W powietrzu spędził niemal 7 tysięcy godzin, jako pierwszy oblatywał produkowane w Mielcu samoloty An-28, ma klasę mistrzowskiego pilota wojskowego. W tym roku ppłk pil. Ryszard Sarnacki został uhonorowany tytułem „Zasłużonego Żołnierza RP”.
– To jeden z najbardziej doświadczonych pilotów w Siłach Powietrznych – mówi płk pil. Jacek Łazarczyk, dowódca 8 Bazy Lotnictwa Transportowego. Za swoje lotnicze zasługi ppłk Ryszard Sarnacki dostał już statuetkę Ikara, był odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi i Lotniczym Krzyżem Zasługi. A w tym roku podczas Święta Wojska Polskiego przyznano mu tytuł „Zasłużonego Żołnierza Rzeczypospolitej Polskiej”. – To ogromna satysfakcja, kiedy ktoś dostrzega naszą pracę i docenia włożony wysiłek. Tym bardziej że służba pilota wojskowego nie należy do łatwych – mówi ppłk Sarnacki, dowódca 12 Eskadry Lotniczej 8 Bazy Lotnictwa Transportowego.
Podpułkownik przygodę z lotnictwem wojskowym zaczął w 1975 roku w dęblińskiej Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej. Mury uczelni opuścił jako pilot odrzutowców. – Po kilku latach przeszkoliłem się, by pilotować samoloty transportowe i od 1983 roku latałem m.in. na An-2 i Ił-14 – opowiada.
Wtedy też trafił do Krakowa, gdzie służył w 13 Pułku Lotnictwa Transportowego, a po jego przeformowaniu w 13 Eskadrze Lotnictwa Transportowego. W latach 90. Sarnacki jako jeden z pierwszych oblatywał samoloty An-28 produkowane w Polskich Zakładach Lotniczych w Mielcu. – Sprawdzałem również następne wersje tego samolotu: M-28 Skytrack, M-28 Bryzy i najnowszego M-28 B/PT Glass Cocpit – wymienia.
– Znam „Antki” i M-28 od podszewki i mam na nich chyba największy nalot w naszym lotnictwie, bo ponad 4000 godzin – mówi ppłk Sarnacki.
W sumie w powietrzu podpułkownik spędził 6600 godzin. Jest instruktorem i pilotem doświadczalnym I klasy na samolotach M-28B/PT, M-28, An-28 i An-2. Na tych samolotach wyszkolił kilkudziesięciu wojskowych pilotów i techników pokładowych, wśród nich swojego obecnego dowódcę. – Podpułkownik to precyzyjny, skrupulatny i wymagający pilot – mówi płk Łazarczyk. – Niełatwo się z nim lata, bo jest surowy i nie toleruje błędów. Ale jak pochwali, to człowiek cieszy się podwójnie – dodaje.
Do dziś jako pilot doświadczalny oblatuje samoloty i systemy nawigacyjne. Odbywa też loty humanitarne w ramach „Akcji serce”, podczas których przewozi się organy do transplantacji. – Pod względem procedur to taki sam lot jak każdy inny, jednak dla mnie to ogromne przeżycie. Mam świadomość, że przyczyniam się do uratowania komuś życia – mówi pilot.
Sam miał w powietrzu kilka niebezpiecznych sytuacji, ale wszystkie skończyły się szczęśliwie i już o nich nie pamięta. Zapamiętał za to dwukrotny lot do Sewilli. – To spora przygoda. Można zobaczyć kawałek Europy, a pogoda podczas lotu zmienia się kilkakrotnie – mówi. Natomiast kiedy leci nad Polską, zna każdy fragment naszego kraju na pamięć. – Mapa właściwie nie jest mu potrzebna – śmieje się płk Łazarczyk.
Kiedy ppłk Sarnacki ma wolną chwilę, chętnie gra w piłkę nożną albo jeździ na nartach, ale latanie to bezsprzecznie jego największa pasja. Podkreśla, że najważniejsze jest wtedy bezpieczeństwo, dobre przygotowanie i znajomość sprzętu. Jak tłumaczy, żaden samolot, nawet najmniejszy, nie wybacza błędów czy nieznajomości przepisów. – Maszyna zawsze może zaskoczyć, dlatego do każdego, nawet najbardziej rutynowego lotu trzeba podchodzić bardzo poważnie – wyjaśnia. I dodaje: – W lataniu jest jakaś magia. Człowiek odrywa się od ziemi, zostawia za sobą część trosk. Na górze, nawet kiedy na ziemi leje, zawsze słońce świeci.
autor zdjęć: Arch. ppłk. pil. Ryszarda Sarnackiego
komentarze