W filmie Ridleya Scotta „Helikopter w ogniu” tuż po walce jeden z bohaterów, sierż. „Hott” Gibson z elitarnej jednostki Delta, wypowiada znamienne słowa: „Jak wrócę do domu, ludzie będą mnie pytali: dlaczego to robisz Hott? Jesteś uzależniony od wojny? Nie powiem ani słowa. Dlaczego? Bo oni tego nie zrozumieją. Nie zrozumieją, dlaczego to robimy. Nie zrozumieją, że tu chodzi o kolegę. Tylko to się liczy”.
Choć to film, zacytowane słowa dobrze oddają to, co czuje wielu weteranów. Na misji nie chodzi o wielkie słowa i idee. Żołnierze po prostu wykonują postawione przed nimi zadanie, wiedząc, że w chwili próby najważniejsze są zaufanie i pewność, że można liczyć na kolegę. Weterana najlepiej zrozumie inny weteran. Misja wytwarza między jej uczestnikami więź, którą trudno opisać słowami, ale która wiąże na zawsze. To prawdziwe braterstwo zbudowane na wspólnocie przeżyć i doznań.
W Dniu Pamięci o Poległych i Zmarłych w Misjach i Operacjach Wojskowych poza Granicami Państwa wspominamy tych, którzy, gdy jechali do odległych zakątków świata, by tam służyć dla bezpieczeństwa Polski, nie myśleli, że zostaną bohaterami. A jednak nimi zostali. Tak zdecydował ich żołnierski los. Także dlatego, że oddali życie w służbie ojczyzny. My, ich towarzysze broni, nie mamy wątpliwości, że zasługują na miano bohaterów. Nie tylko dziś, w dniu im poświęconym.
Braterstwo, które nas połączyło, sprawia, że każdego roku 21 grudnia wracamy myślami do pięciu kolegów, którzy polegli tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2011 roku: mł. chor. Piotra Ciesielskiego oraz sierżantów Krystiana Banacha, Łukasza Krawca, Marka Tomali i Marcina Szczurowskiego. Ponieśli oni śmierć w wyniku eksplozji miny pułapki. Wykonywali wówczas zadanie w Afganistanie. Ale nasza pamięć wraca także do innych poległych i zmarłych. Ich nazwiska zostały utrwalone na murze pamięci przy Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa. Ale jeszcze mocniej wryte są w sercach ich najbliższych – żon, matek, ojców, sióstr, braci i dzieci. Tych, którzy najbardziej odczuli ich odejście. Oni także zasługują na naszą zbiorową pamięć. Są bohaterami i tak powinni być przez nas traktowani.
Polegli towarzysze broni na zawsze pozostają w sercach tych, którzy współdzielili z nimi trudy służby. W sercach tych, dla których żołnierski los był łaskawszy i którym pozwolił wrócić szczęśliwie do domu.
Wspominani dziś polegli to bohaterowie naszych czasów. Ale są nimi także ci, którzy na misjach odnieśli rany i kontuzje. Gdy się z nimi rozmawia, żaden nie mówi o sobie: „jestem bohaterem”. Bo też trudno w sposób uniwersalny zdefiniować bohaterstwo. Niedawno taką próbę podjęli wspólnie Fundacja Dorastaj z Nami oraz Magdalena Rigamonti i Piotr Siemion – pomysłodawcy i współautorzy książki „Śmierć warta zachodu. Co nam po bohaterach”. Przywołane w niej historie pokazują życie wdów po weteranach, a także bolesną stratę rodzin policjantów, którzy ponieśli śmierć na służbie. Innego rodzaju, ale nie mniej bolesną stratę odczuwają bliscy weterana, który wrócił z misji ranny, a to, co przeżył sprawiło, że oddalił się od żony i dzieci.
Historie te skłaniają do refleksji, jak trudno jest zdefiniować bohaterstwo. Pokazują, że nie da się przewidzieć, w którym momencie człowiek staje się bohaterem. Ale zarówno obchodzony corocznie dzień pamięci o poległych, jak i losy bohaterów książki łączy jedna wspólna nić: braterstwo, które wiąże ludzi na całe życie. Właśnie dlatego każdego 21 grudnia szczególnie wracamy myślą do poległych pięciu żołnierzy 20 Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej i wszystkich innych upamiętnionych przez Centrum Weterana. Nasza pamięć jest kontynuacją braterstwa z tymi, którzy odeszli. Ale to braterstwo trwa przez cały rok. Kolegów, których nie ma już w szeregu, wspomina się także przy innych okazjach. I tak powinno zostać. Dzień Pamięci o Poległych i Zmarłych jest ważny i potrzebny, bo pozwala raz jeszcze publicznie i głośno powiedzieć o tych, którzy odeszli, oraz ich bliskich, którzy są z nami.
W przywołanym na początku filmie pada jeszcze jedno ważne zdanie: „Nikt nie prosi się, by zostać bohaterem. Czasem samo tak wychodzi”.
autor zdjęć: grafika: Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa
komentarze