moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Patriotyzm do góry nogami

Australijski patriotyzm to bezwzględny szacunek dla własnych żołnierzy. „Diggers”, jak ich tu nazywają, są dla społeczeństwa bohaterami bez względu na to, gdzie i jakie wojny toczą. Społeczeństwo może nie popierać wojen, na które rząd w Canberze wysyła „diggersów”, lecz na pewno będą wspierać wszystkich swoich żołnierzy – o patriotyzmie w Australii pisze Dawid Karbowiak – pasjonat wojskowości, współpracownik portali poświęconych siłom specjalnym.

Popularne wśród rugbistów powiedzenie mówi, że rugby to chuligańska gra dla dżentelmenów, a piłka nożna – dżentelmeńska gra dla chuliganów. Gdy pierwszy raz przyjechałem do Australii, to jedna rzecz zwróciła moją uwagę. Było nią zachowanie i wygląd kibiców sportowych na ulicach oraz to, kim byli.

Przyzwyczajony do obrazków z Polski, gdzie przed każdym ważniejszym meczem zwolenników obydwu drużyn najczęściej eskortowała na stadion policja, przeżyłem szok, widząc australijskich szalikowców jadących na mecze ligowe, międzystanowe lub nawet międzynarodowe. Jadą całymi rodzinami, wystrojeni w barwy klubowe, szaliki i flagi. Co ciekawsze, w tym samym pociągu potrafią obok siebie siedzieć kibice drużyn przeciwnych. Spokojnie można sobie założyć tablice rejestracyjne z logiem i w barwach ulubionego klubu, bo tu nikt nie atakuje samochodów sympatyków drużyny przeciwnej. Nawet podczas najważniejszych rozgrywek – State of Origin – świętej wojny między Nową Południową Walią a Queensland, można spotkać fanów „maroons” w samym centrum Sydney. Bez obstawy policji, pojedynczo, w małych grupkach.

Takie pozytywne i bezkonfliktowe podejście do sportu (a Australijczycy są bardzo przywiązani do sportu) przekłada się również na ich stosunek do patriotyzmu. Australia jako kraj istnieje nieco ponad 200 lat. Ludzie mieszkający na tym kontynencie (oprócz Aborygenów oczywiście) pochodzą dosłownie z każdego zakątka na Ziemi. Przybywali tu jako skazańcy, emigranci czy przypadkowi podróżnicy. Znaleźli tu swoje miejsce i ten kawałek świata zaczęli nazywać swoim domem. Jak okazują przywiązania do własnego kraju? Inaczej niż w Polsce. Tu nie jest niczym nadzwyczajnym widok ludzi w różnym wieku z wytatuowanymi na ciele Krzyżami Południa, flagami czy hasłami, które w Europie mogłyby być odebrane za skrajnie nacjonalistyczne. Popularne są także koszulki z symbolami narodowymi. Nikogo nie dziwi, że przed domami wielu ludzi wkopane są maszty, na których powiewa australijska flaga.

Kraj ten ma dwa najważniejsze święta narodowe. Jedno z nich to Australia Day, obchodzone 26 stycznia, na pamiątkę przybycia do portu w Sydney pierwszych statków ze skazańcami (tzw. pierwszej floty). Drugie – to ANZAC Day, przypadające 25 kwietnia. Obchodzone jest w rocznicę bitwy o Gallipoli w 1915 roku. To właśnie w tym miejscu Australijczycy po raz pierwszy wzięli udział w światowym konflikcie zbrojnym. Wojska australijskie i nowozelandzkie (ANZAC to skrót od Australian New Zealand Army Corps – Australijsko-Nowozelandzki Korpus Ekspedycyjny) poniosły tam sromotną klęskę. Święto miało upamiętnić żołnierzy, którzy stracili życie w bitwie.

W tym dniu odbywają się uroczystości, zarówno państwowe, jak i te mniej oficjalne. Obchody oficjalne to przemowy, defilady, składanie kwiatów lub odprawa wart pod pomnikami, uroczyste nadawanie obywatelstwa czy poranna parada weteranów ulicami miast (naprawdę piękny widok). Oddaje się wówczas cześć tym, którzy polegli we wszystkich wojnach toczonych przez Australię. Każdy Australijczyk, którego znam, ma wówczas jeden i ten sam status na Facebooku: „Lest we forget” („Aby nie zapomnieć”). I to, uwaga, bez względu na poglądy polityczne. W Australii najpierw jest się Australijczykiem, a dopiero potem hetero, gejem, prawicowcem. Te same twarze można spotkać na Australia Day i na Mardi Gras.

Jak wygląda ten nieoficjalny, czyli społeczny sposób świętowania? Zabawa, pikniki w gronie rodzinnym, spotkaniami z przyjaciółmi. Każdy samochód, jaki można spotkać w te dni, przystrojony jest flagą narodową, ludzie malują twarze w kolorach barw narodowych, a wieczorem obowiązkowo są pokazy sztucznych ogni i feta. Ludzie świętują, bo wiedzą co zawdzięczają swoim przodkom. W pubach można usłyszeć śpiewających „Waltzing Matilda”, a ulica żyje do białego rana.

Ale czy australijski patriotyzm to tylko paradowanie w tatuażach i wymachiwanie flagami? Otóż nie. Australijski patriotyzm to przywiązanie do tego, co australijskie. Jeżeli chcesz, żeby twoje produkty były kupowane przez Australijczyków, to lepiej zadbaj o to, żeby miały metkę „made in Australia”. Jest to dla nich niezmiernie ważne, aby kupować produkty tutejszych firm albo przynajmniej produkowane w Australii. Sam widziałem, jak kobieta zrezygnowała przy kasie z zakupu zgrzewki wody mineralnej, połowę tańszej niż inne, tylko dlatego, że była importowana. I nie był to odosobniony przypadek.

Australijski patriotyzm to także bezwzględny szacunek dla własnych żołnierzy. „Diggers”, jak ich tu nazywają, są dla społeczeństwa bohaterami bez względu na to, gdzie i jakie wojny toczą. Czy to Korea, Wietnam, Irak, Afganistan, Timor Wschodni, Wyspy Salomona czy powódź w Queenslad. Żołnierze australijscy zawsze mają wsparcie społeczeństwa. Społeczeństwo może nie popierać wojen, na które wysyła ich „diggersów” rząd w Canberze, lecz na pewno będzie popierać, szanować i wspierać wszystkich tych, którzy noszą charakterystyczny kapelusz z podniesionym lewym rondem.

Dawid Karbowiak
tłumacz, podróżnik, felietonista, pasjonat wojskowości, współpracownik portali poświęconych siłom specjalnym

dodaj komentarz

komentarze

~Denx
1385725440
Daj Boze taki patriotyzm Polakom, jaki dales Aussies. Tyle mam do powiedzenia.
FF-9E-8F-D6

Czworonożny żandarm w Paryżu
 
Medycyna „pancerna”
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Transformacja wymogiem XXI wieku
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Jesień przeciwlotników
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
„Jaguar” grasuje w Drawsku
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Homar, czyli przełom
Wybiła godzina zemsty
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Terytorialsi zobaczą więcej
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Aplikuj na kurs oficerski
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Setki cystern dla armii
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Pożegnanie z Żaganiem
Szkoleniowa pomoc dla walczącej Ukrainy
Zyskać przewagę w powietrzu
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Bój o cyberbezpieczeństwo
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Karta dla rodzin wojskowych
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
„Szczury Tobruku” atakują
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Ostre słowa, mocne ciosy
Co słychać pod wodą?
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Polskie „JAG” już działa
Olympus in Paris
Zmiana warty w PKW Liban
Mniej obcy w obcym kraju
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Ogień Czarnej Pantery
Determinacja i wola walki to podstawa
Olimp w Paryżu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO