Przedstawiciele krajowej zbrojeniówki podkreślają, że to nie oni, tylko rząd musi przekuć deklaracje zachodnich koncernów na realne i egzekwowalne zobowiązania polonizacyjne. A zachodnie firmy chętnie sięgają po argumentację, że nasz przemysł ma ograniczone możliwości absorpcji wiedzy i zaawansowanej technologii – pisze Krzysztof Wilewski, publicysta portalu polska-zbrojna.pl.
Mam mieszane odczucia co do organizowanych przez MON konferencji z cyklu Dni Przemysłu, które w tym roku przekształciły się w cykl o nazwie Nauka – Przemysł – Obronność. Z jednej strony jestem krytyczny, przede wszystkim ze względu na ogólnikowość, którą wymusza jednodniowa formuła spotkań. Nie da się na trwającej kilka godzin konferencji omówić szczegółowo wszystkich tematów dotyczących modernizacji. Na sam program unowocześnienia wojsk pancernych i przeanalizowania realizowanych projektów potrzeba dwóch, a może trzech dni.
Z drugiej jednak strony uważam, że tego typu konferencji, nawet jednodniowych, powinno być jak najwięcej. Może nawet jedna w miesiącu! Dlaczego? Bo to doskonała okazja dla ludzi, którzy zarządzają firmami zbrojeniowymi rozrzuconymi po całym kraju, do spotkania się z tymi, którzy podejmują kluczowe decyzje w resorcie obrony. Nie w ramach sztywnych, regulowanych prawem wizyt na Klonowej czy w alei Niepodległości, ale przy kawie, na korytarzu Centrum Konferencyjnego. Tak, aby po prostu po ludzku pogadać.
Ktoś, oczywiście, może powiedzieć, że przedstawiciele zbrojeniówki chcą takich nieformalnych spotkań, aby lobbować i przekonywać. Serio? Naprawdę? Na konferencji, w której bierze udział kilkaset osób? Odrobina powagi, proszę.
W rozmowach, których byłem uczestnikiem, dominował temat modernizacji i jej poszczególnych programów, to oczywiste. Jednak omawiano go przez pryzmat obaw przedstawicieli naszej zbrojeniówki. Obaw, na ile uda się wcielić w życie plan polonizacji większości zakupów.
Szefowie firm z całej Polski nie mają bowiem złudzeń. Zachodnie koncerny, tak samo jak mocno chcą naszych miliardowych zleceń, tak samo mocno będą się broniły przed przekazaniem nam technologii i wiedzy. I nie ma w tym nic dziwnego – mówią nasi biznesmeni, dodając jednocześnie, że to rząd musi zadbać o nasze interesy. Bo to on wydaje pieniądze. Przedsiębiorcy są natomiast w negocjacjach z zachodnimi partnerami skazani na rolę petenta.
Prezesi słusznie apelują, by politycy reprezentujący nasze państwo podczas offsetowych negocjacji w sprawie Tarczy Polski, śmigłowców, okrętów podwodnych etc. pamiętali, że w interesie zachodnich firm jest przekonanie decydentów, iż nasz przemysł niewiele może i ma ograniczone możliwości absorpcji wiedzy i technologii. Nikt nie pozbywa się dobrowolnie opracowanych za setki milionów euro patentów na rzecz konkurencji, jeśli nie zarobi drugie albo „trzecie” tyle.
Choć generalnie zgadzam się z prezesami naszej zbrojeniówki, pozwolę sobie dodać, że obiecywać złote góry będą nie tylko zachodni przedsiębiorcy, lecz także nasza branża obronna. Zapewne będą powtarzać, że zbudują, opracują, potrafią, są w stanie itd. Ale, tak jak w przypadku negocjacji offsetowych, to niestety MON będzie musiał ocenić, ile jest w tym prawdy.
komentarze