Wigilia świąt Bożego Narodzenia jest na pierwszym miejscu w rankingu świąt, które za wszelką cenę chcemy spędzić z rodziną i bliskimi. Nie zawsze jest to możliwe ze względu na charakter wykonywanej pracy lub pełnionej służby. Służba w Wigilię nie cieszy się zbytnią popularnością. Wiedzą coś o tym żołnierze odpowiedzialni za grafiki służb wewnętrznych w jednostkach wojskowych. Nie mają łatwo – pisze mjr Andrzej Łydka z 10 Brygady Logistycznej, znawca historii wojskowości, publicysta portalu polska-zbrojna.pl.
Siły Zbrojne są emanacją społeczeństwa. Polskie społeczeństwo w konsekwencji ostatniej wygranej wojny jest prawie jednorodne etnicznie, kulturowo i wyznaniowo, odwrotnie niż np. społeczeństwo niemieckie. Rok temu, podczas treningu sztabowego w Garlstedt przed rozpoczęciem dyżuru w ramach Grupy Bojowej UE, dowódca 162 Logistikbattalion Bundeswehry stwierdził, że w jego batalionie nie ma problemu z wyznaczaniem służb podczas świąt, np. służby w święta katolickie pełnią żołnierze prawosławni lub muzułmanie. Podobna sytuacja była w pułkach armii II RP, gdy społeczeństwo było „multi-kulti” – katolicy stanowili wtedy ok. 60% społeczeństwa i stanów osobowych pułków. No ale to już, niestety, przeszłość.
Wigilia z dala od domu rodzinnego to cena, jaką płaci połowa żołnierzy pełniących służbę na misjach poza granicami kraju. Druga połowa służy podczas zmian „letnich”. Polski Kontyngent Wojskowy jest jedyną jednostką wojskową, w której nie ma problemu z wyznaczeniem na służbę w święta. I tak wszyscy są z dala od rodziny.
Przygotowanie wigilii w pododdziałach jest przykładem doskonałego zgrania oraz pracy zespołowej i indywidualnej żołnierzy. Przy podziale pracy poleceń nie trzeba dwa razy powtarzać. Ujawniają się domorosłe talenty kucharskie i następuje prezentacja różnych tradycji wigilijnych. W 2003 roku w NSE PKW KFOR szef sekcji zaopatrywania sam przygotował karpia na 113 osób, mimo że było dwóch etatowych kucharzy. Uważał, że zrobi to lepiej. W wieczerzy wigilijnej, oprócz NSE, wzięli udział żołnierze PKW w Macedonii, pracownicy Ambasady RP w Skopje oraz kierowcy konwoju logistycznego, który akurat przybył z kraju. Na Wigilii w Gori w 2008 roku, podczas Misji Obserwacyjnej Unii Europejskiej, jedną z potraw były jabłka zapiekane z cynamonem. Policjant, który otrzymał zadanie ich przygotowania, robił to po raz pierwszy w życiu. I udało się. Żołnierze innych narodowości, którzy uczestniczą w polskich wigiliach, zgadzają się z opinią aktualną chyba od kilkuset lat, że nikt na świecie tak smacznie nie pości jak Polacy. I nic dziwnego, że jednym z priorytetowych w grudniu zadań, a nawet zadaniem głównym 10 Brygady Logistycznej jest dostarczenie do kontyngentu żywności oraz paczek od rodzin na wigilię.
Mam w albumie rodzinnym zdjęcie wykonane podczas wigilii zorganizowanej w latach trzydziestych na zaśnieżonych krańcach Rzeczypospolitej w placówce Straży Granicznej w Korbielowie. Zastawiony stół w podkowę. Dookoła stołu strażnicy graniczni w galowych mundurach. Uśmiechnięte twarze i jasne spojrzenia. Patrząc na to zdjęcie, dochodzę do wniosku, że pewne rzeczy są stałe. Nie zmieniają się. Wigilie w Air Base Petrovec w Macedonii, w Gori w Gruzji, w Camp Echo w Iraku czy w FOB Ghazni. Podobne przygotowania. Podobnie zastawione stoły. Podobne stroiki i choinki. Takie same uśmiechnięte twarze i jasne spojrzenia. I kapelan, który stara się odwiedzić jak najwięcej wieczerzy w pododdziałach zgodnie ze zwięzłą zasadą wyartykułowaną już w Regulaminie Służby Polowej w 1921 roku: „Kapelan obchodzi okopy”. Dopiero potem, wieczorem, rozmowa telefoniczna z rodziną, życzenia i żal, że się jest tak daleko.
komentarze