W naturze często można dostrzec, że zazwyczaj łagodny przedstawiciel gatunku, niewchodzący nikomu w drogę i przestrzegający zasad terytorialności, gdy znajdzie się w sytuacji zagrożenia, pokazuje pazury, by odstraszyć przeciwnika. Ćwiczenia „Puma-15”, które rozpoczęły się na poligonie w Drawsku Pomorskim, są właśnie czymś takim – pisze Bogusław Politowski, dziennikarz polski-zbrojnej.pl.
W obliczu destabilizacji sytuacji w regionie, konfliktu na wschodzie Ukrainy i militarnych poczynań sąsiada nasze wojska, wsparte siłami sojuszników, szkolą się, dając do zrozumienia, że mamy i siłę, i „pazury”, a w razie konieczności nie zawahamy się ich użyć.
W ćwiczeniu „Puma-15” pierwsze skrzypce gra 15 Giżycka Brygada Zmechanizowana. Jej sztabowcy przygotowali koncepcję szkolenia, w ramach tzw. certyfikacji wysłali „w pole” odpowiednio wzmocniony swój 2 batalion, który ma pokazać, że jest zdolny do działań bojowych, gdyby przeciwnik przekroczył granice kraju.
Ktoś może zapytać, czemu akurat żołnierze z Giżycka ćwiczą z elitarnymi jednostkami ze Stanów Zjednoczonych i Francji, a nie któraś z lepiej wyposażonych jednostek? Odpowiedź jest prosta. Położenie giżyckiej brygady sprawia, że w przypadku ewentualnego ataku ze wschodu jako pierwsza musiałaby przyjąć na siebie impet uderzenia. Po drugie, szef resortu obrony już od dawna zapowiadał wzmocnienie naszych sił zbrojnych na wschodzie kraju. Wzmocnienie nie oznacza jedynie dozbrojenia i zwiększania etatów w istniejących brygadach czy pułkach, lecz także zwiększenie liczby szkoleń pododdziałów, które już od dawna tam stacjonują. Nic więc dziwnego, że za partnerów w szkoleniu mają teraz doświadczonych żołnierzy z najlepszych armii NATO.
Po trzecie, nie jest sztuką dozbrajanie, wzmacnianie infrastrukturalne czy szkoleniowe ciągle tych samych jednostek – w dodatku uważanych za najsilniejsze i posiadające największy potencjał ogniowy. Co niezwykle ważne, trwa proces wyrównywania potencjałów bojowych, aby nie jedna czy dwie dywizje lub brygady uchodziły za silne, lecz stopniowo wszystkie, którymi armia dysponuje.
Manewry w Drawsku są jednymi z wielu międzynarodowych ćwiczeń, które w tym roku odbędą się w Polsce. Już w czerwcu pancerniacy z Żagania będą trenować podczas manewrów „Noble Jump-15” z żołnierzami tzw. szpicy z Belgii, Czech, Niemiec, Holandii, Norwegii, Polski, USA, Litwy i Węgier. W październiku podczas ćwiczeń „Dragon-15” z polskimi wojskowymi będą się szkolić wojskowi z Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii i Kanady. Szkolenia z pododdziałami NATO czekają również polskich lotników i marynarzy.
Ćwiczenia z doświadczonymi i bardzo dobrze wyposażonymi sojusznikami są właśnie jednym z elementów doskonalenia, zdobywania wiedzy oraz wszechstronnej i praktycznej umiejętności działań bojowych. Wykonywanie operacji militarnej u boku wojskowych z innych państw Sojuszu Północnoatlantyckiego niewątpliwie podnosi także morale żołnierzy. Daje przeświadczenie, że w przypadku ewentualnej agresji nie będą sami, że za chwilę zjawią się sojusznicze jednostki, które pomogą odeprzeć przeciwnika.
Wszystkie manewry mają jedną cechę wspólną – koncentrują się na działaniach obronnych. Nie ma wariantów napaści na jakiekolwiek państwo, a w scenariuszach ćwiczeń jest jedynie obrona przed agresją. Słowem, pokazywane są pazury po to, by odstraszyć i zniechęcić potencjalnego przeciwnika.
komentarze