Otwierają ogień, prowadzą patrole, przeprawiają się przez rzeki, ale przede wszystkim pracują nad współdziałaniem. W sumie 6 tys. żołnierzy wyposażonych w tysiąc jednostek sprzętu uczestniczy w ćwiczeniach „Tumak ’21”. To podsumowanie rocznego szkolenia 16 Dywizji Zmechanizowanej i Batalionowej Grupy Bojowej NATO.
Najpierw uderzyły myśliwce F-16, potem ogień otworzyła artyleria, do akcji wkroczyły też śmigłowce, z których desantowali się żołnierze. Wszystko po to, aby umożliwić oddziałom przeprawienie się przez rzekę. Tak rozpoczęła się część ćwiczeń „Tumak ’21”, największych, jakie 16 Dywizja Zmechanizowana zorganizowała w tym roku. – To podsumowanie całorocznego szkolenia wszystkich jednostek dywizji i Batalionowej Grupy Bojowej NATO, z którą na co dzień współpracujemy – mówi gen. dyw. Krzysztof Radomski, dowódca dywizji.
Jako pierwsze przez Narew – ćwiczenia odbyły się niedaleko Nowogrodu – przeprawiły się pododdziały zmechanizowane wyposażone w bojowe wozy piechoty, później pancerniacy w czołgach PT-91 i T-72 M, a na końcu pojazdy kołowe, m.in. armatohaubice Dana, rozpoznawcze BRDM-y i amerykańskie transportery Stryker. Te ostatnie oczywiście po specjalnie dla nich zbudowanym moście, który stanął dzięki żołnierzom wojsk inżynieryjnych. – Realizacja takiego zadania wymaga przede wszystkim dobrego zaplanowania wszystkich działań – mówi płk Grzegorz Barabieda, dowódca 9 Brygady Kawalerii Pancernej, która skierowała na „Tumaka” największe siły. Dodaje, że żołnierze włożyli wiele wysiłku, aby dobrze się przygotować do tego etapu ćwiczeń.
Rolę przeciwnika odgrywali żołnierze z 20 Brygady Zmechanizowanej. – Mimo że jesteśmy po drugiej stronie, ćwiczymy tak samo jak inne pododdziały, dla nas to też jest szkolenie – podkreśla ppor. Kamil Lewandowski, który dowodzi działaniami „czerwonych”. – Dajemy z siebie wszystko, choć wiemy, że tym razem to my zostaniemy złapani! – śmieje się żołnierz.
Płk Piotr Fajkowski, szef szkolenia 16 Dywizji, zaznacza, że przeprawa przez Narew to nie pierwsze tego typu zadanie dla jego żołnierzy. – Rok temu siły naszej dywizji przeprawiały się przez jezioro, a tym razem podnieśliśmy poprzeczkę i pokonujemy rzekę – mówi pułkownik. Podkreśla, że głównym problemem jest szybki nurt. – Na jeziorze wszystko idzie niemal jak po sznurku, natomiast rzeka potrafi znieść pojazd o kilkanaście metrów. Aby tego uniknąć, trzeba w odpowiedni sposób wejść do wody, a potem z niej wyjść. To wcale nie jest takie proste, jakby się wydawało – wyjaśnia. Dziś zmagania żołnierzy obserwowali gen. Daniel R. Hokanson z amerykańskiej Gwardii Narodowej, i gen. dyw. Maciej Jabłoński, inspektor wojsk lądowych.
Płk Fajkowski dodaje, że przeprawa przez Narew jest najważniejszym, ale niejedynym elementem „Tumaka”. Podczas ćwiczeń zarówno polskie, jak i sojusznicze pododdziały połączyły siły i wspólnie zrealizowały też wiele zajęć ogniowych. A te odbywały się i w dzień, i w nocy. – Celem tego etapu było sprawdzenie zdolności dowódcy wielonarodowych oddziałów do prowadzenia działań bojowych – mówi płk Fajkowski. Dodaje, że ze względu na różnorodność zaangażowanych wojsk wcale nie jest to proste zadanie. – 15 Brygada Zmechanizowana współpracuje z sojusznikami na co dzień, ale zależało nam na tym, aby taką szansę otrzymały także inne jednostki. W tym roku partnerem Batalionowej Grupy jest także 9 Brygada Kawalerii Pancernej – wyjaśnia.
Podczas „Tumaka” amerykańscy, brytyjscy, chorwaccy i rumuńscy żołnierze już tradycyjnie zorganizowali także ćwiczenia „Bull Run”, by sprawdzić, jak szybko w razie zagrożenia są w stanie zająć wyznaczone pozycje. Koszary w Bemowie Piskim w trybie alarmowym opuściły amerykańskie Strykery, brytyjskie Jackale, rumuńskie Gepardy, a także chorwackie Volcano. Pojazdy, samobieżne działa i wyrzutnie sformowały kolumny, a następnie ruszyły w kierunku pobliskich miejscowości. Oczywiście ich działanie cały czas zabezpieczała Żandarmeria Wojskowa.
Duży nacisk na kwestię przemieszczania sił położyły także polskie pododdziały. Dlatego w ciągu kilku ostatnich dni na drogach Mazur i Podlasia można było zobaczyć wojskowe kolumny Sił Zbrojnych RP. Przy okazji żołnierze zatrzymali się w kilku miejscowościach i zaprezentowali wojskowy sprzęt ich mieszkańcom. Tak było m.in. w Grajewie, Augustowie, Brańsku czy Siemiatyczach.
W sumie w ćwiczeniach „Tumak ’21” bierze udział 6 tys. żołnierzy i ponad tysiąc jednostek sprzętu. Ale to niejedyne ważne zadanie, które obecnie wykonuje 16 Dywizja Zmechanizowana. Jej żołnierze cały czas pełnią służbę przy granicy polsko-białoruskiej, gdzie wspierają funkcjonariuszy Straży Granicznej. – Cały czas zmieniamy nasze pododdziały. Część żołnierzy realizuje zadania na granicy, część jest zaangażowana w ćwiczenia, cały czas utrzymujemy także odwód – zapewnia płk Fajkowski. – Musimy być gotowi do wykonania różnych zadań i tak też się dzieje – zapewnia.
autor zdjęć: st. szer. Adrian Staszewski, st. szer. Adrian Jórski, sierż. Bartosz Grądkowski, Pfc. Jacob Bradford
komentarze