Czy istnieje realne zagrożenie? Niestety, trzeba się z nim liczyć. A rejon Kaukazu nie jest w tym wypadku wyjątkiem. Już w 2007 roku, po ogłoszeniu przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski, że miejscem XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich będzie Rosja i Soczi, czerkieska diaspora zatrzęsła się z oburzenia: olimpiada ma się odbyć w miejscu, które Czerkiesom kojarzy się z klęską, upokorzeniem i żałobą?
–
pisze kpt. Robert „Eddie” Pawłowski, były oficer Formozy.
Jeden z analityków Centrum Badań nad Terroryzmem zaznacza, że równie zagrożone są cele poza strefą bezpieczeństwa, a atak ma mieć oddziaływanie propagandowe (zarówno psychologiczne, jak i medialne). Może to być na przykład wzięcie zakładników, a termin postawionego ultimatum będzie upływał z chwilą rozpoczęcia igrzysk. Może to też być zamach z ofiarami śmiertelnymi w chwili uroczystego rozpoczęcia zawodów. Scenariuszy jest kilka, ale pewne jest, że w razie jakiegokolwiek ataku informacje podawane w mediach będą się rozkładały na te o przebiegu olimpiady oraz na te o ofiarach zamachów.
By zrozumieć, co jest przyczyną napięć przed igrzyskami, należy spojrzeć na historię tego regionu. W 2014 roku upłynie równo 150 lat od kiedy plemiona czerkieskie zostały podbite przez Rosję. Sięgnęła ona po te ziemie, by rozszerzyć swoje imperium i nie dopuścić tam równie zaborczych sąsiadów z południa. Rozpoczęty jeszcze przez Iwana Groźnego rosyjski podbój Kaukazu zakończył się dopiero 21 maja 1864 roku zwycięską bitwą i triumfalną paradą wojskową w wiosce Krasnaja Polana (odległej od Soczi o około 60 km). Skutkiem walk plemion czerkieskich z rosyjskim najeźdźcą była okupacja, eksterminacja i wygnanie setek tysięcy Czerkiesów z ich domostw. Dziś stanowią oni w swojej ojczyźnie najwyżej 10 proc. ludności, a w olimpijskich przewodnikach dla cudzoziemców nie są nawet nazywani rdzennymi mieszkańcami. Przywódcy czerkiescy z Kaukazu i diaspory odżegnują się od zbrojnej rebelii, toczącej się w kaukaskich górach pod sztandarami dżihadu. Jednak to właśnie dżihadyści z kaukaskiego emiratu, dowodzeni przez czeczeńskiego emira Doku Umarowa (znanego też jako Doku Abu Osman), grożą zamachami terrorystycznymi, by pomścić Czerkiesów i zepsuć igrzyska. I to oni stoją za zeszłorocznymi zamachami bombowymi w Wołgogradzie. Te sprawnie przeprowadzone zamachy udowodniły, że terroryści z Kaukazu są dobrze zorganizowani i potrafią przeprowadzić operację w innych regionach Federacji Rosyjskiej.
A jak wygląda sama organizacja bezpieczeństwa olimpiady? Na to pytanie można odpowiedzieć częściowo na podstawie dostępnych informacji. Wokół Soczi wyznaczono strefę specjalną o promieniu 300–350 km, kontrolowaną przez wojsko. Za całą operację odpowiada 58 Armia Rosyjska, która w ramach tzw. reformy Sierdiukowa została przezbrojona i doposażona w nowoczesny sprzęt. Do zadań związanych z zabezpieczeniem oddelegowano blisko 100 tys. żołnierzy i milicjantów. Wśród nich jest specjalna grupa zadaniowa specnazu, tzw. Grupa Operacyjna Soczi, liczącą 10 tys. żołnierzy oraz około 30–40 tys. mundurowych (wcześniej przeszkolonych w językach obcych: angielskim, francuskim i niemieckim), którzy będą zajmowali się bezpieczeństwem na terenie samych obiektów sportowych i kompleksów mieszkalnych.
Wewnątrz strefy specjalnej wyznaczono lotniska, przez które będzie przeprowadzana ewentualna ewakuacja sportowców i personelu w razie zagrożenia. Amerykanie jednak chyba nie bardzo chcą polegać na tym systemie, gdyż wysyłają na Morze Czarne dwa okręty w celu potencjalnego zabezpieczenia olimpiady zimowej w Soczi. Jest to okręt dowodzenia USS „Mount Whitney” (typu Blue Ridge) oraz fregata USS „Taylor” (typu Oliver Hazard Perry). Wiadomo, że sekretarz obrony USA Chuck Hagel rozmawiał telefonicznie z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu oraz że Stany Zjednoczone zobowiązały się do pomocy w razie zagrożenia. Oficjalnie potwierdzono też, że w wyniku rozmowy rosyjskiego generała Walerija Gierasimowa z przewodniczącym Kolegium Szefów Połączonych Sztabów generałem Martinem Dempseyem, siły zbrojne USA udostępniły informacje techniczne dotyczące obrony przed improwizowanymi urządzeniami wybuchowymi, opracowane na podstawie doświadczeń wyniesionych z konfliktów w Iraku i Afganistanie.
Nie bez znaczenia może być też próba uspokojenia sytuacji w sąsiadującej z Krajem Krasnodarskim Kabardyno-Bałkarii (KBR), autonomicznej republice, wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej. W grudniu 2013 roku do dymisji podał się prezydent KBR Arsen Kanokow. Rosnące napięcia pomiędzy Kanokowem i miejscowymi klanami groziły destabilizacją sytuacji w republice, a niezadowolone z rządów Kanokowa miejscowe klany od dawna prowadziły z nim walkę, wykorzystując między innymi kontakty z bojownikami islamskimi. Na pełniącego obowiązki szefa republiki został mianowany generał MSW Jurij Kokow, miejscowy polityk, mający oparcie zarówno w kabardyńskich, jak i bałkarskich klanach.
Pewne jest też, że zamach na sportowców nie poprawi sytuacji narodów czerkieskich ale wręcz przeciwnie. Podobna sytuacja już raz wystąpiła. W 1972 rojku udany zamach Czarnego Września na sportowców z Izraela doprowadził do skupienia uwagi mediów na działalności tej grupy. Coraz częściej łączono z nią Jasira Arafata, co w pewnym stopniu kompromitowało przewodniczącego OWP i w efekcie zmusiło Al-Fatah do rozwiązania Czarnego Września. W wypadku olimpiady w Soczi nie należy spodziewać się innej reakcji. Powiązani bezpośrednio czy nie Czerkiesi będą łączeni z ewentualnym zamachem. Należy się też spodziewać, że w razie udanego zamachu Moskwa będzie chciała, przynajmniej częściowo, zmazać wstyd, jakim się okryje.
komentarze