Potrzeby sił zbrojnych Czech, Węgier, Polski i Słowacji są bardzo podobne. Dlatego powinniśmy połączyć swe wysiłki. I to zarówno przy pracach badawczych, jak i zakupach sprzętu wojskowego – zauważa Sławomir Kułakowski, prezes Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju.
We współczesnym świecie nie ma możliwości, by państwo było samowystarczalne i produkowało wszystko, co jest mu potrzebne do funkcjonowania. To oczywiście dotyczy także dziedziny zbrojeniowej. Kooperacja kilku państw w tej materii jest wskazana z kilku powodów.
Korzyści zaczynają się już na etapie badań rozwojowych, które w przypadku przemysłu zbrojeniowego mogą trwać latami. Jeśli w prace badawcze zaangażowanych jest kilka zagranicznych ośrodków, to zwykle postępują one znacznie szybciej i są tańsze. I co bardzo ważne, współpraca kilku państw oznacza, że takiej grupy nie obowiązywałaby słynna, unijna dyrektywa, która nakazuje równe traktowanie podczas przetargu wszystkich – krajowych i zagranicznych partnerów.
Dlatego Polska powinna nawiązać współpracę z partnerami zagranicznymi. Zresztą mamy już w tej materii doświadczenia. Dawniej produkowaliśmy np. czołgi w kooperacji z zakładami zbrojeniowymi w Czechach czy Słowacji. Współpracę nawiązują też państwa bloku zachodniego.
Potrzeby sił zbrojnych Czech, Węgier, Polski i Słowacji są bardzo podobne. Wszystkie te kraje dysponują sprzętem w dużej mierze produkcji (lub na licencji) byłego ZSRR, który jest zastępowany nowymi konstrukcjami albo jest zmodernizowany. Wszystkie cztery państwa rozważają zakupy podobnych systemów uzbrojenia: wszyscy musimy modernizować systemy obrony powietrznej i przeciwpancernej, kupić nowy samolot wielozadaniowy, unowocześnić systemy dowodzenia, łączności i rozpoznania.
Państwa V4 powinny więc połączyć swe wysiłki w celu modernizacji sił zbrojnych. Koordynacja i harmonizacja prac badawczych oraz produkcji także leży w interesie wszystkich czterech przemysłów. Mamy też możliwość wspólnego sfinansowania najważniejszych programów badawczych i skoordynowania zakupów.
Debata na temat sensu współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej toczy się od kilkunastu lat. Niestety, do tej pory nie było woli politycznej, by ten projekt zrealizować. Bo to, co łatwe w teorii, nie zawsze jest takie w praktyce. Chcąc rozwijać współpracę międzynarodową w tak szczególnym obszarze, jakim jest produkcja obronna, partnerzy muszą umieć się wznieść ponad partykularne interesy, muszą nauczyć się rozmawiać ze sobą. Nie zawsze się to udaje – na przykład do tej pory nie powiodły się wysiłki na rzecz zharmonizowanego zakupu nowych samolotów bojowych. Nie udało się też w przypadku śmigłowca Mi 24.
Cieszę się, że do pomysłu współpracy w ramach V4 powrócono. Tym bardziej że Polska Izba Producentów na Rzecz Obronności Kraju od dawna podkreślała rolę współpracy czterech państw środkowoeuropejskich dla stabilizacji na naszym kontynencie. Od kilku tygodni spotykamy się w Ministerstwie Obrony Narodowej, by omówić obszary, w których liczylibyśmy na współpracę. Takie debaty (i określanie priorytetów) toczą się również w innych państwach Grupy Wyszehradzkiej.
Pole do współpracy jest bardzo szerokie – począwszy od szkoleń, poprzez prowadzenie prac badawczo-rozwojowych, produkcję, serwis, a skończywszy na zakupach uzbrojenia.
komentarze