Marketingowcy nie mają problemu z wyborem strategii reklamowej nowych produktów lotniczych. Najlepszym miejscem do ich prezentacji są duże targi, na których pojawią się nie tylko klienci, ale również konkurencja i można jej pokazać miejsce w szeregu. Podczas tegorocznego salonu lotniczego w Paryżu może nie ma wielu globalnych premier, ale kilka bardzo ciekawych się znalazło - pisze z International Paris Air Show 2015 Krzysztof Wilewski, publicysta portalu polska-zbrojna.pl. Codzienne komentuje przebieg największych targów lotniczych na świecie.
To powoli staje się tradycją, że paryskim salonem rządzą produkty cywilnego przemysłu lotniczego. Wystarczy nawet pobieżny przegląd targowych hal, by zauważyć zdecydowaną dominację podzespołów do maszyn pasażerskich i transportowych, począwszy od śrub, kabli, przejściówek, uszczelek, poprzez kompozyty, aż po komputery, radary i systemy awioniczne. Oczywiście oferujące je firmy produkują także dla wojska, albo nie widzące przeszkód, by dołączyć do grona ich dostawców. Jednak w Paryżu wystawiają się przede wszystkim z ofertą cywilną.
Czego zabrakło?
Zanim napiszę, co nowego można zobaczyć podczas tegorocznego salonu, jeszcze słówko o tym, czego zobaczyć się nie da. Już wcześniej sygnalizowałem, że na największych targach lotniczych na świecie nie zobaczymy najnowszego amerykańskiego myśliwca F-35. Nie ma go nawet na bardzo skromnej i statycznej wystawie US Air Force. Do wątku gospodarczej wojenki USA z Francją dodam jedynie, że amerykańskie lotnictwo wojskowe nie pokaże w Paryżu żadnego samolotu w locie. Smutne to.
Okazuje się, że na targach wielkich nieobecnych jest nieco więcej. Z przyjazdu do Paryża zrezygnował jeden z czołowych producentów taktycznych bezzałogowców – amerykański koncern Northrop Grumman, który dostarczył niedawno NATO pierwszego drona rozpoznawczego Global Hawk.
Nie jest zapewne zaskoczeniem, że w Le Bourqet nie ma brytyjskiego BAE System, bo firma specjalizuje się w systemach lądowych. Zdecydowanie większą niespodzianą jest brak Saaba, którego „dział powietrzny” jest mocno rozbudowany: samoloty, drony, pociski rakietowe, awionika. Szwedzki koncern sam wytwarza sporo produktów, albo jest podwykonawcą.
Jednak dla mnie największym zaskoczeniem jest jedynie symboliczna obecność w Paryżu włoskiego koncernu Finmeccanica, specjalizującego się właśnie w lotnictwie i produktach kosmicznych. Czyżby Italii nie zależało na sprzedaży śmigłowców oferowanych przez należącą do Finmeccanici firmę AgustaWestland, w tym oferowanego nam AW149? A może nie szukają już klientów na samoloty oferowane przez Alenia Aermacchi? Ograniczona obecność Włochów w bardzo im przychylnej Francji jest zastanawiająca.
Lista premier
A co w Paryżu jest i przyciąga uwagę branży lotniczej? Jak zapowiadałem, zobaczymy tu nowego transportowca ze stajni Antonova, czyli An-178. Oprócz niego na Air Show Paris pierwszy raz pokazany został nowy pasażerski Falcon 8X francuskiego koncernu Dessault Aviation. Swój najnowszy samolot z rodziny CS, model CS300, zaprezentował na Air Show również kanadyjski Bombardier.
Jest też, zgodnie z oczekiwaniami, najnowszy śmigłowiec firmy Airbus, kompozytowy H160. Trzeba też wspomnieć o innych nowościach francusko-hiszpańsko-niemieckiego koncernu: oferowanym już od pewnego czasu niewielkim wojskowym wiropłacie H145M oraz planowanej i na razie prezentowanej tylko w formie komputerowej wizualizacji nowej Super Pumie, która ma bazować na rozwiązaniach opracowanych dla H160.
Eko i tanio
Chociaż bezzałogowców na targach jest sporo – małych, dużych i wielkich – moją uwagę przykuła konstrukcja włoskiej firmy Piaggio, czyli P.1HH Hammerhead. Nie wiem jakie osiągi mają inne drony tej klasy, lecz włoska konstrukcja, rozwijając prędkość około 730 kilometrów na godzinę, może zostawiać je daleko w tyle.
Jest kilka trendów na tegorocznym Paris Air Show, na które warto zwrócić uwagę. Zacznę od wszechobecnego EKO. Producenci lotniczy nakierowani na rynek cywilny starają się przekonać wszystkich, jak bardzo ekologiczne i oszczędne są ich rozwiązania. Szczególnie dotyczy to producentów napędów. O ile dobrze rozumiem oszczędność na zużyciu paliwa, która przekłada się na niższe koszty firm przewozowych, to jestem pewien, że za wprowadzenie rozwiązań eko – czyli powodujących zużywanie mniej szkodliwych substancji do produkcji, mniej toksyn w spalinach itd. – przyjdzie im, a w konsekwencji nam, ich pasażerom, słono zapłacić.
Trendem, który widać w przypadku producentów wojskowych, jest z kolei poszukiwanie tanich rozwiązań. Pakistańsko–chiński myśliwiec JF-17, który jest trzy razy tańszy od zachodnich odpowiedników, to oczywiście ekstremum. Ale w Paryżu jest również amerykański, lekki samolot uderzeniowy Scorpion firmy Textron AirLand, który powstał po to, aby wykonywać te same zadania co szturmowy A-10. Tyle, że za nieporównywalnie mniejsze pieniądze.
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski
komentarze