moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Czapki z głów – to matki żołnierzy!

O relacji syna-żołnierza z matką, o jej głębi i znaczeniu najdobitniej świadczy inskrypcja na grobie marszałka Piłsudskiego: „Matka i serce syna”. Ten symbol wileńskiej Rossy komentarza w zasadzie nie potrzebuje, ale sam Piłsudski o taki komentarz zadbał, spisując swą ostatnią wolę: wyraził w niej życzenie, by jego serce złożone zostało w grobie matki, u jej stóp. Matkę swą określił mianem „największego z polskich rycerzy”. To właśnie wielkiemu wpływowi matki przypisywał później swe życiowe wybory.

Wola marszałka nie była zjawiskiem odosobnionym, Wojsko Polskie zawsze darzyło matki estymą, wiedziało bowiem, że to właśnie ich patriotyczna formacja leży u podstaw żołnierskiego ducha. Gdy armia synów szła na wojnę, w domach zostawała armia matek. A te nie zwykłe były siedzieć bezczynnie.

Matki wyróżniano wielokroć, wspomnijmy Jadwigę Zarugiewiczową, „osieroconą” przez syna Konstantego – lwowskie orlątko, którego mogiły nie odnaleziono. To ona wybrała bezimienną trumnę syna innej matki. To jej gest stał u podłoża wiecznej warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza.

Przypomnijmy matki żegnające synów we wrześniu 1939 roku, wychodzące za nimi na drogę, drżącymi rękoma otwierające listy z frontu. Matki, które nagle odnajdywały w sobie siłę, by stanąć przed szefem miejscowego gestapo i prosić o uwolnienie syna. Matki powstańców warszawskich… Matki wieszające na schylone synowskie głowy medaliki, odkopywane dziś na polskich „łączkach”. Matki, wystające pod więzieniami, piszące do Bieruta prośby o ułaskawienie… Matki, które znały po imieniu wszystkich nieznanych żołnierzy i te dręczone przez lata myślą, czy ich syn, gdy umierał nie cierpiał ponad miarę, czy czyjaś troskliwa ręka postawiła mu choć krzyż na mogile.

Matki, którym wyrwano dzieci z domów. Matka Jana Rodowicza „Anody”, krzątająca się przed wigilią, a za chwilę odprowadzająca syna wzrokiem zza gęstej firanki, prowadzonego pod ramiona i wrzucanego do więziennego samochodu. W ostatniej chwili zdążyła mu wcisnąć w rękę kawałek opłatka. Jeszcze nie wie, że widzi go ostatni raz. Jej pierwszy syn spłonął w powstaniu. Matka „Anody”, szukająca później grobu syna, i te matki, które grobów nigdy nie znalazły…

Pozostało we mnie zasłyszane gdzieś wspomnienie o matce sędziwego już dziś Janusza Patejuka, syna „Mikusia” - komendanta jednego z rejonów AK na Podlasiu, zamordowanego przez gestapo w 1941 roku. Opowiadał, że matka przed snem śpiewała mu zawsze „Mazurka Dąbrowskiego”. A syn przez całe życie pielęgnuje to właśnie wspomnienie, z tej perspektywy podejmował ważne decyzje: „Bo wiecie, ja miałem właśnie taką matkę…”. Matka to też wyzwanie dla syna, ustawiająca oś jego życia.

Myśląc o matkach tamtej wojny, trudno odpędzić myśl o matkach nam współczesnych, tych które wybiegają powracającym z misji synom na spotkanie, i tych, którym przyszło witać synowskie trumny. O prześladującym je natrętnym wspomnieniu dnia, gdy dowiedziały się o śmierci swego dziecka, i o dalszym życiu, które nagle zaczyna się dłużyć. Matki „z wtedy” i matki „z dziś” - kilkadziesiąt lat różnicy – ale ból taki sam. Równy, miarowy, jak to w wojsku. Niepojęty i nie do zniesienia, jak to w życiu. Syn to też wyzwanie dla matki, ustawiające oś jej życia.

Są jeszcze listy wojenne synów do matek. I te powstańcze od matek: „Najukochańszy synku mój…” może nawet lepiej nie czytać, bo potem trudno zapomnieć.

Niestety, nie udało mi się oprzeć pokusie i tło historyczne podryfowało niebezpiecznie w stronę martyrologii, ale taka nasza historia, pisana w dużej mierze przez matki. Dziś równie aktywnie dopisują kolejne rozdziały. Wystarczy choćby zajrzeć do rodzinnych albumów, tych starych, sprzed kilkudziesięciu i więcej lat, gdzie w wykrochmalonej, najlepszej sukni dumnie siedzi matka, tuż obok, z ręką na jej ramieniu, w nowym mundurze stoi syn. I tych nowych, bo choć mijają lata, matki noszą inne suknie, a synowie inne mundury, to „coś” między nimi unosi się tak samo jak przed laty. Często oglądam zdjęcie z pewnej wojskowej przysięgi, matka trzymająca syna pod ramię, patrzy nań tak, że powiedzieć, iż patrzy z uwielbieniem bezgranicznym – to nic nie powiedzieć. Nie dajmy się też zwieść pozorom, w tym wzroku jest również przyczajona groźba, że każdy, kto wyrazi inne zdanie na temat jej syna, nie może być pewien dnia ani godziny. Ale i tak nie miałaby z kim dyskutować, bo wszystkie matki w tym czasie zajęte były dokładnie tym samym. Na zdjęciach z promocji oficerskich widać tę relacje w sposób lustrzany. Dla matki – powodem do dumy jest mundur dziecka, dla bohatera wydarzenia zaś - wzruszona i przejęta twarz rodzicielki. Bo matki na żołnierskich promocjach, z trudem opanowują wzruszenie i tę rozpierającą serce dumę, ten zachwyt, co tu ukrywać absolutnie bezkrytyczny i absolutnie zasadny. Gdyby mogły, to całemu światu obwieściłyby po sienkiewiczowsku: „Mój ci on!” Ale jak wiadomo – trzeba się czasem synem podzielić.

I tu wkraczamy, być może, w pewien obszar zastrzeżony, obejmujący specyficzne zjawisko matczynego „obiektywizmu subiektywnego”, czyli wewnętrznego przekonania matki o konieczności głoszenia przy każdej okazji wyważonych, we własnym pojęciu, sądów, obejmujących kronikę wybitnych i wyjątkowych osiągnięć własnego dziecka w ciągu ostatniej doby. To działalność – dodajmy - codziennie aktualizowana. W wojsku bowiem, jak mawia nasz znajomy pułkownik, zawsze coś się dzieje.

Matka - żołnierz.... Pełnić dwie służby jednocześnie - to dopiero wyzwanie. Z mamą - obowiązkowe zdjęcie w każdym żołnierskim albumie. 

Mam okazję dość często obserwować zadziwiający menuet przygotowań na przyjazd synów. Tej energicznej krzątaniny od czwartej rano, bo sumienie matki owszem może i jest pojemne - jeśli chodzi o synowskie „grzeszki”, ale zupełnie ciasne, jeśli rzecz dotyczy własnych, rzekomych zaniedbań i dyshonoru podjęcia syna „wczorajszymi” bułeczkami, dlatego bezdyskusyjnie oczywiste jest pieczenie ich każdego dnia o czwartej rano. Próby przedstawienia alternatywnych rozwiązań kwitowane są wyniosłym prychnięciem lub pobłażliwą miną z serii „ co wy tam wiecie o życiu”. Dodajmy, że synowie przyjeżdżają już z wnukami.

Jestem prawie pewna, że gdyby matka mogła, pojechałaby za syna na poligon, co do Biegu Rzeźnika mam, co prawda, pewne wątpliwości, ale jeśli chodzi o misję, wybrałaby się na pewno albo choć szepnęła dowódcy, że ona, oczywiście, wszystko wie i wszystko rozumie, ale jej syn naprawdę nie może spać w przeciągu. Matki Polki – pogardliwie sprowadzone przed laty do roli godnych ubolewania męczennic, poświęcających się dla rodziny, czasem wyśmiewane, wypierane przez nowe, wartkie nurty kobiecej samorealizacji - dziś znów trzymają się całkiem nieźle. I po latach godzą się z losem, przesuwając się w cień, na drugi, trzeci plan, nie kłopocząc swych dzieci własnymi troskami. Zajmują więc cichutko miejsce przy oknie – bo przecież ma przyjechać - albo przy telefonie – bo może zadzwoni… Może więc warto przyjechać i na pewno trzeba zadzwonić.

Przypominamy zatem arbitralnie, że matki polskich żołnierzy – to nasze dobro narodowe. Bo choć, jak rozsądził Stanisław Bareja „ojciec jest tak samo ważny jak matka. A jak matka gdzieś wyjedzie, to nawet ważniejszy”, my dajemy stanowczy odpór i mówimy – matka nawet w delegacji jest tak samo ważna! Ba, matka zawsze i wszędzie jest najważniejsza na świecie! Wszystkie mamy, które nas czytają oraz mamy naszych Czytelników obejmujemy naszymi najlepszymi, serdecznymi życzeniami. Radosnego matkowania!

Anna Putkiewicz , redaktor naczelna portalu polska-zbrojna.pl

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe, kpt. Karolina Krzewina-Hyc, arch. Daniela Mendyka

dodaj komentarz

komentarze


Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
 
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Zmiana warty w PKW Liban
Bój o cyberbezpieczeństwo
Transformacja wymogiem XXI wieku
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Polskie „JAG” już działa
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Czworonożny żandarm w Paryżu
Ostre słowa, mocne ciosy
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Karta dla rodzin wojskowych
Wybiła godzina zemsty
Pożegnanie z Żaganiem
Setki cystern dla armii
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Jesień przeciwlotników
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Zyskać przewagę w powietrzu
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Mniej obcy w obcym kraju
Aplikuj na kurs oficerski
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Terytorialsi zobaczą więcej
„Szczury Tobruku” atakują
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Norwegowie na straży polskiego nieba
Co słychać pod wodą?
Olimp w Paryżu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Determinacja i wola walki to podstawa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Transformacja dla zwycięstwa
„Jaguar” grasuje w Drawsku
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Olympus in Paris
Medycyna „pancerna”
Jaka przyszłość artylerii?
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Ogień Czarnej Pantery
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO