Nad moim biurkiem wisi oprawiony projekt okładki pierwszego numeru kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”. To efekt wielomiesięcznej pracy naszego zespołu. Dodatkową motywacją do podjęcia tego wysiłku, była rosnąca grupa czytelników znakomicie prowadzonego działu „Historia” w portalu polska-zbrojna.pl. Ale pomysł na wzbogacenie oferty Wojskowego Instytutu Wydawniczego o nowy, historyczny tytuł prasowy, wydawał nam się też dość naturalnym nawiązaniem do dobrej tradycji II Rzeczypospolitej. Wtedy to właśnie Ministerstwo Spraw Wojskowych wzięło na siebie odpowiedzialność kształtowania w odradzającym się państwie polityki historycznej. Opierała się ona na budowaniu etosu wojska, poprzez m.in. przypominanie jego roli, zasług i poświęcenia w polskiej tradycji niepodległościowej. To zadanie wciąż aktualne, wciąż konieczne.
Ogłoszenie 2017 roku Rokiem Hallerowskim rozwiązało kwestię wyboru bohatera naszego debiutu. Narracja całego magazynu zbudowana jest wokół wątku narodzin Błękitnej Armii. Narodziny zwycięskiej armii – trudno o wdzięczniejszy
temat. Na okładce posągowa postać generała. Haller nie był typem kawalerzysty, uosabiającego tak hołubioną w polskich domach legendarną ułańską fantazję, skłonność do brawury, straceńczych szarż, i tej dezynwoltury, która niczym przednia oliwa podsyca mit o nadprzyrodzonych umiejętnościach naszego wojska na przestrzeni wieków. Generał Haller w tym kontekście jest bohaterem osobnym, jest człowiekiem serio, który wyczerpuje w sobie pewną żołnierską dosłowność, rozwagę i samodyscyplinę. Można rzec, że to żołnierz totalny. Nie zapominajmy, że był też aktywnym politykiem. I w obu tych materiach wykazał się skutecznością.
Wspominam o tym nie bez kozery. Miałam bowiem okazję przekonać się, iż ogłoszony jakiś czas temu przez publicystów zmierzch arcypolskiego sporu, o rządy dwóch trumien (Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego) nad duszami Polaków jest nieco przedwczesny. Ogniskowa sporu, nawet jeśli dla coraz młodszych pokoleń nie jest zbyt czytelna – ma się bowiem całkiem dobrze. Otóż niektórzy moi zacni goście spoglądając na wspomnianą okładkę z trudem skrywali coś na kształt dezaprobaty, uznając zapewne, że nawet na okładce magazynu o dowódcy Błękitnej Armii, w bądź co bądź Roku Hallerowskim, najlepiej prezentowałby się marszałek Piłsudski. Ba, próbowali mnie nieśmiało przekonać do takiego rozwiązania. Ale byli i tacy, którzy okazywali ukontentowanie taką ekspozycją naszego bohatera. A ogłoszenie Roku Hallerowskiego uznali za zasłużony pretekst, by zadośćuczynić generałowi wieloletnie przebywanie w ciemnej niszy zbiorowej pamięci.
Siłą oddziaływania historii, które będziemy opisywać zawsze będzie człowiek. Charyzmatyczni dowódcy i ich żołnierze, wyraziste sylwetki bohaterów, znane i zapomniane pola bitew, usiane do dziś kośćmi poległych. I wielka polityka w tle, w imię której ginęli chłopscy synowie. Uzbrojenie i strategie, które decydowały o zwycięstwie i rola przypadku, który zmieniał bieg zdarzeń…
Historia to wciąż żywa emocja. Gdy jednych inspiruje, drugich nuży. Gdy jednych fascynuje – innych drażni. Część uznaje ją za zbędną skłonność do anachronizmów, inni – za kluczową wartość współczesnego doświadczenia świata.
„Polska Zbrojna. Historia”. Zaczynamy.
komentarze