Cztery bojowe grupy batalionowe wojsk NATO, zdolne do samodzielnego działania, zostaną rozmieszczone w Polsce i krajach bałtyckich. To założenia przyjętego we wtorek planu wysuniętej obecności Sojuszu na wschodniej flance. Pododdziały mogą trafić do Europy Wschodniej już na początku przyszłego roku.
W Kwaterze Głównej NATO trwa spotkanie ministrów obrony państw Sojuszu. Głównym punktem dwudniowych obrad było ustalenie szczegółów dotyczących tzw. rotacyjnej, wysuniętej obecności wojsk NATO na wschodniej flance. – To był dobry, „polski” dzień i przełom w historii NATO. W końcu nasza obecność w Sojuszu przestała być wyłącznie papierowa. Faktyczne bezpieczeństwo Polski uległo zasadniczej zmianie – podsumował pierwszy dzień rozmów Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej. – Dziś została podjęta decyzja o wysuniętej, trwałej obecności w postaci czterech grup batalionowych w krajach bałtyckich oraz w Polsce. O szczegółach poinformujemy na szczycie w Warszawie – dodał szef MON.
Bojowe grupy batalionowe mają być jednostkami zdolnymi do samodzielnego działania, liczącymi od 1000 do 1200 żołnierzy. Za ich utworzenie i dowodzenie nimi będą odpowiedzialne cztery państwa, tzw. ramowe. Na razie dwa kraje publicznie zadeklarowały, że podejmą się tej roli – Stany Zjednoczone i Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi ogłosili także, że ich wojska będą rozlokowane na Litwie.
Na razie nie podano oficjalnie, które państwo będzie odpowiedzialne za utworzenie „polskiej” grupy batalionowej. Nieoficjalnie mówi się, że najprawdopodobniej będą to Stany Zjednoczone. Dziennikarze zapytali o to szefa polskiego MON. – Proszę pytać o to sekretarza obrony USA Ashtona Cartera. Osobiście uważam, że byłoby to najlepsze rozwiązanie – odpowiedział Antoni Macierewicz. Grupy te mogą trafić na wschodnią flankę na początku 2017 roku.
Wielkość i skład natowskich batalionów będą zależały od decyzji państwa ramowego. NATO chciałoby, by taki pododdział był w jak największym stopniu samodzielny i mógł prowadzić działania związane z rozpoznaniem, obroną przeciwlotniczą i wsparciem artyleryjskim. Na razie nie zostało ustalone, jak duży będzie wkład każdego z państw ramowych oraz ilu żołnierzy dodadzą do batalionów kraje współpracujące w tworzeniu jednostek. Dowództwu Sojuszu zależy na międzynarodowym charakterze oddziałów skierowanych na wschodnią flankę. Ma to zwiększyć ich zdolność odstraszania, gdyż w przypadku naruszenia strefy bezpieczeństwa kraju gospodarza potencjalny agresor wszedłby od razu w bezpośredni kontakt z wojskami kilku państw. Także zasady wykorzystania bojowego tych pododdziałów są jeszcze w toku opracowywania.
– To jest krok, który NATO uznało za możliwy do zrobienia w celu skutecznego odstraszenia i powstrzymania prób agresji na tak długo, zanim nie dotrą wojskowe posiłki. Atak taki przerodziłby się w wojnę nie do powstrzymania, którą Rosja musiałaby przegrać. I Rosja o tym wie – podsumował Antoni Macierewicz.
Dodatkowo w Polsce powstanie sojusznicze dowództwo na szczeblu dywizji. Będzie to element pośredni w łańcuchu dowodzenia pomiędzy Wielonarodowym Korpusem Północ-Wschód w Szczecinie, a jednostkami rozmieszczonymi w Polsce i sąsiednich państwach.
Jak powiedział minister Macierewicz, nadal trwają negocjacje w sprawie umiejscowienia jednostek wsparcia rozpoznawczego dla oddziałów NATO na wschodniej flance. – Wywiad jest niezbędnym elementem skutecznego działania trwałej, wysuniętej obecności – podkreślił minister. Polska zabiega, by takie centrum znajdowało się w naszym kraju. Decyzja ma zostać podjęta jeszcze przed lipcowym szczytem w Warszawie.
Ministrowie obrony państw NATO debatowali dziś także nad raportem z realizacji „Readiness Action Plan”. To dokument przyjęty na poprzednim szczycie w Newport, którego celem było przystosowanie Sojuszu do nowej sytuacji geopolitycznej – agresywnej polityki Rosji na wschodzie i destabilizacji państw w pasie od Afganistanu po Afrykę Północną.
W ramach RAP zrealizowano wiele przedsięwzięć. Przede wszystkim trzykrotnie zwiększono siły szybkiego reagowania (do poziomu 40 tys. żołnierzy). Utworzona została szpica NATO, czyli Połączone Siły Zadaniowe Bardzo Wysokiej Gotowości (Very High Readiness Joint Task Force – VJTF). W czasie trwających obecnie ćwiczeń „Anakonda ‘16” oddziały te zostały przerzucone do Polski z Hiszpanii i dołączyły do pozostałych wojsk. Efektem zmiany polityki NATO było także utworzenie sześciu jednostek integracji sił NATO (NFIU) w Polsce, Rumunii, Bułgarii i państwach bałtyckich. Dwie kolejne powstaną wkrótce na Węgrzech i Słowacji. Ich zadaniem jest przygotowanie podstaw do obecności wojsk NATO w danym kraju oraz zapewnienie sprawnego przerzutu żołnierzy i sprzętu. Podniesienie gotowości szczecińskiego Międzynarodowego Korpusu Północny-Wschód oraz szeroko zakrojony program manewrów wojskowych to także wynik przyjętych w Newport zobowiązań.
autor zdjęć: mjr Robert Siemaszko/ CO MON
komentarze