II wojna światowa to istna kopalnia tematów dla filmowców. Oczywiście już podczas wojny powstawały filmy o tematyce wojennej, ale miały one głównie wymowę propagandową i wychowawczą. Niektóre przetrwały próbę czasu, czego przykładem jest melodramat wszechczasów – „Casablanca” Michaela Curtiza. Wydarzenia, które miały miejsce podczas II wojny światowej, nadal są inspiracją dla kinematografii. Ostatecznie walka o kształt pamięci zbiorowej wciąż trwa i to – jak wówczas – na wszystkich frontach – pisze ppłk Andrzej Łydka z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, znawca i miłośnik historii.
Niestety nie mamy spójnej polityki dotyczącej pokazywania polskiego wysiłku i wkładu w II wojnę światową. Brak jest koncepcji, kierunków i priorytetów. Być może powodem jest to, że nie istnieje u nas żadna instytucja, która byłaby odpowiedzialna za kreowanie takiej polityki, nazywanej również polityką historyczną. Dlatego pozwolę sobie na „koncert życzeń i sugestii” dotyczący tematów do spopularyzowania wśród szerszej widowni. Mój subiektywny „koncert” będzie dotyczył ludzi, którzy wpłynęli na przebieg wojny i wydarzenia tamtych lat.
Co się nadaje do sfilmowania?
Jeden z potencjalnych tematów filmowych został już spopularyzowany w świecie przez szwedzki zespół muzyczny Sabaton w utworze „40 : 1”. Mam na myśli obronę ufortyfikowanego odcinka Wizna pod dowództwem kpt. Raginisa przed natarciem niemieckiego korpusu dowodzonego przez gen. Guderiana. Dzięki koncertom wspomnianego zespołu będzie można sporo zaoszczędzić na promocji i reklamie filmu.
Następnym tematem mogłaby być filmowa opowieść o bitwie pod Mokrą, gdzie Wołyńska Brygada Kawalerii zatrzymała natarcie 4 Dywizji Pancernej Wehrmachtu bez uciekania się do „tradycyjnego” polskiego sposobu walki, czyli szarż na czołgi. Taki film byłby jednocześnie antidotum na „Lotną” i spóźnionym oddaniem hołdu najlepszej kawalerii świata.
Kolejny temat to ekranizacja epopei Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”, która biła się jednocześnie z „miłującą pokój” Armią Czerwoną oraz wielkoniemieckim Wehrmachtem. W tej produkcji można byłoby ukazać mało znane w świecie oblicze pierwszego „wyzwalania” Polski przez Związek Sowiecki biorący udział w II wojnie światowej już od 17 września 1939 roku. Przy okazji szersza publiczność zapoznałaby się z zapomnianą po wojnie formacją, czyli Korpusem Ochrony Pogranicza. Film kończyłyby sceny bitwy pod Kockiem i cenzurowany przez wiele powojennych lat ostatni rozkaz gen. Kleeberga. Rozkaz skierowany do jednostek Wojska Polskiego, który kończył kampanię wrześniową.
Historia, gotowy scenariusz filmowej opowieści
Gdzieś w którymś z polskich archiwów leży scenariusz filmu „Kierunek na dzisiejszą noc –Berlin” napisany kilkadziesiąt lat temu przez kpt. pil. Janusza Meissnera, literata i scenarzystę, uczestnika wypraw bombowych nad III Rzeszę. Wiedział, o czym pisze, bo sam to przeżył. Ze względów geograficznych (niewłaściwie położone lotnisko startu i lądowania) scenariusz nie został wykorzystany w czasach PRL. Teraz mógłby być dobrym materiałem wyjściowym do pracy nad filmem o lotnikach z dywizjonów bombowych Polskich Sił Powietrznych w składzie RAF.
Przy skwerze Kościuszki w porcie w Gdyni stoi zacumowany niszczyciel ORP „Błyskawica”. Pełni obecnie służbę okrętu-muzeum. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby okręt wykorzystać przy produkcji filmu o udziale Polskiej Marynarki Wojennej w bitwie o Atlantyk. Japończycy do produkcji filmu o okręcie liniowym „Yamato” musieli zbudować jego makietę. My mamy oryginalny niszczyciel.
Zdobycie Narwiku i obrona Tobruku to następne tematy na filmy. Nazwy są znane, ale dotychczas nie kojarzą się w świecie z polskim wysiłkiem wojennym. Te bitwy, jedną najdalej na północy, drugą najdalej na południu, można pokazać przez pryzmat przeżyć tych żołnierzy, którzy uczestniczyli w obydwu starciach. A tacy też byli.
Polskie Państwo Podziemne i Armia Krajowa to kopalnia tematów filmowych, ale ograniczę się do wymienienia dwóch. Pierwszym byłaby epopeja 27 Wołyńskiej DP AK w akcji „Burza” od Wołynia do Lubelszczyzny, zakończona rozbrojeniem. Drugim tematem mogłyby być dzieje Zgrupowania Stołpeckiego AK, dowodzonego przez cichociemnego por. „Górę”, które było zwalczane zarówno przez partyzantkę sowiecką, jak i niemieckie formacje okupacyjne. Mimo znajdowania się w sytuacji bez wyjścia, zgrupowanie w sile batalionu piechoty oraz czteroszwadronowego 27 Pułku Ułanów (prawie pół tysiąca koni) przemieściło się z Puszczy Nalibockiej pod Warszawę i wzięło udział w Powstaniu Warszawskim. Scenarzysta tego filmu nie musiałby wymyślać wieloznacznych postaci oraz tragicznych wyborów. Sam dowódca Zgrupowania został skazany przez Sąd Specjalny AK na karę śmierci za czasowe zaprzestanie walki z Niemcami. Dowódca wspomnianego 27 Pułku Ułanów, chor./rtm. „Noc”, został skazany pod koniec lat 60. XX wieku na 15 lat więzienia za to, że nie dał się zarżnąć Sowietom, ale jeszcze skutecznie się przed nimi bronił.
Bohaterowie trudnych czasów
Wymieniając propozycje filmów o ludziach, ograniczę się do podania ich imion i nazwisk. Na początek – film fabularny o rtm. Pileckim, ochotniku do Auschwitz, oparty na zapisach z jego raportu. Następny – film fabularny o Janie Karskim, zakończony sceną przemówienia prezydenta USA o tym, że Karski na ochotnika dwukrotnie przekradł się do „polskiego” obozu śmierci. Kolejny film – o niewłaściwie urozmaiconym życiu Kazimierza Leskiego, oficera AK, który podróżował po okupowanej Europie w mundurze generała wojsk technicznych Wehrmachtu, a po wojnie był prawie „prywatnym” więźniem osławionego ubeka płk. Różańskiego. Na ekranizację zasługują też losy polskiego Bonda w spódnicy – Krystyny Skarbek-Giżyckiej. Jeśli jesteśmy już przy paniach, to na film nadaje się również historia DYSK-u – Dywersyjnej Służby Kobiet. Te panie m.in. wysadzały pociągi w powietrze. I do organizacji tego oddziału nie byli potrzebni doradcy gender.
Sądzę, że żaden urzędnik nie poczuje się urażony moimi sugestiami, innymi słowy – wrzucaniem kamyków na jego podwórko. Podwórko to bowiem nie istnieje.
komentarze