Śmigłowiec Mi-8 ląduje tuż obok wrogich ciężarówek. Z jego wnętrza desantuje się oddział kanadyjskich żołnierzy. W narastającej kanonadzie, pośród angielskich okrzyków, można usłyszeć również polską mowę. To element polsko-kanadyjskich ćwiczeń, które odbywają się na lotnisku w Glinniku.
Żołnierze z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej wraz z Kanadyjczykami z 3 Batalionu Lekkiej Piechoty 3 Pułku Królewskiej Armii dzielą się swoim doświadczeniem. Blisko 2 tygodniowy plan działania obejmuje nie tylko zajęcia w salach wykładowych, ale przede wszystkim zadania taktyczne, zarówno na placu ćwiczebnym jak i w terenie.
– To nasz standardowy plan ćwiczeń. Ale różnica polega na tym, że gościmy żołnierzy z Kanady. Poznają nasze metody działania oraz procedury obowiązujące na pokładach śmigłowców latających w brygadzie – mówi por. Łukasz Ogrodowicz, dowódca 3 Szwadronu 7 Batalionu Kawalerii Powietrznej.
Film: Michał Zieliński
Kanadyjczycy muszą nauczyć się zjazdu na „szybkiej linie”, ale i używanych przez polskich kawalerzystów gestów, załadunku na pokład oraz sposobów ubezpieczania maszyny – Nasze wyszkolenie jest do siebie bardzo podobne. Jedyne istotne różnice wynikają z innych przepisów BHP oraz wąskich specjalizacji oficerów kanadyjskiej armii.
Po omówieniu oraz przećwiczeniu procedur żołnierze organizują się w polsko-kanadyjskie zespoły. Tym razem pieczę nad każdym z nich sprawują zagraniczni dowódcy. Polscy żołnierze wtapiają się w oddział. Będą wspomagać kanadyjskich kolegów w akcji, jednocześnie obserwując ich na placu boju. Celem drużyn jest przechwycenie ładunku z bronią oraz schwytanie lub eliminacja członków wrogiego oddziału. Pewne jest, że przeciwnik będzie stawiał opór.
Chwilę później żołnierze desantują się w pobliżu podejrzanych ciężarówek. Zajmujący się przeładunkiem rebelianci ostrzeliwują się zza pojazdów, jednak nie udaje im się odeprzeć ataku. Siły NATO systematycznie eliminują cele, przejmują i zabezpieczają przemycaną broń, po czym szturmują obsadzony przez wroga bunkier. Komendy wydawane przez prowadzącego natarcie dowódcę, raz za razem odbijają się echem w gardłach jego podopiecznych. Dzięki temu walczący żołnierze mają pewność, że rozumieją swoje zadania oraz znają pozycje towarzyszy broni. Po kilku minutach walka dobiega końca.
– Jesteśmy lekką piechotą, zwykle nie wykorzystujemy transporterów. Cały swój dobytek tachamy na plecach – mówi kapral Patryk Wojtyna, jeden z czterech Polaków służących w 3 Batalionie 3 Pułku Królewskiej Armii. Żołnierz chętnie dzieli się swoimi spostrzeżeniami – Niektórzy z nas mają odznaki spadochroniarskie, co zbliża nas do kolegów z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej. Nasze wyszkolenie też jest porównywalne, czasem jedynie inaczej wykonujemy niektóre czynności. Pewne różnice wynikają również z innych typów śmigłowców, jakie mamy na stanie w armii (obecnie Bell CH-146 Griffon). U nas wsiada się z dwóch stron, w Mi-8 są tylko jedne drzwi. Wymaga to przestawienia, ale to drobnostki – opowiada kapral Wojtyna.
Ćwiczenia na lotnisku w Glinniku stanowią część operacji „Maple Detachment-15”. Bierze w nich udział ok. 200 kanadyjskich żołnierzy, którzy wraz z polskimi wojskami powietrznodesantowymi będą ćwiczyć także na poligonach w Drawsku Pomorskim, Nowej Dębie oraz Wędrzynie. Kanadyjczycy z 3 Pułku Królewskiej Armii pozostaną w Polsce do końca roku.
autor zdjęć: Michał Zieliński
komentarze