Warto zastanowić się, jak faktyczna i ostateczna porażka ISIS będzie wyglądała. Walki na pograniczu syryjsko-irackim o wioskę Baghuz są sygnałem nie tyle końca ISIS, ile początku owego rozdziału w historii tej organizacji. Niewątpliwym sukcesem jest pozbawianie ISIS kontroli nad jej wcześniejszymi zdobyczami terytorialnymi, dzięki temu możemy między innymi przestać zastanawiać się nad quasi-państwowym charakterem tworu powołanego do życia przez Daesh.
Jednak, jak i inne tego typu organizacje, z dużym prawdopodobieństwem zmieni po prostu „środek ciężkości” prowadzonych przez siebie działań. Trwające już od dłuższego czasu przemieszczanie terrorystów z ISIS do państw Europy i Afryki pozwala przypuszczać, że spodziewać się możemy konsekwentnego stosowania w tych regionach deklarowanej od jakiegoś czasu strategii – „zabijaj tam, gdzie żyjesz”. Wpisze się ona w koncepcję sieciowego funkcjonowania organizacji nie tylko w postaci wykorzystania autonomicznych, samodzielnie działających komórek, ale także postaci pojedynczych członków organizacji, realizujących zadania na własną rękę. Nie można także zapominać o radykalizacji w sieci, która pozwala na efektywne rekrutowanie osób, które, nawet bez faktycznego kontaktu z organizacją, stać się mogą skutecznymi narzędziami promowania jej celów, „samotnymi wilkami”, których obawia się obecnie Europa.
ISIS, co warto podkreślić, mocno zaangażowało się w działania w sieci. Rozpoznanie, szkolenie, propaganda, komunikacja i dezinformacja w Internecie to obszary działania ISIS, na które nie można nie zwrócić uwagi, mówiąc o przyszłości organizacji. Od profesjonalnie przygotowanych materiałów propagandowych, przez elastyczne podejście do komunikacji (z włączeniem wykorzystywania takich rozwiązań, jak domniemywana przez władze komunikacja przez platformę komunikacyjną konsoli PS4) – to sygnały, że ISIS jest całkiem dobrze przygotowane do przejścia z teatru wojennego czołgów i bomb na teatr cyberprzestrzeni, ataków improwizowanych przez pojedyncze osoby wspieranych przez europejskie zaplecze logistyczne wszędzie tam, gdzie komórkom ISIS udało się zakorzenić wbrew wysiłkom europejskich służb. Zwłaszcza ataki „samotnych wilków”, szczególnie tych należących do grupy zagranicznych bojowników, którzy kiedyś wyjechali walczyć w granicach kalifatu w Syrii i Iraku, a teraz będę przemocą propagować go w Europie, to duże zagrożenie. Będziemy mieli przecież do czynienia ze sprawdzonymi i doświadczonymi bojowo ludźmi, którzy są motywowani religijnie, a zatem gotowi na śmierć w imię realizowanych przez siebie celów.
Przyjmowana przez rozproszone sieci terrorystyczne formuła działania oparta na autonomiczności i wykorzystywaniu osiągnięć podmiotów powiązanych nie organizacyjnie, a jedynie ideologicznie („przyznawanie się” przez organizację do ataków przeprowadzonych przez osoby wyznające tę samą ideologię, lecz nie mające z nią bezpośrednich związków), pozwala na uzyskiwanie zdolności operacyjnych i przedłużanie funkcjonowania organizacji poza granicę terytorialnego trwania tego quasi-państwa.
To tym bardziej prawdopodobne, że Abu Bakr al-Baghdadi nie został jak dotąd ujęty i może sterować działaniami organizacji. Trudno w takiej sytuacji precyzyjnie wyrokować o przebiegu zdarzeń w najbliższej nawet przyszłości. Można jednak, zapewne bez większego wahania, założyć, iż przynajmniej na opuszczonych przez terrorystów z ISIS obszarach syryjsko-irackiego pogranicza w pewnym momencie z wojennego chaosu wyłoni się jakiś nowy porządek. Nawet, jeśli nie będzie na tym zależało liderom miejscowych klanów, którzy niezbędni są do skutecznego zarządzania tymi terenami, to mobilizacja przyjdzie – jak często w tym obszarze – z zewnętrz. Ani USA, ani Rosja nie pozwolą sobie na to, aby układ sił w tym sprzyjającym konfliktom obszarze pozostawał zbyt długo niejasny.
autor zdjęć: ZUMAPRESS.com/FORUM
komentarze