18 maja 1944 roku nad ruinami klasztoru Monte Cassino załopotała polska flaga. Był to dzień zwycięstwa w pierwszej i najbardziej zażartej bitwie stoczonej przez II Korpus, a trwającej od 12 maja. Przebieg tych dramatycznych walk ze szczegółami i uczuciem żołnierskiej dumy opisał Melchior Wańkowicz. Pisarzowi zarzucano potem, że emocjami wypaczył obraz bitwy. Kilka lat temu znany historyk, Norman Davies, stanął po stronie Wańkowicza: „Monte Cassino odarte z męstwa, rozpaczy, patriotyzmu, bólu i uniesienia nie byłoby Monte Cassino”.
Niemcy, broniąc Rzymu przed Sprzymierzonymi, zbudowali w poprzek Włoch pas umocnień, nazwany Linią Gustawa. Jej kluczowy odcinek, obejmujący wzgórza na północny wschód i południowy zachód od Monte Cassino, blokował drogę na Rzym wzdłuż rzeki Liri. Wzgórza Cassino, górujące nad ujściem doliny, stanowiły główny trzon niemieckiego systemu obrony.
Zmagania o zajęty przez Niemców klasztor rozpoczęły się 12 stycznia 1944 roku. Trzy bitwy, stoczone w styczniu, lutym i marcu przez żołnierzy brytyjskich, amerykańskich, francuskich i nowozelandzkich, nie przyniosły żadnego rozstrzygnięcia.
„Czy widzisz te gruzy na szczycie?
Tam wróg twój się ukrył jak szczur.
Musicie, musicie, musicie
Za kark wziąć i strącić go z chmur”.
Do ostatniej, czwartej bitwy o Monte Cassino gen. Alexander przygotowywał swoje wojsko przez prawie dwa miesiące. Dowódca 8 Armii, gen. Oliver Leese zaproponował zdobycie wzgórza klasztornego polskiemu II Korpusowi gen. Władysława Andersa. Na podjęcie decyzji o przyjęciu zadania miał on dziesięć minut. „Monte Cassino to twierdza, o którą walczyło wiele narodów, to twierdza znana na cały świat. Jeśli odmówię, to korpus będzie użyty w dolinie rzeki Liri, gdzie natarcie przyniesie również ciężkie straty, lecz rozrzucone na dłuższy okres czasu” – rozważał gen. Anders. „Jeśli zdobędziemy Monte Cassino, a zdobyć je musimy, wysuniemy sprawę polską – obecnie tak tłamszoną – na czoło zagadnień świata i damy rządowi polskiemu nowy atut w obronie naszych praw. Wydaje mi się, że w obecnych warunkach, dla dobra przyszłości narodu i jego dalszych pokoleń, zestawienie zysków i strat – przy wykonaniu tego zadania – daje nam saldo dodatnie i stąd też straty przypuszczalne 3500 żołnierzy musimy wziąć na swoje sumienie”.
Opr. Wojskowy Instytut Wydawniczy, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, muzyka: „Czerwone maki na Monte Cassino” sł. Feliks Konarski („Ref-Ren”), muz. Alfred Schὔtz. Śpiewa Reprezentacyjny Zespół Artystyczny Wojska Polskiego.
Polski dowódca, bez możliwości konsultacji z Naczelnym Wodzem, musiał brać pod uwagę nie tylko względy taktyczne, lecz także polityczne i przewidywać wydarzenia w perspektywie kilkudziesięciu lat w przód. Warto przypomnieć w tym miejscu, że od wylądowania we Włoszech żołnierze polskiego II Korpusu byli opisywani przez włoską prasę lewicową jako tchórze, uchylający się od walki, którzy z tego powodu opuścili gościnny Związek Radziecki.
W przeddzień bitwy gen. Anders wydał swoim żołnierzom rozkaz: „Żołnierze! Kochani moi Bracia i Dzieci. Nadeszła chwila bitwy. Długo czekaliśmy na tę chwilę odwetu i zemsty nad odwiecznym naszym wrogiem. […] Zadanie, które nam przypadło, rozsławi na cały świat imię żołnierza polskiego. […] Niech lew mieszka w Waszym sercu.
Żołnierze – za bandycką napaść Niemców na Polskę, za rozbiór Polski wraz z bolszewikami, za tysiące zrujnowanych miast i wsi, za morderstwa i katowanie setek tysięcy naszych sióstr i braci, za miliony wywiezionych Polaków jako niewolników do Niemiec, za niedolę i nieszczęście Kraju, za nasze cierpienia i tułaczkę – z wiarą w sprawiedliwość Opatrzności Boskiej idziemy naprzód ze świętym hasłem w sercach naszych: Bóg. Honor i Ojczyzna”.
„I poszli szaleni zażarci,
I poszli zabijać i mścić,
I poszli jak zawsze uparci,
Jak zawsze za honor się bić”.
Pierwsze natarcie rozpoczęło się 12 maja o 1 w nocy. W pierwszym rzucie prowadziło je 6 batalionów strzelców z 5 Kresowej Dywizji Piechoty i 3 Karpackiej Dywizji Strzelców. Natarcie było poprzedzone aliancką nawałą artyleryjską (ponad 1060 dział i moździerzy), trwającą od godziny 23 poprzedniego dnia. Pozwoliło rozpoznać większość punktów ogniowych i stanowisk baterii moździerzy. Przez kilka następnych dni w walkę zaangażowały się artyleria i lotnictwo. Ogień artylerii wobec bunkrów w skałach był jednak nieskuteczny, ponieważ pociski odłamkowo-burzące do 25-funtowych haubicoarmat nie miały nastawy zapalnika na „długą zwłokę” i nie można było uzyskać efektu burzącego w skalnym podłożu.
16 maja 16 Lwowski Batalion Strzelców mimo kontrataków zdobył wzgórze Widmo i zagroził Niemcom na San Angelo, które następnego dnia opanował 13 Wileński Batalion Strzelców. Podczas walk zginął jego dowódca, były poseł na Sejm RP, senator województwa wileńskiego i oficer rezerwy, ppłk Władysław Kamiński. 18 maja dowodzący natarciem 17 Lwowskiego Baonu Strzelców mjr Mieczysław Bączkowski wydał dowódcom kompanii krótki rozkaz: „Możliwe jest tylko natarcie! Sygnałem będą dwa gwizdki. Naprzód!”. Potem nastąpił niemiecki kontratak. Według słów Melchiora Wańkowicza, „Na dobitkę – wyszła amunicja. Żołnierze nie mogą się cofać, leżąc tuż pod bunkrami niemieckimi. […] Idą kwadranse za kwadransami, jest coraz więcej rannych, nerwy ludzkie nie wytrzymują tego napięcia. Rozpoczyna się zbiorowa histeria. Tu i tam rozlega się spazmatyczny szloch. […] Inni – w bezsilnej rozpaczy – kamieniami rzucają na stanowisko niemieckie. Wówczas następuje to, co mogłoby się zdawać kiepską literaturą, gdyby nie było prawdą. […] Sierż. Marian Czapliński – zaintonował Jeszcze Polska nie zginęła… Żołnierze podchwycili pieśń”.
16–18 maja, siłami 5 Kresowej Dywizji Piechoty i 3 Karpackiej Dywizji Strzelców, zdobyto i, pomimo kontrataków, utrzymano wzgórza: Widmo, 593, Monte Castellone i Massa Albaneta. Oddziały były już do szczętu wykrwawione.
„Czerwone maki na Monte Cassino,
zamiast rosy piły polską krew,
Po tych makach szedł żołnierz i ginął,
Lecz od śmierci silniejszy był gniew”.
Czując zbliżający się kryzys bitwy z powodu wyczerpania odwodów, dowództwo 5 Kresowej DP poleciło kpt. Pawlakowi sformować improwizowane pododdziały piechoty z jednostek niebiorących udziału w walkach. Nieoceniony Wańkowicz odnotował: „W rejonie Vitticuso wzięto kompanię sztabową 112 ludzi, uzbierano 100 kierowców, przeważnie z p-panców, 31 chłopa wyciągnięto z dwu plutonów carrierów i usztyftowano półbatalion z 245 szeregowych i 11 oficerów. Oficerowie – skąd, kogo się dało: np. jednym z dowódców kompanii został gospodarz kasyna 1 rzutu, por. Chałupnik, gospodarz kasyna 2 rzutu, ppor. Pasek objął pluton itd. Tym wszystkim dowodził kpt. Szamocki (zastępca rtm. Garbacki). W rejonie Acquafondaty z pocztowych, kierowców, kucharzy, pod dowództwem oficerów i podoficerów z czołówki naprawczej, jednym słowem z dwunastu różnych oddziałów artylerii i piechoty w ciągu półtorej godziny postawiono półbatalion kpt. Kuźniewicza. Wreszcie trzeci półbatalion pod dowództwem mjr. Małeckiego dał pułk artylerii przeciwlotniczej. Zebrało się około 800 chłopa. Dowódcy nie znali swoich żołnierzy, niejeden z tych żołnierzy nie potrafił naostrzyć (uzbroić) granatu obronnego. Ale duch był – porządny, wszyscy poszli ochotniczo”. Natarcie tych żołnierzy dokończyło bitwę.
18 maja patrol ppor. Kazimierza Gurbiela z 12 Pułku Ułanów Podolskich wkroczył do opuszczonego przez Niemców klasztoru, którzy woleli poddać się Brytyjczykom, i zatknął na ruinach proporzec pułku, a po kilku godzinach również polską flagę. Punktualnie o godzinie 12 plut. Emil Czech odegrał hejnał mariacki. Grupa „Bob” ppłk. Władysława Bobińskiego zdobyła Piedimonte, a Pułk Ułanów Karpackich mjr. Stanisława Wyskoty Zakrzewskiego i 15 Pułk Ułanów Poznańskich mjr. Zbigniewa Kiedacza opanowały Passo Corno i Monte Cairo, otwierając tym samym drogę na Rzym. Brytyjski XIII Korpus mógł już wejść w dolinę rzeki Liri bez obawy, że jego północne skrzydło zostanie zaatakowane przez Niemców z rejonu Monte Cassino.
„Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
Tam Polak z honorem brał ślub. […]
Bo wolność krzyżami się mierzy,
Historia ten jeden ma błąd”.
Oceniając wysiłek Polaków, często cytuje się słowa dowódcy 15 Grupy Armii, gen. Harolda Alexandra: „Żołnierze 2. Polskiego Korpusu! Jeżeli by mi dano do wyboru między jakimikolwiek żołnierzami, których bym chciał mieć pod swoim dowództwem – wybrałbym Was, Polaków. Oddaję Wam cześć”. Nie był wówczas w tym poglądzie odosobniony.
Za to rzadko są przytaczane słowa papieża Piusa XII skierowane do delegacji żołnierzy 2 Korpusu Polskiego 28 lipca 1944 roku: „W rzeczywistości, choć ziemie Waszej Ojczyzny czerwone są od krwi, Wasze prawa są tak pewne, że możemy mieć niezachwianą nadzieję, że wszystkie narody zdawać sobie będą sprawę ze swoich obowiązków wobec Polski, która była widownią tak częstych walk i że w sercach przetrwało uczucie prawdziwie ludzkie i chrześcijańskie, które pozwoli odzyskać miejsce według zasad sprawiedliwości i prawdziwego pokoju”.
Patrząc z perspektywy, trzeba przyznać, że Pius XII jako polityk był niepoprawnym optymistą.
Legenda tej bitwy, pomimo ogromnych wysiłków powojennej propagandy, zakorzeniła się w świadomości Polaków głównie za sprawą pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino” Feliksa Konarskiego i Alfreda Schütza oraz reportażu „Bitwa o Monte Cassino” Melchiora Wańkowicza.
Śródtytuły pochodzą z pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”.
komentarze