Potrzebna jest nowa koncepcja Sojuszu – mówił dziś prezydent Andrzej Duda po spotkaniu z prezydentem Rumunii Klausem Wernerem Iohannisem. W Europie trwają ostatnie konsultacje przed nadzwyczajnym szczytem NATO, którego głównym tematem mają być konsekwencje rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Choć intensywność operacji lądowych agresora osłabła, Rosjanie nadal ostrzeliwują ukraińskie miasta.
Polska i Rumunia potrzebują stałej obecności wojsk NATO oraz oczekują ponownego potwierdzenia, że obrona zbiorowa jest głównym zadaniem Sojuszu, to konkluzje dzisiejszej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Bukareszcie. Zwierzchnik polskich sił zbrojnych rozmawiał z prezydentem Klausem Wernerem Iohannisem o konsekwencjach rosyjskiej agresji na Ukrainę. – Mówiliśmy dzisiaj o tym, że nowa koncepcja strategiczna NATO, która jest w tej chwili wypracowywana, musi uwzględnić te zmiany, które w oczywisty sposób wywołała rosyjska agresja na Ukrainę – poinformował po spotkaniu Andrzej Duda. W podobnym tonie wypowiedział się prezydent Iohannis: „Potrzebujemy pilnie znaczącej konsolidacji flanki wschodniej, wysuniętej obecności, jednolitej i wzmocnionej”.
W czwartkowym szczycie w Brukseli weźmie też udział prezydent Stanów Zjednoczonych. –Podczas wizyty Joe Biden ogłosi nowe sankcje przeciwko Rosji i omówi długoterminowe rozmieszczenie wojsk w Europie – zapowiedział Jake Sullivan, amerykański doradca ds. bezpieczeństwa narodowego. Jak dodał, Biden ogłosi też nową inicjatywę w sprawie pomocy humanitarnej dla Ukrainy.
O wzmocnienie sankcji, aby zmusić Rosję do poszukiwania pokoju, zaapelował dziś prezydent Wołodymyr Zełenski podczas video wystąpienia w parlamencie włoskim. Wcześniej ambasador Ukrainy przy Stolicy Apostolskiej Andrij Jurasz poinformował, że do Wołodymyra Zełenskiego zadzwonił papież Franciszek. Dyplomata powiedział, że prezydent ponownie zaprosił Ojca Świętego do odwiedzin Ukrainy.
Choć wtorek nie przyniósł znaczących zmian na froncie wojennym, pojawiły się kolejne podejrzenia, że białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka zamierza otwarcie dołączyć do rosyjskiej inwazji. Generał Wiktor Jahun ze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy poinformował dziś, że w pierwszej fazie przygotowano pięć batalionowych grup bojowych armii białoruskiej. Oszacował, że w sumie siły, które miałby wesprzeć rosyjskich agresorów mogą liczyć 10-15 tys. żołnierzy, a kolejne pięć tysięcy będzie w rezerwie jako ich wzmocnienie.
Mimo że działania wojenne mają w tej chwili charakter pozycyjny, to – jak zwracają uwagę w najnowszej analizie eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich – wojska rosyjskie nieprzerwanie atakują.
Ostrzelano dziś miasto Browary, pociski spadły w kijowskiej dzielnicy Obołoń, a rosyjski dron zrzucił bombę na instytucję naukową w stolicy. W ciągu dnia trwał też zmasowany ostrzał artyleryjski Charkowa oraz miast w obwodzie donieckim.
W ostatnich dniach intensywność działań lądowych osłabła m.in. z powodu strat wśród rosyjskich żołnierzy. Strona ukraińska podała, że w niecałe cztery tygodnie zabito około 15,3 tys. Rosjan, czyli więcej niż straciła żołnierzy armia sowiecka podczas trwającej ponad dziewięć lat interwencji w Afganistanie. Natomiast według Pentagonu w Ukrainie mogło zginąć do 10 tys. Rosjan. Trudno jednak oszacować faktyczne liczby zabitych żołnierzy, gdyż – jak napisano w analizie OSW – obie strony konfliktu prowadzą wojnę informacyjną.
Ukraińskie dowództwo podało, że w Rosji wciąż są formowane i przemieszczane w kierunku granic Ukrainy rezerwy z Centralnego oraz Wschodniego Okręgu Wojskowego. Jednocześnie Rosjanie prowadzą skrytą mobilizację. Przyczyną braku postępów po stronie agresora są także problemy z logistyką. Jak podaje armia ukraińska, wojska rosyjskie dysponują zapasami amunicji i żywności „na nie więcej niż trzy dni”. Rosjanom nie udało się zorganizować dostaw paliwa za pomocą sieci rurociągów, a dowożące je cysterny są niszczone.
Agencja Unian poinformowała dziś, że w Użhorodzie służba bezpieczeństwa aresztowała 25-osobową rosyjską grupę dywersyjną, która miała zamiar dokonać zamachu na Wołodymyra Zełenskiego. Jej dowódcą był oficer rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
Wieczorem wokół elektrowni atomowej w Czarnobylu wybuchło kilka pożarów, prawdopodobnie w wyniku podpalenia lub ostrzału artyleryjskiego. Przedstawiciele Państwowej Agencji Atomistyki poinformowali, że obecnie nie odnotowuje się żadnych wskazań ponad normę, które zagrażałyby ludziom i środowisku oraz przypomnieli, że w 2020 roku również płonęły lasy wokół Czarnobyla i nie wywołało to wówczas zagrożenia o charakterze radiacyjnym.
autor zdjęć: kpr. Wojciech Król / CO MON
komentarze