Kiedy między siłami rządowymi i protestującymi na Majdanie dochodzi już do wymiany ognia, to mamy do czynienia z symptomami zwiastującymi wojnę domową. Moim zdaniem, jeśli prezydent Wiktor Janukowycz nie ustąpi ze stanowiska, to tym samym godzi się na rozlew krwi – uważa gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceminister obrony narodowej, były dowódca wojsk lądowych.
Wojna domowa, która wisi nad Ukrainą, może potrwać długo. Już teraz widać, że może być brutalna i krwawa. Dlaczego? W tym kraju broń jest ogólnodostępna, z drugiej strony jest tam wiele osób, które sprawnie potrafią się nią posługiwać. To weterani wojny w Afganistanie. Z przekazów medialnych wynika, że wielu z tych byłych żołnierzy armii radzieckiej ma wpływ na to, co robi Majdan. Co dalej? Na pewno oddziały Berkutu, które są przystosowane między innymi do tłumienia zamieszek, nie dadzą sobie już rady. Władza aby zdusić niepokoje społeczne może więc użyć wojska. Jeśli jednak to zrobi, nastąpi bardzo niebezpieczna sytuacja nie tylko z punktu widzenia samej Ukrainy. W obecnych czasach trudno sobie wyobrazić, by społeczność międzynarodowa pozwoliła na krwawe rozwiązanie konfliktu wewnętrznego i przyglądała się temu, jak władza strzela do własnych obywateli.
Wydarzenia na Ukrainie bacznie obserwuje Rosja i Białoruś bo Majdan może stać się dla ich obywateli przykładem tego, jak walczyć z dyktaturą.
Ponadto przypuszczam, że wojsko w swoich sympatiach jest, jak cała Ukraina, podzielone. Wschód sprzyja władzy, Zachód protestującym. Apogeum konfliktu może nastąpić, gdy przeciw sobie staną regularne jednostki wojskowe. Piłeczka jest teraz po stronie polityków i dyplomatów.
komentarze