moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Jak mocarstwa cywilizowały wojnę

Walczące strony nie mogą używać trucizn, ani pocisków eksplodujących wewnątrz ciała, powinny się powstrzymać od atakowania przeciwnika, który złożył broń, zaś rannych traktować jednakowo bez względu na ich narodowość – to niektóre zapisy pierwszych konwencji haskich. Zostały one parafowane 29 lipca 1899 roku.

Dokumenty regulujące zasady prowadzenia działań zbrojnych powstawały od połowy XIX wieku. Wystarczy wspomnieć podpisaną w 1856 roku deklarację paryską na temat wojny morskiej czy Kodeks Liebera z czasów wojny secesyjnej, który między innymi definiował pojęcia stron walczących, dezercji. Zakazywał atakowania obiektów cywilnych i torturowania jeńców. Wszystkie one miały jednak ograniczony zakres – albo dotyczyły cząstkowych kwestii, albo też nie zostały w dostatecznym stopniu umiędzynarodowione. – Oczywiście istniały prawa zwyczajowe, ale były one w różny sposób traktowane. Dlatego z czasem mocarstwa zaczęły dojrzewać do stworzenia spójnego kodeksu, który mógłby doprowadzić do pewnej humanizacji wojny – wyjaśnia mjr rez. dr Marek Gąska, wykładowca Wyższej Szkoły Ekonomii i Innowacji w Lublinie.

 

Walka z zasadami

W 1898 z inicjatywą zwołania konferencji poświęconej temu zagadnieniu wystąpił car Mikołaj II. – Rosja miała w pamięci sukces dyplomatyczny sprzed 30 lat. Wówczas to w Petersburgu została parafowana deklaracja zakazująca używania małokalibrowych pocisków eksplodujących. Teraz chciała budować wizerunek państwa wyczulonego na kwestie humanitarne – tłumaczy kmdr dr hab. Dariusz R. Bugajski, wykładowca Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Na miejsce obrad wyznaczona została holenderska Haga, zaś zaproszenia trafiły do przedstawicieli 26 państw. W maju 1899 roku do rozmów zasiedli nie tylko reprezentanci światowych mocarstw, ale też krajów takich, jak Luksemburg czy Syjam. Efektem debaty było podpisanie trzech konwencji. Pierwsza dotyczyła powołania Stałego Trybunału Rozjemczego, który rozstrzygałby spory pomiędzy państwami. Dwie kolejne regulowały zasady postępowania podczas wojny toczonej na lądzie i na morzu. Oparte były na regułach wypracowanych przy okazji wcześniejszych deklaracji i dokumentów, a mówiły między innymi o tym, jak traktować jeńców, w jaki sposób definiować „strony wojujące” (np. muszą mieć przywódcę oraz żołnierzy wyposażonych w broń i jednolitą, widoczną z daleka odznakę wyróżniającą). Zakazywały też atakowania personelu sanitarnego i cywilów oraz niszczenia własności przeciwnika bez wyraźnej konieczności.

W kolejnych latach dokumenty te były rozszerzane i uzupełniane. Problem w tym, że nie powstrzymały mocarstw przed wyścigiem zbrojeń, udziałem w wojnach na niespotykaną wcześniej skalę i łamaniem ustalonych wcześniej wspólnie zasad. – Stosunek teorii do praktyki to problem stary jak świat – przyznaje prof. Bugajski. – Już w średniowieczu jeden z papieży zabiegał o to, by chrześcijanie wyrzekli się stosowania kuszy, która według niego była bronią barbarzyńską. Wkrótce kuszy używała jednak cała Europa – dodaje. Im bliżej współczesności, tym mamy przykłady bardziej jaskrawe. – W 1928 roku został podpisany Pakt Brianda-Kelloga, w którym państwa wyrzekały się wojny jako instrumentu polityki międzynarodowej. Do tego doszła podpisana pięć lat później deklaracja londyńska definiująca, czym jest agresja. Wśród sygnatariuszy obydwu dokumentów znalazły się Niemcy i ZSRR – przypomina prof. Bugajski. Jak jednak dodaje, wszystko to nie oznacza, że formułowanie regulacji dotyczących prawa wojennego czy międzynarodowej polityki jest niepotrzebne. – To tak, jakby podważać znaczenie kodeksu karnego tylko dlatego, że nie wyeliminował kradzieży – przekonuje naukowiec. – Po I wojnie światowej były próby osądzenia osób odpowiedzialnych za zbrodnie wojenne. Z kolei po II wojnie mieliśmy proces przed trybunałem w Norymberdze. Oczywiście niedoskonały, choćby ze względu na sowieckie manipulacje dotyczące Katynia, ale jednak... Bez międzynarodowych konwencji mniej lub bardziej udane próby dochodzenia sprawiedliwości byłyby niemożliwe – podkreśla prof. Bugajski.

Partyzanci i maszyny

Tymczasem świat zmienia się w coraz szybszym tempie. Czy wraz z nim modyfikacjom powinno ulec także międzynarodowe prawo humanitarne? – Przesadne mnożenie zapisów jest bezcelowe – uważa prof. Bugajski. – Według mnie warto się jednak pochylić nad problemem związanym z wykorzystaniem na polu walki inteligentnych maszyn. Lada moment najbardziej zaawansowane technologicznie armie świata będą mogły posłać do boju urządzenia, które samodzielnie, w oparciu o algorytm będą decydowały, kiedy otworzyć ogień, a co za tym idzie zabijać. Należałoby zatem rozważyć w jaki stopniu takie środki walki powinny pozostawać autonomiczne – zauważa.

Na inną rzecz zwraca uwagę dr Gąska. – Moim zdaniem doprecyzowania wymagają kwestie dotyczące konfliktów wewnętrznych. Zostały one pominięte przez konwencje haskie, a podczas jednej z konferencji przedstawiciel Rosji stwierdził, że Czerwony Krzyż nie jest od tego, by zajmować się antypaństwowymi buntami – tłumaczy naukowiec. Zaczęło się to zmieniać dopiero w kolejnych dekadach. – Dziś, aby przepisy prawa humanitarnego mogły znaleźć zastosowanie podczas konfliktów wewnętrznych, siły antyrządowe muszą posiadać strukturę wojskową, prowadzić spójną i ciągłą operacje oraz opanować określone terytorium. Ale przecież to nie rozwiązuje wszystkich aspektów związanych z wojną domową – podkreśla mjr rez. dr Marek Gąska. Coraz częściej bojownicy działają w luźnych oddziałach, granicę pomiędzy cywilem a partyzantem trudno jasno wytyczyć, nie zawsze wiadomo też gdzie kończą się działania wojskowe a zaczynają terrorystyczne. – Wszystko to na pewno wymaga uwagi ekspertów – podsumowuje dr Marek Gąska.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Dzień wart stu lat
Satelita MikroSAR nadaje
Spotkanie liderów wschodniej flanki NATO
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
Holenderska misja na polskim niebie
Niemieckie wsparcie z powietrza
Świąteczne spotkanie w PKW Turcja
Rosja usuwa polskie symbole z cmentarza w Katyniu
Najdłuższa noc
Pomagaj, nie wahaj się, bądź w gotowości
Bóg wojny wyłonił najlepszych artylerzystów
W ochronie granicy
Polska i Francja na rzecz bezpieczeństwa Europy
Szwedzi w pętli
Wojsko ma swojego satelitę!
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Ile powołań do wojska w 2026 roku?
Sukces bezzałogowego skrzydłowego
Dwie umowy licencyjne w programie K2 podpisane
Sportowcy podsumowali 2025 rok
Niemcy dla Tarczy Wschód
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Święto sportowców w mundurach
Pływacy i panczeniści w świetnej formie
Nowe zasady dla kobiet w armii
Kontrakt na ratowanie życia
Gdy ucichnie artyleria
Sejm za Bezpiecznym Bałtykiem
Nowe zdolności sił zbrojnych
Operacja „Szpej” nigdy się nie skończy
Cel: zniszczyć infrastrukturę wroga w górskim terenie
Trałowce do remontu
Plan na WAM
Najlepsi w XXII Maratonie Komandosa
Szukali zaginionych w skażonej strefie
Smak służby
Militarne Schengen
Obywatele chcą być wGotowości
Gala Boksu na Bemowie
Odnaleziono rozbitego drona w Lubelskiem
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Najlepsze projekty dronów nagrodzone przez MON
Premier ogłasza podwyższony stopień alarmowy
Norweska broń będzie produkowana w Polsce
Panczeniści na podium w Hamar
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Pancerniacy jadą na misję
„Albatros” na elitarnych manewrach NATO
Rządy Polski i Niemiec wyznaczają kierunki współpracy
Niebo pod osłoną
Mundurowi z benefitami
Combat 56 u terytorialsów
Amunicja od Grupy WB
Kadłub ORP „Wicher” w drodze do stoczni
Polskie MiG-i dla Ukrainy?
Śnieżnik gotowy na Groty
Kalorie to nie wszystko

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO