Skonstruowany przez polskich inżynierów „symulator dezorientacji” trafił do dęblińskiej Szkoły Orląt – dowiedział się portal polska-zbrojna.pl. Piloci myśliwców i śmigłowców będą mogli na nim ćwiczyć loty w warunkach, które wywołują zaburzenia orientacji przestrzennej. W Polsce istnieje jeszcze tylko jedno podobne urządzenie.
Siedzący w kokpicie samolotu pilot ma wrażenie, że maszyna zaczyna się wznosić. W rzeczywistości jednak, co pokazują przyrządy pokładowe, jest ona w pozycji poziomej. Jednak pilot, tracąc orientację co do faktycznego położenia maszyny, decyduje się skorygować ustawienia. Popycha drążek do przodu i samolot zaczyna opadać ku ziemi.
To tylko jeden z groźnych scenariuszy, na które muszą być przygotowani wszyscy lotnicy, niezależnie od doświadczenia czy wysokości lotu.
– Do dezorientacji w powietrzu dochodzi najczęściej wtedy, gdy piloci nie mają wzrokowych punktów odniesienia lub gdy są one słabo widoczne, jak np. podczas lotu nocą, w chmurach lub przy złej pogodzie. Wówczas, gdy nie widzą np. ziemi czy świateł miast lub obserwują pozorny horyzont, trudno im prawidłowo ocenić pozycję samolotu – wyjaśnia ppłk pil. Maciej Wilczyński, kierownik Akademickiego Ośrodka Szkolenia Lotniczego dęblińskiej uczelni.
Ten nowoczesny symulator ma nauczyć pilotów rozpoznawać objawy dezorientacji i minimalizować ryzyko wypadku. Nad urządzeniem przez blisko trzy lata pracowali inżynierowie z powołanego w tym celu konsorcjum naukowo-przemysłowego. W jego skład weszły: Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych, Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej i firma Aerospace Industries Sp. z. o. o. Symulator trafił już do dęblińskiej szkoły i właśnie jest tam instalowany.
Pulpit instuktorski i obsługi platformy.
Składa się z komputerów z oprogramowaniem i kabiny maszyny. Ważące siedem ton urządzenie można dostosować do różnych typów samolotów i śmigłowców. Studenci dęblińskiej uczelni i piloci będą mogli ćwiczyć w wersjach kabiny symulatora przystosowanej do lotów, m.in. na F-16, śmigłowcu W-3 Sokół i samolocie transportowym M-28.
Pierwsze wirtualne loty rozpoczną się w październiku. Do przyrządów i monitorów kabiny, w której zasiądą piloci, podgląd będzie miał instruktor. To on będzie decydował o warunkach lotu. W dowolnym momencie będzie mógł kabinę z siedzącym w niej lotnikiem wprowadzić w ruch obrotowy. – Choć pilot tego ruchu nie odczuje, to w efekcie spowoduje on zaburzenia jego układu przedsionkowego, czyli zmysłu równowagi. Tym samym lotnik będzie się czuł tak, jakby w powietrzu stracił świadomość położenia przestrzennego – wyjaśnia płk rez. dr inż. Michał Burek, prorektor ds. kształcenia WSOSP.
Instruktor będzie mógł także sprawić, by lotnik miał wrażenie pojawienia się np. „fałszywego horyzontu” lub ciemności. Podczas wirtualnego lotu urządzenie, za pomocą specjalnego systemu, będzie na bieżąco badało reakcje organizmu pilota.
– Dzięki takiemu ćwiczeniu piloci oswoją się z odczuciami, które mogą im towarzyszyć w momencie utraty orientacji. Ułatwi im to realną ocenę sytuacji i pozwoli zaufać wskaźnikom na przyrządach pokładowych – dodaje prorektor Szkoły.
Symulatorem dezorientacji dysponuje jeszcze Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej. Jednak płk Michał Burek podkreśla, że skonstruowane przez konsorcjum urządzenie to jedyne tak nowoczesne i jedno z najnowocześniejszych na świecie. Jego twórcy liczą, że kupnem symulatora zainteresują się inne państwa. Cena, ze względów komercyjnych, nie jest ujawniana.
autor zdjęć: Bartosz Bera, Arch. WSOSP
komentarze