Od kilku miesięcy trenowali kondycję, ćwiczyli taktykę i strzelanie. Dziś 11 podchorążych wrocławskiej Akademii Wojsk Lądowych wyleciało za ocean. Jako jedyni będą reprezentować Polskę, rywalizując z kadetami z około 60 państw w prestiżowych zawodach użyteczno-bojowych „Sandhurst” organizowanych przez West Point.
Podchorążowie z Akademii Wojsk Lądowych będą mogli wziąć udział w zawodach West Point dzięki umowie o współpracy, którą w ubiegłym roku podpisały obie uczelnie. – To dla nas wyróżnienie, bo organizowane od ponad 20 lat zawody „Sandhurst” uchodzą za niezwykle prestiżowe. Cieszymy się, że będziemy mogli wziąć w nich udział – mówi mjr Aleksander Ziemiński, wykładowca Instytutu Dowodzenia AWL.
Do Stanów Zjednoczonych wyleciało dziś dwóch instruktorów polskiej reprezentacji i 11 wojskowych studentów, wśród nich dwie kobiety. Podchorążowie są członkami uczelnianych sekcji działań bojowych oraz szkoleń wysokogórskich.
Na poligonie i w górach
Przygotowania do zawodów zaczęły się już w październiku. – Dzięki temu, że razem z kapitanem drużyny jako obserwatorzy braliśmy udział w poprzedniej edycji zawodów, mogliśmy nasze doświadczenie wykorzystać podczas formowania zespołu i opracowywania harmonogramu przygotowań – mówi mjr Ziemiński.
By ćwiczyć kondycję i wytrzymałość, studenci wyjechali do ośrodka szkoleniowego „Wysoki Kamień” w Szklarskiej Porębie. Wiele czasu poświęcili również na szkolenie strzeleckie. – Podczas zawodów w USA zawodnicy korzystają zwykle z amerykańskich karabinków M4 i pistoletów M9. Dzięki współpracy z jednostką Nil mogliśmy postrzelać z tego rodzaju broni – mówi mjr Ziemiński. Z kolei Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych udostępniło studentom łodzie rozpoznawcze. – To były dość wymagające treningi, bo Odrę pokonywaliśmy w lutym, kiedy temperatury spadły znacznie poniżej zera – opowiada major.
Przygotowania do zawodów odbywały się także w Akademii. Na czas ćwiczeń hala sportowa zamieniała się w wielki tor przeszkód. – Trudno odwzorować dokładne warunki, jakie będą na zawodach, choćby z tego względu, że nasza hala jest dużo mniejsza. Jednak razem z przedstawicielami z Zakładu Wychowania Fizycznego i Sportu zbudowaliśmy tor przeszkód, na którym drużyna mogła trenować. Były kozły, poręcze, opony – mówi wykładowca z AWL-u.
Instruktorzy opracowali też dla podchorążych zadania specjalne. Trzeba było na przykład w ciągu 6 minut przygotować most linowy czy za pomocą desek zbudować szybkie przejście. – Gdy studenci byli już zmęczeni, dawaliśmy im do wykonania zadania logiczne i łamigłówki. Chodziło o to, aby przyzwyczaili się do działania pod presją czasu i w stresie – mówi mjr Ziemiński. Zawodnicy ćwiczyli także akcje z zakresu medycyny pola walki pod okiem kolegów z medycznego cywilno-wojskowego koła naukowego.
Liczy się taktyka i dobry lider
W USA podchorążowie spędzą ponad tydzień. Zanim staną do rywalizacji, będą mieli trzy dni, aby poznać obiekty akademii West Point i zasady poszczególnych konkurencji. W piątek, 13 kwietnia, razem z około 60 drużynami z całego świata, m.in. z USA, Wielkiej Brytanii, Australii, Niemiec, Korei Południowej i Japonii, rozpoczną dwudniowe zmagania.
Organizatorzy przygotowali kilkanaście konkurencji, które sprawdzą wojskowe wyszkolenie zawodników, m.in. strzelanie z karabinka M4 i pistoletu M9, rzut granatem, pokonywanie przeszkody wodnej na łodzi Zodiak oraz toru taktycznego, marsz na azymut, wielobój siłowo-sprawnościowy. Nie zabraknie również konkurencji z tzw. leadershipu. Kapitanowie drużyn będą musieli podjąć decyzje dotyczące np. doboru startujących osób czy sposobów wykonywania zadań. A te wcale nie będą łatwe. Trzeba będzie np. na torze taktycznym (Leadership Reaction Course) przenieść sposobem beczkę, kanister lub elementy wyposażenia wojskowego. – To zadania, podczas których weryfikuje się przede wszystkim umiejętności przywódcze lidera zespołu. Ważne jest, jak dzieli on zadania, jak prowadzi zespół, rozwiązuje ewentualne konflikty, i jak to wszystko przekłada się na współpracę całej drużyny – mówi sierż. pchor. Maciej Łukaszewicz, kapitan polskiej drużyny. I dodaje, że w czasie kilku miesięcy przygotowań starał się, aby zespół jak najlepiej się poznał. – To, że potrafimy wykonywać pewne czynności w sposób zorganizowany jest bardzo ważne, ale kluczowa w tych zawodach jest dobrze zgrana drużyna. Dziś już wiem, jakie są silne i słabe strony poszczególnych zawodników. Jeśli na przykład będę musiał wytypować kogoś do strzelania, od razu będę wiedział, kogo wyznaczyć – mówi sierż. pchor. Łukaszewicz.
Jak polska ekipa ocenia swoje szanse na zawodach? – Nie chcemy niczego przesądzać, ale na pewno tanio skóry nie sprzedamy. Uważam, że mamy naprawdę mocną drużynę – zapewnia major z AWL-u. Kapitan drużyny dodaje: – Konkurencja będzie silna, bo niektóre kraje, jak Wielka Brytania czy USA biorą udział w zawodach od ponad 20 lat. Instruktorzy mają już spore doświadczenie, specjalne programy przygotowawcze i podręczniki. My będziemy dopiero przecierać szlaki. Ale czujemy się na siłach, by rywalizować z najlepszymi – zapewnia kapitan drużyny.
autor zdjęć: arch. AWL
komentarze