Komisja Europejska zapowiedziała w połowie stycznia, że unijne instytucje przeprowadzą audyt pomocy militarnej i finansowej udzielanej przez państwa członkowskie walczącej z rosyjską agresją Ukrainie. Mam sporo wątpliwości co do sensu robienia takiej analizy. Obawiam się bowiem, że zamiast rzetelnej oceny przekazanego wsparcia, z uwzględnieniem realnych i rzeczywistych możliwości danego kraju, zadanie zakończy się jedynie opracowaniem tabelek pokazujących kto ile dał miliardów czy kto ile przekazał systemów uzbrojenia i amunicji. W efekcie audyt zamiast zmobilizować członków Unii do zwiększenia wsparcia dla Kijowa posłuży do uspokojenia sumień tych, którzy sami doskonale wiedzą, że mogliby dać więcej.
Skala światowej pomocy dla walczącej Ukrainy musi robić wrażenie nawet na statystycznym obywatelu świata, także na mającym mgliste jedynie pojęcie gdzie w ogóle leży Ukraina, z kim graniczy czy jaką ma historię.
Płynące do Kijowa zarówno z małych, jak i dużych stolic setki milionów dolarów i euro, dziesiątki systemów uzbrojenia oraz tysiące sztuk różnego typu amunicji, są formą międzynarodowej solidarności, którą trudno porównywać z czymkolwiek. No może jedynie w pewnym zakresie ze zrywami społecznego wsparcia z czasów światowych wojen. Choć wszystko wskazuje niestety na to, że do zakończenia działań zbrojnych za naszą wschodnią granicą jest jeszcze daleko, to już teraz można powiedzieć, że Polska od pierwszego dnia wojny stanęła u boku swojego sąsiada, udzielając mu bezcennej pomocy i wsparcia. Polacy mogą być z tego wsparcia dumni, gdyż mówiąc kolokwialnie, w wielu zakresach odbywała się ona na zasadzie oddania bliźniemu własnej koszuli. Myślę tutaj nie tylko o obywatelskim zrywie w postaci natychmiastowej pomocy wobec przeogromnej fali uciekinierów, których ugościliśmy w naszych domach, ale także o wsparciu finansowym i militarnym dla ukraińskiej armii.
Nie zamierzam w tym miejscu wchodzić w detale co do ilości przekazywanego Ukrainie uzbrojenia i amunicji, ale trzeba mocno podkreślić, że w pierwszych miesiącach wojny to polskie wojsko ofiarowało Kijowowi najwięcej broni i amunicji (Amerykanie wyprzedzili nas pod tym względem później). Powtórzę, Stany Zjednoczone od samego początku były liderami pomocy jeśli chodzi o przekazywane finanse, ale w zakresie broni i amunicji to my długo byliśmy największymi donatorami.
Lista tego, co przekazaliśmy ukraińskiej armii jest naprawdę długa. Począwszy od czołgów T-72M1, T-72M1R i PT-91 Twardy, których Kijów otrzymał od nas nie dziesiątki, a setki, poprzez bojowe wozy piechoty BWP-1 i czołgi Leopard 2A4, śmigłowce uderzeniowe Mi-24, systemy artylerii lufowej i rakietowej – 2S1 Goździk i BM-21 Grad, aż po armatohaubice Krab, samoloty MiG-29, amunicję krążącą Warmate oraz systemy przeciwlotnicze – w tym przede wszystkim pociski Grom i Piorun oraz karabinki modułowe MSBS Grot.
Specjaliści z Kilońskiego Instytutu Światowej Ekonomii - Kiel Institute for the World Economy, którzy analizują pomoc udzielaną Ukrainie, klasyfikują obecnie (bo zestawienie jest aktualizowane na bieżąco) Polskę na miejscu siódmym pod względem wartości udzielonego wsparcia, które wyceniają na 4,3 mld euro. Przy czym sama pomoc militarna jest szacowana na ponad 3 mld euro (co plasuje nas na pozycji szóstej na świecie).
Przed nami znalazła się Kanada, która przekazała pomoc o wartości prawie 6 mld euro, ale co ciekawe jej wsparcie militarne określono na nieco ponad 2 mld euro. O globalnym charakterze pomocy Ukrainie najlepiej świadczy fakt, że na miejscu piątym – z pakietem wycenianym na około 6,8 mld euro – uplasowała się Japonia. Miejsce czwarte przypada obecnie Norwegii (ponad 7,2 mld euro), miejsce trzecie Wielkiej Brytanii (13 mld euro), a miejsce drugie Niemcom (21 mld euro). Warto w tym miejscu podkreślić, że w wypadku Wielkiej Brytanii specjaliści z Kiel Institute for the World Economy wyceniają pomoc militarną na 6,5 mld euro, a odnośnie Niemiec na 17 mld euro.
Niekwestionowanym liderem zestawienia są jednak Stany Zjednoczone. USA przekazały Ukrainie pomoc o wartości ponad 71 mld euro, z czego samo wsparcie militarne – wartość przekazanej broni i amunicji – oszacowano na ponad 41 mld euro. A obecnie ważą się losy wieloletniego pakietu pomocowego opiewającego na ponad 60 mld dolarów.
Złudna statystyka
Nie będę nawet ukrywał, że mam do wszelkich tego typu zestawień, bazujących na statystyce, stosunek bardzo ambiwalentny. Bardzo często bowiem wprowadzają one w błąd, pokazując jedynie część prawdy. Jak mawiał George Bernard Shaw: „Jeśli mój sąsiad codziennie bije swoją żonę, ja zaś nie biję jej nigdy, to w świetle statystyki obaj bijemy je co drugi dzień”. W tym przypadku musimy mieć świadomość, że jednak nieco inna jest wartość pomocy udzielonej przez państwo nie będące potęgą ekonomiczną, którego armia nie może liczyć na bogatą gospodarkę i dziesiątki, jeśli nie setki, miliardów przekazywanych na obronność. Inne znaczenie ma pomoc kraju, który wydaje na wojsko ułamek tego, na co byłoby go stać. Podam przykład Francji. To mocarstwo atomowe, z armią zdolną działać w zasadzie na drugim końcu świata, z silną marynarką wojenną, a przekazało Ukrainie wsparcie o wartości 1,7 mld euro, czyli jakieś trzy razy mniej niż Polska! Hiszpania jeszcze mniej, bo niecały miliard euro (niewiele więcej niż Litwa!). Dla porównania, żeby nie zestawiać tego z naszym krajem – bo przecież nie jesteśmy obiektywni – Holandia wsparła Kijów prawie 4 mld euro.
Reasumując, do ogłoszonego przez Unię Europejską audytu pomocy niesionej Ukrainie przez kraje członkowskie podchodzę z dużym dystansem, gdyż nie bardzo rozumiem czemu ma on służyć. Obym mylił się w swoim obawach, że stanie się tylko kolejnym dokumentem, który nijak nie przełoży się na zwiększenie pomocy naszemu sąsiadowi walczącemu z rosyjską agresją.
autor zdjęć: ANATOLII STEPANOV/AFP/East News
komentarze