Mają chronić kluczowe szlaki żeglugowe, powstrzymać desant przeciwnika na wybrzeżu i dać odpór atakom terrorystów. To główne zadania, jakie czekają załogi okrętów i lotnictwo morskie podczas manewrów „Anakonda-16”. W przyszłym tygodniu żołnierze włączą się w ćwiczenia „Baltops”.
Okręty wyszły w morze we wtorek rano. Port w Świnoujściu opuściły: transportowo-minowy ORP „Gniezno”, trzy trałowce, kuter transportowy oraz holownik. Wkrótce dołączyły do nich okręty 8 Flotylli Obrony Wybrzeża, które na co dzień stacjonują w Gdyni: dwa trałowce i niszczyciel min „Czajka”. W tym samym czasie z gdyńskiego portu zaczęły wychodzić jednostki 3 Flotylli: podwodny ORP „Bielik”, korweta ORP „Kaszub”, okręt rozpoznania elektronicznego „Nawigator”, hydrograficzny ORP „Arctowski” oraz pomocnicze jednostki pływające. Niebawem wesprze je mały okręt rakietowy „Grom” oraz ratowniczy „Lech”. Ruch zaczął się także w bazach lotnictwa morskiego.
– Wydzielone do udziału w ćwiczeniach samoloty i śmigłowce operują ze wszystkich lotnisk Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Jako pierwsza przebazowała się do Gdyni para śmigłowców Mi-14PŁ przeznaczonych do zwalczania okrętów podwodnych – wyjaśnia kmdr ppor. Czesław Cichy, rzecznik brygady. Dodatkowo wzdłuż linii brzegowej zostały rozstawione baterie Morskiej Jednostki Rakietowej, które ściśle współpracują z okrętami.
Siły, które operują na Bałtyku, mają mocno zaakcentować swoją obecność. Ich zadania wiążą się z osłoną kluczowych szlaków morskich oraz z odpieraniem ataków z morza, powietrza i spod wody. Lotnictwo i okręty pilnują, by przeciwnik nie wysadził na polskim wybrzeżu desantu, walczą też z terrorystami. A pracy im nie brakuje.
Zagrożenie z każdej strony
Już w pierwszych godzinach ćwiczeń załoga korwety ORP „Kaszub” wykryła w pobliżu Helu okręt podwodny. Na pomoc wezwała z lądu aż trzy śmigłowce: parę Mi-14PŁ oraz SH-2G. – Namierzaliśmy okręt za pomocą opuszczanej stacji hydroakustycznej. Udało nam się złapać kontakt, gdy przeciwnik znajdował się 6 km od nas. Potem przeprowadziliśmy symulowany atak torpedowy. Kolejny wykonał SH-2G. Ostatecznie operacja trwała około 40 min – mówi por. Krystian Gutkowski, oficer taktyczny z załogi Mi-14PŁ. Przyznaje, że działania prowadzono podczas zmiennej pogody. – Rano mieliśmy flautę. Stosunkowo szybko jednak stan morza osiągnął dwa, trzy [stopnie w skali Douglasa – przyp. red.] – zaznacza.
Film: Marynarka Wojenna RP
W ciągu pierwszych kilkunastu godzin w pobliżu polskiego wybrzeża uaktywnili się także terroryści. Ich celem był zespół okrętów, w skład którego wchodziła korweta oraz dwa trałowce. Tak rozpoczęły się ćwiczenia „Kaper-16”, które są częścią „Anakondy”.
W pewnym momencie systemy jednostek wykryły niezidentyfikowany obiekt. Leciał na małej wysokości wprost na okręty. Próba nawiązania z nim kontaktu się nie powiodła. Dowódca zespołu nakazał rozformowanie szyku, jednocześnie swoje miejsca zajęli operatorzy armat przeznaczonych do zwalczania celów powietrznych. – W myśl scenariusza był to atak terrorystyczny – wyjaśnia kmdr ppor. Radosław Pioch z 3 Flotylli Okrętów. W rolę przeciwnika wcielił się samolot patrolowo-rozpoznawczy Bryza. Marynarzom udało się odeprzeć wirtualny atak i zestrzelić maszynę.
Na tym jednak nie koniec. Na wysokości Kołobrzegu terroryści uprowadzili pasażerski prom. Rolę zaatakowanej jednostki odgrywał kuter transportowy, pasażerami zaś byli podchorążowie Akademii Marynarki Wojennej. Do akcji wkroczyli komandosi z jednostki specjalnej GROM. Podpłynęli do kutra szybkimi łodziami motorowymi, po czym weszli na pokład i obezwładnili przeciwników. – W operacji wziął udział nasz niszczyciel min ORP „Czajka”, który pełnił rolę okrętu dyżurnego – mówi kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Tego typu jednostka może zabezpieczać rejon działań lub być bazą dla wojsk specjalnych.
Okręty stawiały również zagrody minowe oraz brały udział razem z lotnictwem w działaniach ratowniczych. Dwie jednostki weszły także do portu w Ustce, by uzupełnić zapasy. – Nie jest to miejsce stacjonowania sił 8 Flotylli, więc nasze okręty zawijają tam stosunkowo rzadko. Marynarze powinni być jednak przygotowani i na taką ewentualność. Trałowce, które weszły do Ustki, mogą działać w morzu przez pięć dni, potem muszą pobrać paliwo, wodę i prowiant – zaznacza kmdr ppor. Kwiatkowski.
„Baltops” coraz bliżej
W przyszłym tygodniu wojska ćwiczące na Bałtyku włączą się w manewry „Baltops-16”. W tym roku jeden z głównych epizodów tych ćwiczeń powiązano z „Anakondą”.
Film: Marynarka Wojenna RP
16 czerwca okręty NATO przeprowadzą w pobliżu Ustki operację desantu morskiego. Żołnierzy piechoty morskiej będą starały się powstrzymać oddziały z 7 Brygady Obrony Wybrzeża. Na razie jednak uczestnicy „Baltopsu”, wśród nich polski okręt podwodny ORP „Kondor”, wykonują zadania u wybrzeży Szwecji i Finlandii. – Grupy oraz poszczególne okręty ćwiczą zwalczanie różnego rodzaju zagrożeń: z powietrza, ze strony okrętów podwodnych, aż po zagrożenia na powierzchni oraz te związane z minami – mówił podczas konferencji na pokładzie USS „Mount Whitney” kadm. Francesco Covella, zastępca szefa Morskich Sił Uderzeniowych i Wsparcia NATO ds. operacji. Jego przełożony, adm. James Foggo, dodawał: – Rosja wykazuje podczas tegorocznej edycji „Baltopsu” mniejszą aktywność niż rok temu. Rosyjski okręt rozpoznawczy przez kilka dni podążał za siłami zaangażowanymi w ćwiczenia, ale robił to profesjonalnie i nie zakłócał naszych działań.
autor zdjęć: Marynarka Wojenna RP
komentarze