Ubył mu już litr krwi. Jeśli nie zatamujesz krwotoku, za trzy minuty się wykrwawi – powiedział instruktor do pochylonego nad krwawiącym manekinem kursanta. Rzut oka na zegarek: – Masz coraz mniej czasu. W Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce zakończył się kurs pierwszej pomocy „Ratownik”.
Żołnierze i pracownicy na dwutygodniowym kursie w Ustce uczą się między innymi, jak pomóc osobie, która doznała otwartego złamania, udaru mózgu, została porażona prądem lub się topiła.
Choć ubranego w mundur manekina trudno pomylić z człowiekiem, gdy pojawia się krew i trzeba błyskawicznie udzielić pierwszej pomocy, żaden z uczestników kursu kwalifikowanej pierwszej pomocy nie myśli o tym, że ratuję lalkę.
– Emocje są ogromne, szczególnie gdy instruktor informuje o tym, ile czasu zostało do końca, czyli śmierci ratowanego przez ciebie człowieka. Nikt nie myśli wtedy, że przecież to fantom, tylko stara się zdążyć i zatamować na czas krwawienie – mówi Maciej Słomski, jeden z uczestników kursu.
Od 2008 roku, kiedy to CSMW jako pierwszy ośrodek szkolenia rodzajów sił zbrojnych uzyskał państwowe uprawnienia do przeprowadzania takich kursów i nadawania tytułów ratownika, przeszkolono prawie tysiąc żołnierzy i pracowników wojska.
Komandor podporucznik Wojciech Stępień, który kieruje medycznym szkoleniem, mówi, że choć tematyka kursu jest narzucona ustawowo, to za zgodą wojewódzkiego Koordynatora Ratownictwa Medycznego Centrum rozszerzyło plan nauczania o elementy ratownictwa wodnego. – Mamy czternaście dodatkowych godzin nauczania na ratownictwo wodne. W tym czasie prowadzimy między innymi zajęcia na basenie oraz na morzu – wyjaśnia Stępień.
Kurs nie jest łatwy. Aby go ukończyć, trzeba nie tylko mieć wiedzę teoretyczną i praktyczną o tym, jak udzielać pomocy przy poparzeniach, złamaniach, utonięciach itd. Uczestnicy muszą się też wykazać sumiennością. Wystarczy jedna nieusprawiedliwiona nieobecność na zajęciach, a o końcowym egzaminie można zapomnieć.
– Grupa, która teraz zdaje egzamin, na początku liczyła osiemnaście osób. Trzy osoby nie zostały dopuszczone do końcowych egzaminów, bo opuściły zajęcia. Nie skreślamy ich definitywnie. Za trzy miesiące mogą powtórzyć kurs. Jeśli wtedy znów zawiodą, drzwi do Centrum zostaną dla nich zamknięte na zawsze – podkreśla kmdr Stępień.
Twarda ręka przynosi jednak efekt na egzaminach. Centrum szczyci się tym, że kurs zalicza za pierwszym podejściem 99 procent słuchaczy. Tak też było w ostatni piątek. Egzamin zdawało 15 żołnierzy. Zdali wszyscy.
Na mocy ustawy o ratownictwie medycznym tytuł ratownika poświadcza posiadanie najwyższego stopnia wyszkolenia w udzielaniu pierwszej pomocy. Certyfikat jest ważny przez pięć lat.
autor zdjęć: CSMW w Ustce
komentarze