Tegoroczny Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego był zdecydowanie najciekawszą odsłoną tej imprezy od kilku lat. Oczywiście spora w tym zasługa imponującej liczby wystawców, których przyjechało w tym roku rekordowo dużo. Jednak tu ważniejsza była jakość. W tym roku producenci przywieźli naprawdę wiele bardzo ciekawych produktów wojskowych.
W swojej ponaddwudziestoletniej historii Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach miał edycje lepsze i gorsze. Były też dramatyczne – jak ta z 2009 roku, gdy spaliła się prestiżowa hala F, w której znajdowały się stoiska najważniejszych firm zagranicznych wraz z wartymi miliony euro eksponatami. Nie zabrakło też kuriozalnych – w 2008 roku organizatorzy „zapomnieli” o jakimkolwiek oznaczeniu szwedzkiej wystawy narodowej i zwiedzający często nie mogli jej znaleźć.
Jaki był tegoroczny MSPO? Naprawdę ciekawy. Pomijam fakt, który pewnie będzie dominował w większości relacji, że była to impreza rekordowa pod względem liczby wystawców. Doceniam to i szanuję. I tyle. Ważniejsze, i to zdecydowanie, od liczby stoisk jest bowiem to, co było na nich prezentowane. A w tym roku było naprawdę nieźle.
Ukraiński KUB.
O „historyczno-geopolitycznym” smaczku, jakim było umieszczenie obok siebie amerykańskich śmigłowców, m.in. uderzeniowego AH-64 Apache, tuż obok ukraińskiej stacji radiolokacyjnej i zmodernizowanej przez naszych wschodnich sąsiadów wyrzutni pocisków przeciwlotniczych 2K12 Kub, już pisałem.
155-milimetrowa armatohaubica Diana.
Niedaleko, bo z tyłu hali F/G, można było znaleźć kolejną targową ciekawostkę. Była nią 155-milimetrowa słowacka armatohaubica o kryptonimie Diana. Działo, jako Zuzanna 2, było do tej pory znane szerszej publiczności jako konstrukcja osadzona na podwoziu kołowym. W Kielcach Słowacy pokazali jej wersję gąsienicową. Zaskakującym było podwozie – dostarczone przez polską firmę Łabędy, takie samo, z jakiego miał korzystać Krab, a z którego Huta Stalowa Wola zrezygnowała z powodu pęknięć.
Tuż obok Diany prezentowany był Rosomak Scipio, czyli nasz KTO ze słowacką bezzałogową wieżą Turra-30. Przyznam szczerze, że nie rozumiem, dlaczego pojazd, który może być pierwszym eksportowym sukcesem Rosomaka S.A. i Grupy PGZ, był pokazywany w chyba najgorszym miejscu targów. Na szczęście pozostałe Rosomaki, które prezentowano w Kielcach, znalazły nieco lepsze lokalizacje.
Rosomak z wieżą ZSSW-30.
Najwięcej zainteresowania wzbudzał Rosomak z bezzałogową wieżą ZSSW-30, nad którą pracuje konsorcjum kierowane przez HSW. Przedstawiciele firmy ze Stalowej Woli zapowiedzieli na targach, że jesienią ma się odbyć pierwsze strzelanie z pocisków Spike, w które uzbrojona jest wieża (poza 30-milimetrowym działkiem).
Rosomak M.
Poza Rosomakami XP i M (różne propozycje modernizacji i ulepszeń) sporo uwagi przyciągnął KTO uzbrojony w 120-milimetrową armatę. W ubiegłym roku wóz uzbrojony był w kaliber mniejszy o 15 milimetrów i trzeba przyznać, że obecna wersja zyskała mocno na możliwościach bojowych. Może więc Wilk, bo taki nosi kryptonim, to nie taki zły pomysł jak twierdzą sceptycy?
Kryl.
To, co mnie osobiście bardzo ucieszyło, to fakt, że po prezentowanych przez rodzime firmy produktach widać, że przemysł obronny stara się wojsku dostarczyć sprzęt naprawdę mu potrzebny, a nie taki, jaki sobie akurat wymyślili inżynierowie. Dobrym tego przykładem jest małokalibrowe uzbrojenie do bezzałogowców. Nasza armia nie ukrywa, że będzie go za jakiś czas potrzebować, a odpowiedź przemysłu i świata nauki jest bardzo konkretna. Projekty, a nawet prototypy, które pokazano, to nie tylko ciekawa propozycja dla naszej armii, ale szansa na konkretne kontrakty zagraniczne.
Jeśli chodzi o to, co pokazali na targach zagraniczni wystawcy, niewątpliwie najwięcej uwagi przyciągnęły śmigłowce bojowe. Szczerze powiedziawszy, rywalizacja pomiędzy Apache'em, Tigerem i T129, jeśli rzeczywiście staną do przetargu na „Kruka”, zapowiada się bardzo ciekawie. Swojego faworyta nie mam, ale raczej skłaniam się ku europejskim konstrukcjom. Byłoby to chyba lepsze rozwiązanie ze względu na logistyczne, geopolityczne i gospodarcze konsekwencje takiego a nie innego wyboru.
Reasumując. Tegoroczny MSPO to były jedne z najciekawszych targów ostatnich lat. Oby za rok był równie interesujący.
komentarze