować w najbliższego sąsiada.
komentarze