Minister obrony oczekuje raportu na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej, ale ma pełne zaufanie do przewodniczącego podkomisji – mówił wiceminister Wojciech Skurkiewicz do posłów z Komisji Obrony Narodowej. Politycy opozycji chcieli, aby podkomisja została zobowiązana do zakończenia prac w określonym terminie. – Nie będziemy działać pod pręgierzem czasu – zaznaczył wiceszef MON-u.
Wtorkowe posiedzenie sejmowej Komisji Obrony Narodowej zostało zwołane na wniosek posłów Koalicji Obywatelskiej. Politycy opozycji chcieli wiedzieć, kiedy będzie gotowy i upubliczniony raport końcowy kierowanej przez Antoniego Macierewicza podkomisji, która zajmuje się ponownym zbadaniem przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu sprzed 11 laty. Pytali też o koszty działalności podkomisji oraz dlaczego przez ostatnie dziewięć miesięcy – jak twierdzili – nie toczyły się żadne prace. Wniosek posłów przedstawił Maciej Lasek, obecnie poseł KO, a wcześniej przewodniczący powołanej za czasów rządu PO–PSL komisji ds. zbadania katastrofy Tu-154. – Czas zakończyć działalność podkomisji Antoniego Macierewicza i rozliczyć ją z efektów – apelował poseł Lasek.
– Raport jest gotowy i czeka na to, by wszyscy członkowie podkomisji zapoznali się z jego treścią. Ale obecna sytuacja pandemiczna to utrudnia – mówił Wojciech Skurkiewicz. Wiceminister dodał, że raport powinien trafić na biurko szefa MON-u i dopiero wtedy resort obrony zajmie stanowisko w sprawie dokumentu. Podkreślił też, że podkomisja jest ciałem niezależnym od ministerstwa obrony. Na zarzuty o nieefektywność i niegospodarność podkomisji odpowiadał jej przewodniczący, Antoni Macierewicz. – Nie widzę możliwości wyznaczania terminu zakończenia prac. Raport rzeczywiście jest, prace nad nim mają już charakter edytorski, ale to nie znaczy, że można narzucać komisji termin – podkreślał Macierewicz. Były minister powiedział, że zatwierdzona została jedynie filmowa wersja raportu (według niej w samolocie doszło do wybuchu).
Antoni Macierewicz tłumaczył, że wielu członków podkomisji mieszka za granicą i nie ma możliwości – ze względu na pandemię – przyjazdu oraz zapoznania się z raportem. Dokument ten ma kilka tysięcy stron. Zapewniał, że koszty działania podkomisji smoleńskiej są znacznie mniejsze niż sumy, jakie pochłaniają zagraniczne komisje badające katastrofy lotnicze. – Członkowie podkomisji otrzymują pieniądze bardzo ograniczone, wyliczone według godzin pracy – zastrzegał. Zaznaczył, że eksperci poświęcili wiele lat życia na dojście do prawdy o katastrofie. Macierewicz zapewnił też, że on sam nie pobiera żadnego wynagrodzenia.
Podkomisja smoleńska zajmująca się ponownym zbadaniem przyczyn katastrofy, w której zginęło 96 osób, m.in. prezydent Lech Kaczyński, została powołana w lutym 2016 roku.
autor zdjęć: Serge Serebro, Vitebsk Popular News/ commons.wikimedia.org
komentarze